Kociewskie Diabły idą jak burza! - relacja z meczu Asseco Prokom Gdynia - Polpharma Starogard Gdański

Polpharma Starogard Gdański sensacyjnie pokonała Asseco Prokom Gdynia 67:66 i w sobotnim finale zagra z Anwilem Włocławek o Puchar Polski. Obie drużyny stworzyły bardzo ciekawe widowisko i dopiero na trzy sekundy przed końcem Deonta Vaughn skuteczną akcją zapewnił Kociewskim Diabłom zwycięstwo.

Przed meczem okazało się, że obie drużyny będą musiały radzić sobie bez liderów. Mianowicie Qyntel Woods oraz Michael Hicks nie mogli wystąpić w tym spotkaniu z różnych przyczyn. Zoran Sretenović postanowił desygnować do pierwszej piątki Briana Gilmore'a.

Mecz lepiej rozpoczęli gracze Tomasa Pacesasa, którzy objęli prowadzenie 5:0. Goście indywidualnymi akcjami próbowali zdobywać punkty, ale większość z prób okazywała się niecelna.

Po początkowym marazmie do głosu zaczęli dochodzić goście z Kociewia. Po trójce Roberta Skibniewskiego, Kociewskie Diabły objęły nawet prowadzenie 9:7. Starogardzianie, wspierani przez liczną grupę kibiców, zaczęli grać coraz pewniej. Świetną pierwszą kwartę zaliczył popularny "Skiba" (8 oczek). Mistrzowie Polski w tym fragmencie gry mieli olbrzymie problemy z trafianiem do kosza, co skrzętnie wykorzystywali gracze Sretenovicia (16:8).

W ekipie Pacesasa bardzo skuteczny był Tommy Adams, który w krótkim okresie czasu zdobył 10 punktów. Trzeba przyznać, że Amerykanin grał jak w transie, trafiając trójkę za trójką. Jednak w tym elemencie nie gorsi byli starogardzianie, którzy raz po raz dziurawili kosz z dystansu. Gdynianie z biegiem czasu zaczęli łapać swój rytm gry, praktycznie odrabiając wszystkie straty do gości ze Starogardu (32:33).

Gospodarze mimo, że grali zdecydowanie bardziej zespołowo od ekipy Zorana Sretenovicia (9 asyst, przy 3 gości) to do przerwy przegrywali 34:39.

Trzecia kwarta rozpoczęła się od trójki Gilmore’a, w odpowiedzi trafili jednak Radko Varda oraz niesamowity Adams. Z biegiem czasu gra się bardzo wyrównała, ale cały czas na prowadzeniu były Kociewskie Diabły. Po punktach spod kosza Piotra Szczotki, na tablicy świetlnej pojawił się remis po 50. Ekipa z Kociewia ani przez moment nie odstawała od mistrzów Polski.

Trzeba przyznać, że serbski trener Sretenovic zaszczepił w swoich podopiecznych wolę walkę oraz wielką determinację. Gospodarze jedynie na początku spotkania prowadzili (5:0), a od tamtego czasu cały czas z przodu była Polpharma. Bardzo ważnym momentem w spotkaniu było piąte przewinienie podstawowego środkowego gości - Kirka Archibeque’a. Od tego momentu druga drużyna w tabeli TBL zaczęła grać nieco gorzej. Starogardzianie zatracili swoją skuteczność, jaką mieli do przerwy. Po punktach świetnego w tym dniu Adamsa, gospodarze prowadzili już 62:58.

Wówczas podopieczni Pacesasa stanęli, a do głosu znów doszli gracze Sretenovicia, którzy zdobyli pięć punktów z rzędu, powracając przy okazji na prowadzenie (63:62). W kolejnej akcji z półdystansu trafił Filip Videnov, wyprowadzając Asseco na 64:63. Jednak szybką ripostą popisał się Deonta Vaughn. Na 17 sekund przed końcem spotkania rzuty wolne wykonywał Uros Mirković, ale pomylił się dwukrotnie. Wówczas skuteczną akcją popisał się Adams i na pięć sekund przed końcem, gospodarze prowadzili 66:65. O czas poprosił trener Sretenović. Vaughn uciekł Mateuszowi Kostrzewskiemu i zdobył punkty spod kosza. Gracze Tomasa Pacesasa mieli niecałe trzy sekundy na rozegranie skutecznej akcji, ale Adams chybił z rogu boiska.

Asseco Prokom - Polpharma 66:67 (16:22, 18:17, 17:15, 15:13)

Asseco Prokom: Adams 24, Widenow 9, Varda 8, Eldridge 8, Szczotka 7, Hrycaniuk 4, Burrell 2, Ewing 2, Łapeta 2, Witka, Kostrzewski.

Polpharma: Skibniewski 15, Vaughn 14, Mirković 12, Gilmore 9, Cielebąk 6, Archibeque 5, Chanas 5, Metelski 1, Dutkiewicz.

Źródło artykułu: