- Przez ostatnie dwa, trzy miesiące oglądałem wielu zawodników. Kilku mi się podobało, kilku nie. Wszyscy wiemy, że przez pewien moment w Zielonej Górze był pewnego rodzaju zastój w rozmowach, spowodowany sprawami, na które nie mieliśmy wpływu. Jeffa Foote oglądałem już ponad miesiąc temu, tyle tylko, że wtedy pod pewnymi względami, przede wszystkim finansowymi, był dla nas niedostępny. Dlatego też negocjacje trwały dosyć długo. Dziękuję, że mogły one dojść do skutku. Foote spodobał mi się od razu, bo uważam, że jest to zawodnik może nie kompletny, bo jest to złe słowo, ale jest to typowy center. Co przez to rozumiem? Przede wszystkim umiejętność gry tyłem do kosza, którą Jeff posiada. Poza tym oczekuję, że będzie potrafił stawiać dobre zasłony, co jak się okazuje w praktyce nie jest łatwe, czego troszkę zabrakło w zeszłym sezonie. Jeff te dwie rzeczy robi bardzo dobrze. Nie jest on nastawiony tylko na zdobywanie punktów. W Cornell był zawodnikiem podstawowym, był wybierany najlepszym graczem defensywnym całej konferencji. W roku kiedy kończył uniwersytet, znalazł się w pierwszej 50 zawodników NCAA, więc jest to fajne wyróżnienie. Oprócz tego ma on bardzo dobre czucie piłki, szuka swoich partnerów, dużo widzi i potrafi dobrze podać. Co ważne, nie robi dużo błędów, a jego skuteczność pod koszem jest całkiem niezła. Obejrzałem kilka spotkań z jego udziałem z Hiszpanii i z USA. Jestem pewien, że będzie jednym z lepszych centrów w naszej lidze - powiedział na wtorkowej konferencji prasowej Tomasz Jankowski.
Jak wygląda szukanie takiego zawodnika? Jak szeroki wachlarz graczy musi obejrzeć trener, żeby zdecydować się na konkretnego? - Z jednej amerykańskiej agencji dostałem dwudziestu czy trzydziestu zawodników wysokich do wyboru. A dodam, że w USA nie ma tylko jednej agencji. Oczywiście mają one w Polsce swoich współpracowników, agentów, którzy na terenie naszego kraju zajmują się tymi zawodnikami. Trzeba usiąść przed komputerem, posiedzieć wiele godzin i pooglądać. Po kilkudziesięciu minutach o niektórych zawodnikach można już coś powiedzieć i zrobić pierwszą selekcję. Tak też robiłem. Kilku graczy, którzy mi się podobali wcześniej umknęło, bo podpisali kontrakty. W końcu przyszedł moment, że dostałem linka, czy też płytę z Jeffem i stwierdziłem, że to jest to - stwierdził szkoleniowiec Zastalu.
Dobre strony Jeffa Foote znamy. Jakie są te słabsze? - Absolutnie nie jest to zawodnik rzucający za trzy. Nie uważam tego jednak za słabszą stronę, bo ten zespół jest tak konstruowany, że jeśli chodzi o rzuty z obwodu, tak lubiane przez kibiców, to na pewno będzie ich w tym sezonie sporo. Dlatego też poszukiwałem i w dalszym ciągu poszukujemy zawodników, którzy tych kilka niecelnych rzutów będą w stanie zebrać z tablicy i ewentualnie dobić. Na pewno nie jest to więc minus Jeffa. On operuje w granicach czterech, pięciu metrów od kosza i tam właśnie ma być. Jeśli chodzi o rzuty osobiste, to nieskuteczność w nich jest częstym mankamentem zawodników wysokich, ale będziemy nad tym pracować. Można jeszcze dodać, że Jeff, w przeciwieństwie do Chrisa Burgessa jest kawalerem (śmiech) - zapewnił trener.
Jedna z koncepcji budowy zespołu zakładała zakontraktowanie polskiego gracza na pozycję numer 3. Niskim skrzydłowym Zastalu ma jednak zostać amerykański zawodnik. - Pomysł z polskim graczem prawdopodobnie upadł. Na pozycję nr 3 w tym momencie mamy Adama Chodkiewicza i jeśli ta sytuacja się nie zmieni, to będziemy tak rotować składem, żeby nie było tego widać - zakończył Jankowski.
Poszukiwanie nowego zawodnika to bardzo żmudne zajęcie