Gdynianki wyrwały zwycięstwo - relacja z meczu Energa Toruń - Lotos Gdynia

Niedzielny mecz był prawdziwym testem zarówno dla mistrzyń Polski, jak i brązowych medalistek ubiegłego sezonu. Obie ekipy przemeblowały w znacznym stopniu składy, jednak kibice mieli w pamięci wyrównane potyczki z meczów półfinałowych rozgrywek 2010/2011. Wszyscy ci, którzy przybyli do toruńskiej hali, bądź mieli możliwość oglądania tego starcia przed telewizorami, na pewno nie żałowali, bo mecz był pełen dramaturgii i zakończył się happy endem dla gdynianek, które wygrały 66:64.

Wyraźnie zdeterminowane torunianki ruszyły od pierwszej minuty, nadając swój styl gry. Szybko zdobyły sześć punktów z gry, na co ani razu nie odpowiedziały przyjezdne. Te ostatnie miały problemy z twardą obroną gospodyń. W szóstej minucie po punktach Patrycji Gulak-Lipki na tablicy widniał wynik 12:6, a cała pierwsza odsłona zakończyła się rezultatem 20:17.

W drugiej odsłonie ciężar zdobywania punktów w zespole Lotosu wzięła na siebie Daria Mieloszyńska, która wyprowadziła swój zespół na sześciopunktowe prowadzenie (35:29). Szybkie kontry w wykonaniu pary Bortelova - Gladden spowodowały, że wynik znów oscylował w okolicach remisu. Trener Elmedin Omanić miał jednak powody do zmartwień. W połowie tego fragmentu gry parkiet musiała opuścić liderka Katarzynek - Monika Krawiec - która doznała kontuzji kolana. Rzucająca gospodyń nie wróciła już na parkiet w tym spotkaniu, a jej brak widoczny był w kolejnych fragmentach meczu.

Trzecia kwarta to prawdziwy koncert w wykonaniu zawodniczek Dariusza Raczyńskiego. Bardzo dobrze prezentowała się w tej części Monica Wright. Amerykanka poprowadziła koszykarki z Trójmiasta do zwycięstwa w tej odsłonie 18:9! Koszykarki z grodu Kopernika odpowiedziały na to chaotyczną grą i rzutami z nieprzygotowanych pozycji, czego efektem był najgorszy okres gry w wykonaniu torunianek, które w całym spotkaniu nie oddały ani jednego celnego rzutu za trzy punkty (mimo aż 14 prób!).

Początek czwartej kwarty nie zwiastował takich emocji. W 33. minucie Olivia Tomiałowicz przymierzyła celnie za trzy punkty i gdynianki osiągnęły dziewięciopunktowe prowadzenie. Wtedy dwa "oczka" zdobyła Agata Gajda, skuteczniej pod koszem zagrała Jelena Maksimović, a Alicia Gladden po solowej akcji, którą przeprowadziła od swojego kosza, powiększyła jeszcze dorobek Energi. Tym sposobem Katarzynki wyszły na prowadzenie 64:59. Wtedy znów dała znać o sobie Tomiałowicz, która celnie przymierzyła zza linii 6,75. W odpowiedzi nieskutecznie pod atakowaną tablicą zagrała Maksimović, natomiast dwa punkty zdobyła Bjelica, doprowadzając do remisu. - Kiedy do remisu doprowadziła Olivia Tomiałowicz wiedziałem, że będzie dobrze. W ostatniej akcji meczu Elina świetnie znalazła drogę pod kosz - przyznał po tym spotkaniu dla Gazety Wyborczej Dariusz Raczyński, szkoleniowiec Lotosu Gdynia.

Na czternaście sekund przed końcem meczu, przy wyniku 64:64, piłka była w posiadaniu torunianek. Wtedy fantastycznie Elina Babkina wygarnęła piłkę Veronice Bortelovej. Po wznowieniu gry pod kosz przedarła się Babkina, która celnym rzutem za dwa punkty ustaliła wynik spotkania na 66:64.

Energa Toruń - Lotos Gdynia 64:66 (20:17, 18:18, 9:18, 17:13)

Energa: Patrycja Gulak-Lipka 13, Alicia Gladden 11 (10 zb), Jelena Maksimovic 10, Natalia Małaszewska 5, Agata Gajda 5, Vera Perostijska 5, Mirna Mazic 4, Veronika Bortelova 4, Emilia Tłumak 3, Monika Krawiec 2, Lizanne Murphy 2

Lotos: Monica Wright 14, Daria Mieloszyńska 12, Milka Bjelica 11 (13 zb), Elina Babkina 10, Marta Jujka 7, Olivia Tomiałowicz 6, Sandora Irvin 6, Magdalena Kaczmarska 0

Źródło artykułu: