Tomasz Jankowski: Nie chciałbym, żeby doszło do stypy

Zielonogórscy koszykarze nie zagrają w fazie play-off Tauron Basket Ligi. W decydującym o awansie meczu Zastal przegrał we własnej hali z Polpharmą Starogard Gdański 85:91. Beniaminka ekstraklasy czeka więc walka o utrzymanie.

- Wydaje mi się, że to był dobry mecz dla kibiców oraz w naszym wykonaniu. Było sporo dobrych momentów w obronie oraz w ataku. Tak jak powiedziałem przed spotkaniem, w grę wchodziły dwa scenariusze. Na pewno czujemy niedosyt, ponieważ mieliśmy wielką szansę, aby zakwalifikować się do najlepszej ósemki. Nie udało się, ale nie chciałbym, żeby doszło do jakiejś stypy. Zagrały dwie wydaje mi się równorzędne ekipy. Zabrakło trochę zimnej krwi i punktów niektórych zawodników. Nie do końca udało nam się zatrzymać Roberta Skibniewskiego. Po raz kolejny zagrał jak profesor i należą mu się wielkie gratulacje. My nie mieliśmy niestety swojego dnia, przede wszystkim jeśli chodzi o rzuty z daleka. To szwankowało. Ponadto 12 zmarnowanych rzutów osobistych mówi samo za siebie w momencie, kiedy przegrywa się sześcioma punktami. Były możliwości, żeby jeszcze jakieś punkty uciułać, ale zabrakło czasu - powiedział na pomeczowej konferencji prasowej trener Zastalu, Tomasz Jankowski.

Podczas meczu urazu doznał jeden z liderów ekipy z Grodu Bachusa, Chris Burgess. - W przerwie spotkania dostałem informację, że prawdopodobnie jest to naciągnięty lub naderwany mięsień dwugłowy uda. Chris został opatrzony. Jedynym rozwiązaniem na ten moment było sprawdzenie na początku trzeciej kwarty, czy jest w stanie grać. Był jeszcze na jakimś stresie, adrenalinie, wciąż rozgrzany i mogło to wyglądać jeszcze przyzwoicie. Nie powiedział, że nie może grać, wszedł na własną odpowiedzialność, ale po kilku akcjach stwierdziłem, że nie możemy sobie pozwolić na to, aby na boisku mieć zawodnika, który gra na jednej nodze. Stąd jego zmiana. Chris nie był może z tego zadowolony, ale w pełni to zrozumiał - stwierdził szkoleniowiec.

Który moment spotkania z Polpharmą był przełomowy w ocenie Tomasza Jankowskiego? - Podanie Davida Burgessa w ręce rywala przy dwupunktowej stracie. Był wtedy moment dobrej obrony, udana zbiórka i była szansa na czystą kontrę. To było dwóch naszych zawodników na jednego. Oczywiście stwierdzam tylko fakt. Nie jestem zwolennikiem tego, aby na jednego zawodnika zrzucać całą odpowiedzialność za przegrany mecz. Myślę jednak, że to był bardzo ważny moment. Kibice wtedy jeszcze bardziej pobudziliby nasz zespół i myślę, że byłaby szansa na zwycięstwo - ocenił.

Szkoleniowiec Zastalu podkreślił, że chce, aby jego zespół grał w play-outach. - Ogólnie jest to skomplikowana i wielowarstwowa sprawa. Teraz musielibyśmy zacząć rozmawiać o podpisanych kontraktach, o tym za jakie pieniądze, z kim, czy zawodnicy mają szansę grać w innych ligach, bo takie opcje również są brane pod uwagę. Na pewno nie jest to łatwe. Nie wiem jeszcze, jak zostanie to rozegrane przez Polską Ligę Koszykówki. Natomiast ja myślę, że wszyscy zawodnicy chcieliby grać do końca. Zmiana zasad podczas sezonu wydaje mi się niezbyt dobrym rozwiązaniem - zakończył Jankowski.

Komentarze (0)