Nowakowski show - relacja z meczu Polonia Warszawa - Polpharma Starogard Gdański

Dzięki bardzo dobrej postawie polskich koszykarzy, a w szczególności Marcina Nowakowskiego, Polonia Warszawa pokonała w sobotę Polpharmę Starogard Gdański 68:62.

Poloniści, walczący cały czas o awans do fazy play-off, podeszli do spotkania ze zdobywcami Pucharu Polski z bardzo dużym zaangażowaniem. Polpharma prowadziła tylko na początku meczu - ostatni raz po rzucie Briana Gilmore'a 8:7. Wtedy to dwa razy po dwa punkty zdobyli David Palmer i Marcin Nowakowski, a gospodarze odskoczyli na 15:10.

21-letni rozgrywający warszawskiej ekipy był bez wątpienia bohaterem sobotniego pojedynku. Przez całe spotkanie pewnie kierował grą zespołu (tylko 2 straty przy 6 przechwytach), a w kluczowych chwilach podrywał kolegów do walki. Tak było w ostatnich minutach drugiej kwarty, kiedy to przy stanie 29:26 najpierw trafił Harding Nana, akcję gości przerwał właśnie Nowakowski, zagrywając do Łukasza Wichniarza, który celnie rzucił za trzy punkty. Kapitan Polonii powtórzył ten wyczyn w ostatniej sekundzie kwarty, dzięki czemu gospodarze schodzili do szatni z 11-punktowym prowadzeniem.

W ekipie trenera Zorana Sretenovicia wyraźnie zawodzili liderzy. - Wiedzieliśmy, że będzie w tym meczu ciężko, bo Polonia to trudny rywal, a po ostatnim sukcesie nie zeszło z nas jeszcze powietrze. Rywale zostawili dziś swoje serce na parkiecie, a nam brakowało tej determinacji - komentował po spotkaniu. Ciężar zdobywania punktów brali na siebie przede wszystkim dotychczasowi rezerwowi - wspomniany Gilmore oraz Uros Mirković (po 14 punktów), który w drugiej kwarcie zdobył 8 z 10 punktów całej drużyny.

Po dłuższej przerwie dołączyli do nich Tomasz Cielebąk i Kirk Archibeque, co pozwoliło zniwelować niemal całą przewagę warszawian. Po akcji 2+1 Gilmore'a w 26. minucie było tylko 43:41, ale sprawy w swoje ręce znów wzięli Polacy w barwach Polonii. Najpierw "trójkę" trafił skuteczny w sobotni wieczór Alan Czujkowski, a kolejny przechwyt zakończony tym razem samotnym rajdem na kosz zaliczył Nowakowski i gospodarze znów odskoczyli na dystans 7 "oczek". W ostatniej kwarcie swój wkład w zwycięstwo wniósł Kamil Łączyński, rzucając na otwarcie tej części gry 5 punktów z rzędu, po których Polonia prowadziła już 59:49.

Końcowy zryw gości nic nie dał w ostatecznym rozrachunku, bo od wyniku 65:62 przez ponad minutę w posiadaniu piłki byli tylko gospodarze, zbierając po nieudanych rzutach, a w ostatnich akcjach skutecznie wykonując rzuty osobiste. Polonia wygrała zasłużenie, mimo że przez całą drugą połowę grała bez swojego kapitana - Hardinga Nany, który mocno ucierpiał w jednym ze starć z rywalami. - Harding uskarżał się na silny ból w okolicach żeber i po meczu pojechał prosto do szpitala. On nie jest typem człowieka, który z byle powodu nie pomógłby drużynie, więc uraz może być poważny - tłumaczył po meczu Wojciech Kamiński, trener gospodarzy. Jego podopieczni w pełni skorzystali z dwutygodniowej przerwy w rozgrywkach, wyraźnie znajdując patent na silniejszych rywali. - Myślę, że pokazaliśmy większą determinację i wolę walki niż nasi rywale. Byliśmy też dobrze przygotowani taktycznie do tego meczu. Strefa Polpharmy jest bardzo niewygodna. Przeciwko takiej obronie trzeba umieć grać - dodał Łukasz Wichniarz.

W Polpharmie zabrakło punktów duetu Amerykanów - Deonta Vaughn trafił tylko 1 z 7 rzutów z gry, a grający świeżo po kontuzji Michael Hicks wyszedł na parkiet tylko na 6 minut, pudłując w tym czasie dwa razy. Inny z filarów ataku starogardzian - Kamil Chanas również nie trafił ani razu z gry. - Poprzednie spotkania wygrywaliśmy skuteczną obroną i zespołowym atakiem, a tego dziś zabrakło. Musimy znów mieć w sobie te emocje, dzięki którym zdobyliśmy Puchar i tak dobrze graliśmy w lidze - zakończył trener Sretenović.

Polonia Warszawa - Polpharma Starogard Gdański

68:62

(19:16, 18:10, 17:21, 14:15)

Polonia: Marcin Nowakowski 15, Alan Czujkowski 11, Darnell Hinson 10, David Palmer 10, Tony Easley 7, Łukasz Wichniarz 6, Kamil Łączyński 5, Harding Nana 4, Michał Kwiatkowski 0.

Polpharma: Uros Mirkovic 14 (10 zb), Brian Gilmore 14, Kirk Archibeque 13 (10 zb), Robert Skibniewski 8, Tomasz Cielebąk 7, Deonta Vaughn 4, Kamil Chanas 2, Adam Metelski 0, Michael Hicks 0, Marcin Dutkiewicz 0, Karol Szpyrka 0.

Źródło artykułu: