Wyniki czternastej kolejki wskazują na wielkie szanse SKK w dąbrowskiej hali, która nie jest już tak zaczarowana jak w minionym sezonie. Emocje po pokonaniu AZS-u Politechniki Warszawskiej już dawno opadły, a podopieczni Wojciecha Wieczorka nie straszą swoich rywali wyśmienitą formą czy skutecznością rzutową.
Miniona seria spotkań przyniosła przede wszystkim jedną niespodziankę, której autorami są właśnie siedlczanie. Na własnym parkiecie pokonali, a raczej rozgromili jednego z faworytów do awansu do TBL - Sportino Inowrocław. Wynik 81:65 mówi sam za siebie. Fenomenalnie w tym meczu spisał się Mateusz Bal, który dzięki 19 punktom ustanowił swój rekord zdobyczy w seniorskiej karierze. Warto dodać, że w SKK nie mógł zagrać filar tej drużyny, czyli Piotr Miś. Mimo tak wielkiego osłabienia, zespół pokazał jaki drzemie w nim potencjał. Niewykluczonym więc jest, że w Dąbrowie Górniczej pokona kolejnego (przedsezonowego) faworyta. Jednak jego bilans na wyjazdach nie napawa optymizmem, stosunek zwycięstw do porażek wynosi 2:4.
W Dąbrowie ten optymizm (znów) jest. Forma podopiecznych Wojciecha Wieczorka bowiem nie zachwyca, ale dopóki są wyniki, dopóty nie będzie rewolucji. - Zdarzają nam się bardzo dobre spotkania przeplatane z beznadziejnymi. Szukaliśmy przyczyny. Teraz mocniej się skoncentrowaliśmy, wykonujemy więcej pracy na treningach i jest trochę lepiej. Oczywiście są błędy, ale zaangażowania podczas meczów jest dużo więcej. Poprawiło się przede wszystkim myślenie, gramy troszeczkę inteligentniej. Notujemy mniej strat i głupich rzutów - przyznał w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Radosław Basiński.
Co prawda miniona kolejka nie była dla dąbrowian zbyt szczęśliwa, niemal wydarli bowiem wygraną Startowi Lublin (69:62), lecz cieszy powrót na parkiet drugiego rozgrywającego Radosława Lemańskiego, który w sobotę powinien zagrać w normalnym wymiarze czasowym. Jednak konsekwencją jego powrotu do składu jest nowy-stary "kibic" na trybunach, młody i bardzo zdolny Marcin Piechowicz.
Zarówno MKS, jak i SKK mają swoje atuty oraz problemy. W składzie przyjezdnych może znów zabraknąć Piotra Misia, ale to jest akurat najmniejsze zmartwienie Tomasza Araszkiewicza. Zagadką sobotniego popołudnia jest bowiem postawa jego podopiecznych - czy uda im się po raz drugi zagrać tak fenomenalnie jak ze Sportino? Jeśli tak, mecz będzie zacięty, a zwycięscy z parkietu mogą schodzić właśnie siedlczanie.
Spotkanie pomiędzy MKS-em Dąbrowa Górnicza a SKK Siedlce zostanie rozegrane w sobotę 18 grudnia w dąbrowskiej Hali Centrum. Początek o godzinie 18.00.