Brak ataku, brak obrony - relacja z meczu Alba Berlin - Anwil Włocławek

Kompletną katastrofą zakończyło się piąte starcie wicemistrza Polski w Pucharze Europy. Alba Berlin pokonała Anwil Włocławek różnicą aż dziewiętnastu punktów, 92:73. Podopieczni Emira Mutapcicia okazali się o klasę słabsi o niemieckiej ekipy zarówno w ataku, jak i w defensywie, a kluczowa dla losów pojedynku okazała się druga kwarta, przegrana przez Anwil trzynastoma oczkami.

W tym artykule dowiesz się o:

Najpierw 95 punktów straconych w starciu z Energą Czarnymi Słupsk, a teraz 92 w meczu z Albą Berlin. Prawdopodobnie nie tak początek swojej pracy w Anwilu Włocławek wyobrażał sobie trener Emir Mutapcić, lecz statystyki nie kłamią - Bośniak przejął zespół rozbity i nie potrafiący grać w defensywie, której nie da nauczyć się w kilka dni.

Początek spotkania nie zapowiadał jednak katastrofalnej porażki. Po trzech udanych akcjach, włocławianie prowadzili 8:7, gdyż celnymi trójkami popisali się Łukasz Majewski i Andrzej Pluta. I nawet gdy czwarty swój punkt z rzędu zdobył Tadija Dragicević, szybkiej odpowiedzi udzielił ponownie kapitan Anwilu i w połowie kwarty goście trzymali się blisko miejscowych. Tyle tylko, że to właściwie jedyny pozytywny moment tego spotkania dla wicemistrzów Polski - w kolejnych partiach niemiecka maszyna rozkręcała się coraz bardziej.

Jeszcze w pierwszej kwarcie osiem oczek rzucił Julius Jenkins, a sześć dodał Derrick Allen i po trafieniu tego drugiego Alba Berlin prowadziła w pewnym momencie 25:12. Trener Mutapcić tak samo, jak w meczu z Energą Czarnymi, stosował szeroką rotację, lecz pomysł ten nie przyniósł żadnej korzyści. - Zagraliśmy dobrą obronę tylko przez siedem czy osiem minut, co oczywiście nie jest wystarczające by wygrywać mecze- mówił po meczu szkoleniowiec Anwilu. Sporadyczne trafienia D.J. Thompsona czy Erica Hicksa były tylko kroplą w morzu potrzeb, a na dodatek - jedynie przerywnikami całych serii punktów rzucanych przez gospodarzy. Po trójce Svena Schultze na tablicy wyników pojawił się rezultat 34:16, a po kolejnym takim trafieniu Jenkinsa - 47:28. Ostatecznie przewaga "Albatrosów" do przerwy sięgnęła dwudziestu dwóch oczek, 55:33.

- Mój zespół wyszedł dzisiaj do meczu bardzo zmotywowany i skoncentrowany, co pozwoliło nam na dobrą grę. Uniemożliwiliśmy rywalom korzystanie z ich ulubionych broni w ataku. Innymi słowy, zdominowaliśmy ten mecz pod względem defensywnym, ale również zagraliśmy skutecznie w ataku - tłumaczył na konferencji prasowej trener Luka Pavicević, a jego koszykarze po przerwie grali jeszcze skuteczniej. Indywidualnymi akcjami popisywali się dynamiczny Bryce Taylor i wszędobylski Yassin Idbihi i podopieczni Serba wszyli na najwyższe prowadzenie dotychczas, 69:41. Choć była to dopiero 27. minuta meczu, chyba nikt z siedmiu tysięcy fanów zgromadzonych w ultranowoczesnej hali O2 Wrold Arena nie wątpił, że ich ulubieńcy wygrają ten mecz we wspaniałym stylu. Ostatecznie Anwilowi udało się zmniejszyć straty do dziewiętnastu oczek, gdyż pod koniec spotkania punktowali Nikola Jovanović, Paul Miller i Pluta. Żaden do jednak powód do chluby...

- Brakowało nam koncentracji, zwłaszcza w obronie. Alba to bardzo dobry zespół, tym bardziej w domu, i nie wolno pozwalać im zbudować kilkunastopunktowej przewagi. My niestety popełniliśmy ten błąd i gospodarze właściwie przez cały mecz trafiali z bardzo prostych pozycji - skomentował ten pojedynek amerykański środkowy Anwilu. - Awans do kolejnej rundy to nagroda dla naszej ciągłej, systematycznej i nieustannej, a przy tym ciężkiej pracy na treningach oraz podczas meczów. Gra na maksymalnych obrotach pozwoliła nam nie pozostawić żadnych wątpliwości już na samym początku, która drużyna okaże się lepsza tego dnia - cieszył się natomiast Pavicević.

Pozytywnym aspektem tego meczu można określić jedynie występ Dardana Berishy. Kosowianin z polskim paszportem wyraźnie odżył od kiedy trenerem Anwilu został Mutapcić. Młody zawodnik uwierzył we własne umiejętności i po raz drugi z rzędu rozegrał skuteczny mecz. W sobotę zdobył 15 oczek przeciwko Czarnymi, zaś Berlińczykom zaaplikował 12 punktów, wszystkie zdobywając zza linii 6,75 metra. Żeby zacząć wygrywać mecze, Anwil potrzebuje jednak metamorfozy niemalże wszystkich zawodników. Jeden Berisha to zdecydowanie za mało.

Alba Berlin - Anwil Włocławek 92:73 (25:16, 30:17, 15:16, 22:24)

Alba: Idbihi 15, Dragicević 13, Jenkins 13, Allen 10, Marinović 9, McElroy 9, Taylor 8, Femerling 7, Schultze 5, Staiger 3, Saibou 0, Seiferth 0

Anwil: Pluta 13, Berisha 12, Miller 12, Jovanović 10, Hicks 8, Majewski 7, Thomas 5, Thompson 4, Modrić 2

Źródło artykułu: