Marc Gasol rzucił 24 punkty, a jego bardziej utytułowany brat Pau Gasol dodał 19 i Hiszpania pokonała Niemcy 77:68. Mistrzom Europy zwycięstwo nie przyszło jednak łatwo i dziewięciopunktową wygraną zawdzięczają dobrej postawie w czwartej kwarcie, w której rzucili osiem oczek więcej od rywala.
Gdy drugą trójkę w przeciągu minuty na samym początku drugiej kwarty trafił Fernando San Emeterio i Hiszpania wyszła na prowadzenie 26:18, wydawało się, że jest na jak najlepszej drodze do tego, by wypracować sobie nieco większa przewagę i spokojnie kontrolować przebieg meczu. Chwila dekoncentracji wystarczyła jednak by Dirk Nowitzki zdobył siedem oczek i na tablicy wyników pojawił się remis 33:33.
Innymi słowy, powtórzyła się sytuacja z pierwszej kwarty, w której ekipa z Półwyspu Iberyjskiego również prowadziła kilkoma oczkami, by potem zupełnie oddać pole do popisu rywalom i po dziesięciu minutach wygrywać tylko jednym punktem. Jak się okazało, takich sytuacji było w tym meczu więcej, gdyż w połowie trzeciej kwarty, po punktach Marka Gasola, podopieczni Sergio Scariolo prowadzili już 50:41 i 54:46, by ostatecznie przed ostatnią kwartą wygrywać tylko 56:55.
W szeregach Niemców poza, co oczywiste, Nowitzkim (19 oczek), bardzo dobrze grał także Chris Kaman, który nie dość, że zaliczył double-double (15 plus 12), to jeszcze sam zebrał tyle piłek, ile dwaj bracia Gasol. To jednak nie Niemiec był bohaterem spotkania a właśnie środkowy Los Angeles Lakers. W pierwszej połowie Pau nie trafił żadnego z czterech rzutów, popełnił dwa faule i miał jedną stratę, utożsamiając wszystkie problemy Hiszpanów tego wieczora.
Po zmianie stron kibice w Wilnie oglądali jednak zupełnie innego Gasola. Hiszpan grał jak z nut, zdobył 19 z 41 punktów swojego zespołu w drugiej połowie i poprowadził drużynę do wygranej. Na trzy minuty przed końcem Niemcy przegrywały tylko trzema punktami 65:68, ale siedem celnych (na osiem prób) rzutów wolnych z rzędu Gasola dobiło przeciwników.
68:77
(15:16, 18:20, 22:20, 13:21)
Niemcy: Nowitzki 19, Kaman 15, Benzing 10, Hamann 7, Herber 7, Schaffartzik 7, Schwenthelm 4, Ohlbrecht 0, Pleiss 0, Staiger 0
Hiszpania: Marc Gasol 24, Pau Gasol 19, Navarro 14, San Emeterio 12, Fernandez 6, Calderon 2, Ibaka 0, Llull 0, Reyes 0, Rubio 0
Francja Vincenta Colleta od kilku lat dobija się do ścisłej czołówki Europy, ale ciągle bezskutecznie. To może się zmienić na Litwie, wszak "Trójkolorowi" nie przegrali jeszcze żadnego z sześciu meczów, a wygraną nad Turcją 68:64 w pierwszym spotkaniu drugiej rundy sprawili, że są już jedną nogą w ćwierćfinale EuroBasketu.
Czego potrzeba by wygrywać mecze w koszykówce? Przede wszystkim niezniszczalnego, szybkiego jak strzała rozgrywającego, który weźmie na swoje barki ciężar ofensywy w trudnych chwilach, a którym może być chociażby Tony Parker, a także dużo szczęścia, a zarazem pecha w szeregach przeciwników.
Francuzi prowadzili bowiem 65:61, gdy na 18 sekund dwa rzuty wolne trafił playmaker San Antonio Spurs, a piłkę z boku wyprowadzali Turcy. Nicolas Batum robił co mógł w obronie, ale jednak Emir Preldzić okazał się sprytniejszy i trafieniem za trzy zmniejszył straty do tylko jednego oczka. Po chwili faulowany Parker znowu przymierzył dwa wolne, a do końca meczu pozostawało pięć sekund.
Podopieczni Ene Orhuna ponownie mieli akcję z boku i ponownie piłkę w rękach miał Preldzić. Jakże ironiczny bywa los o tym skrzydłowy Fenerbahce Ulkeru przekonał się chwilę później, gdy nie był w stanie wyprowadzić piłki zza linii autowej przez pięć sekund, więc sędziowie zmuszeni byli zagwizdać błąd Turków. Wówczas stało się jasne, że Francja tego meczu nie przegra.
Poza Parkerem, który w całym meczu do 20 punktów dodał jeszcze sześć zbiórek i pięć asyst, bardzo dobre wrażenie pozostawili po sobie wspomniany wcześniej Batum (13 oczek) i dotychczasowy głęboki rezerwowy Charles Kahudi, autor ośmiu oczek i pięciu zbiórek w 17 minut. Dla Turków 13 punktów i osiem zbiórek zdobył Hedo Turkoglu, a 11 punktów rzucił wspomniany Preldzić. Omer Asik uzyskał natomiast double-double w postaci 10 oczek i 11 zbiórek.
64:68
(14:12, 13:19, 17:26, 20:11)
Turcja: Turkoglu 13, Preldzić 11, Ilyasova 10, Asik 10, Onan 8, Savas 6, Kanter 4, Arslan 2, Guler 0, Tunceri 0
Francja: Parker 20, Batum 13, Kahudi 8, Traore 8, Noah 7, Pietrus 4, Diaw 3, Gelabale 3, Seraphin 2, de Colo 0
Koszykówka zespołowa do bólu, koszykówka oparta na kreatywności i szybkości, a także koszykówka, w której każdy zawodnik gra przede wszystkim dla drużyny. Tylko tyle elementów i aż tyle elementów potrzeba by jedna drużyna pokonała inną. W środę Litwa spełniła wszystkie te aspekty i pokonała Serbię ku uciesze jedenastu tysięcy widzów zgromadzonych w wileńskiej hali 100:90.
Mecz od początku toczył się według schematu kosz za kosz z lekkim wskazaniem na gospodarzy. Serbowie dorównywali miejscowym zarówno w egzekucji, jak i defensywie, lecz już od samego początku byli o krok za zawodnikami Kęstutisa Kemzury. Do przerwy Litwini uzyskali dziesięć oczek przewagi (54:44), lecz niczego nie mogli być pewni, gdyż już chwilę później po trójce Dusko Savanovicia zaliczka miejscowych stopniała do pięciu punktów.
Kluczowym momentem spotkania okazała się 35. minuta, gdy po dwóch trójkach, ponownie Savanovicia i Milosa Teodosicia Litwa wygrywała siedmioma punktami 86:79. Nie sama przewaga była tutaj najważniejsza, ale fakt, że po zdobyciu sześciu punktów Serbia złapała wiatr w żagle.
Gospodarze turnieju odpowiedzieli jednak w sposób najlepszy jak z możliwych. Cztery punkty z rzędu zdobył duet Robertas Javtokas - Paulius Jankunas i na nieco ponad 240 sekund przed końcem Litwa odetchnęła wygrywając 91:79. Kiedy zaś chwilę później wsadem popisał się Simas Jasaitis i miejscowi wyszli na prowadzenie 97:83, stało się jasne, że tego meczu przegrać nie mogą. Do końca było bowiem zaledwie 120 sekund.
19 punktów i siedem asyst dla zwycięzców zdobył Mantas Kalnietis, a 18 oczek w 20 minut rzucił Jonas Valanciunas. Sarunas Jasikevicius miał natomiast 14 oczek i siedem asyst w 18 minut. Po stronie przegranych 21 punktów uzyskał Nenad Krstić, a po 16 dodali Savanović i Teodosić.
90:100
(24:26, 20:28, 24:24, 22:22)
Serbia: Krstić 21, Savanović 16, Teodosić 16, Tepić 12, Macvan 8, Keselj 6, Perović 4, Rasić 3, Bjelica 2, Marković 2
Litwa: Kalnietis 19, Valanciunas 18, Jasikevicius 14, Jankunas 13, Pocius 13, Jasaitis 9, Kaukenas 8, Javtokas 4, Songalia 2
Tabela
Msc | Drużyna | M | PKT | Z | P | Bilans |
---|---|---|---|---|---|---|
1 | Francja | 3 | 6 | 3 | 0 | 241:225 |
2 | Hiszpania | 3 | 5 | 2 | 1 | 225:212 |
3 | Litwa | 3 | 5 | 2 | 1 | 254:249 |
4 | Serbia | 3 | 4 | 1 | 2 | 261:261 |
5 | Turcja | 3 | 4 | 1 | 2 | 197:200 |
6 | Niemcy | 3 | 3 | 0 | 3 | 197:228 |
Data | Godzina | Miasto | Mecz | Wynik |
---|---|---|---|---|
07.09 | 15:30 | Wilno | Niemcy - Hiszpania | 68:77 |
07.09 | 18:00 | Wilno | Turcja - Francja | 64:68 |
07.09 | 21:00 | Wilno | Serbia - Litwa | 90:100 |
09.09 | 15:30 | Wilno | Hiszpania - Serbia | |
09.09 | 18:00 | Wilno | Niemcy - Turcja | |
09.09 | 21:00 | Wilno | Litwa - Francja | |
11.09 | 15:30 | Wilno | Serbia - Turcja | |
11.09 | 18:00 | Wilno | Francja - Hiszpania | |
11.09 | 21:00 | Wilno | Litwa - Niemcy |