O losach tego spotkania zadecydowało 20 ostatnich sekund meczu. To co działo się wcześniej raczej nie zainteresowałoby przeciętnego kibica w obliczu niespodziewanego zwrotu akcji dosłownie w samej końcówce potyczki. Koszykarze Zastalu Zielona Góra prowadzili już 74:67 i myślami byli bardziej już w szatni niż na parkiecie. Zielonogórzanie chyba mieli pewność, że faule Kotwicy w momencie, gdy do końcowej syreny pozostawało tak niewiele czasu, to zwyczajne desperackie bicie głową w mur. Jednak Czarodzieje z Wydm mieli świadomość, że są jeszcze w stanie wygrać te potyczkę. Podopieczni Tomasza Mrożka nie mieli już nic do stracenia, więc mogli swobodnie przeprowadzać "próby" niwelowania strat.
Po rzutach osobistych wykonanych przez Waltera Hodge'a, piłkę mieli kołobrzeżanie. Najpierw skuteczną akcją podkoszową popisał się Darrell Harris i było 69:74. Po tych punktach Amerykanina, zielonogórska ekipa nie potrafiła wyprowadzić piłki spod własnego kosza, co wykorzystali gospodarze. Piłkę przechwycili kołobrzeżanie. Na obwodzie czekał już Oded Brandwein, który trafiając za trzy zmienił rezultat na 72:74. Zastalowcy zrozumieli, że zrobiło się niebezpiecznie, ale nadal nie potrafili wyciągnąć z tego wniosków. Po raz drugi w tak ważnym momencie, Zastal popełnił błąd przy wyprowadzaniu piłki, która trafiła do drużyny miejscowej. Podopieczni Tomasza Jankowskiego musieli więc faulować, a na linii rzutów wolnych stanął Brandwein. Izraelczyk nie pomylił się ani razu, co oznaczało dogrywkę.
W dodatkowym czasie gry zespół Zastalu nie miał już żadnych atutów na rozpędzoną ekipę Kotwicy. Szkoleniowiec zielonogórzan w czasie dogrywki przestał angażować się w mecz, nie udzielając swoim zawodnikom żadnej pomocy. A to nie pozostało bez wpływu na grę ekipy gości, która seriami popełniała straty, a do tego praktycznie nie istniała w obronie. Ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 92:83.
Można więc pokusić się o stwierdzenie, że Zastal zbyt szybko odpuścił, albo miał wielkiego pecha. Gwoździem do trumny zielonogórzan okazały się ich dwie straty w samej końcówce meczu. Zastalowcy po tym spotkaniu na pewno będą czuli olbrzymi niedosyt i zastanawiali, czy nie można było uniknąć tych strat. W końcu przez całe spotkanie zielonogórscy gracze musieli się mocno napracować, aby na 20 sekund przed końcem mieć siedem punktów przewagi.
Kotwica Kołobrzeg - Zastal Zielona Góra 92:83 (20:18, 18:21, 10:12, 26:23, d: 18:9)
Kotwica: Sapp 22, Brandwein 22, Harris 13, Holmes 12, Kęsicki 11, Wichniarz 8, Djuric 2, Diduszko 2, Kwiatkowski 0.
Zastal: Hodge 23, Dłoniak 14, Lawal 14, Kamil Chanas 12, Stelmach 10, Mirkovic 6, Flieger 4, Chodkiewicz 0, Sroka 0, Rajewicz 0.