Co nas nie zabije to nas wzmocni - komentarze po meczu Znicz Basket - Sokół

Brak dwóch zawodników pierwszej piątki to nie problem, przynajmniej dla Sokoła Łańcut. Bez Bartosza Dubiela i Tomasza Fortuny zespół Dariusza Kaszowskiego pokonał w Pruszkowie Znicza Basket. Goście w połowie trzeciej kwarty uzyskali kilkupunktową przewagę, którą utrzymali do końca zawodów. Piąte double-double w sezonie uzyskał Maciej Klima (16 pkt i 10 zbiórek).

Dariusz Kaszowski (szkoleniowiec Sokoła Łańcut): Żartobliwie powiedziałem chłopakom po meczem, że co nas nie zabije to nas wzmocni. To powiedzenie chyba najlepiej oddaje obecną sytuację Sokoła. Brakuje nam dwóch podstawowych zawodników, ale potrafimy sobie bez nich radzić. Cieszę się, że w Łańcucie znowu udało zbudować się zespół, w którym każdy jest w stanie wnieść coś do gry, a punkty i role w poszczególnych spotkaniach ulegają zmianie.

Paweł Czosnowski (trener Znicza Basket): Jeśli nie trafia się z czystych pozycji, to ciężko myśleć o zwycięstwie. Obie drużyny skoncentrowały się na obronie, zapominając nieco o ataku, w którym pojawiło się mnóstwo strat i nie do końca przemyślanych zagrań. Sokół jest jednym z lepiej grających zespołów na tablicach. Walczą o niemal każdą piłkę, często wyrywając ją rywalom sprzed nosa. W Pruszkowie także tak było, a my im to umożliwiliśmy.

Rafał Glapinski (rozgrywający Sokoła Łańcut): Weszliśmy ospale w to spotkanie. Podróże, niewielkim busem, dają nam troszeczkę po kościach i potem ciężko jest wejść w mecz. Naszym priorytetem na początku było utrzymanie wyniku wokół remisu. Wiedzieliśmy, że gdy przetrwamy pierwsze minuty, po jakimś czasie uda nam się narzucić rywalom nasz styl gry. Tak też się stało.Każdy stara się wypełnić lukę po Bartku i Tomku =, ale nie ma co ukrywać, że widać brak tych koszykarzy na parkiecie. Bo to są nasi czołowi zawodnicy. Na szczęście coraz więcej do naszej gry wnoszą rezerwowi, którzy w Pruszkowie rozegrali kolejne dobre zawody.

Źródło artykułu: