Mistrzowie Polski to w tej chwili najbardziej zapracowany zespół w kraju. Termin goni kolejny termin, a grać trzeba. Jednak po kolei. Asseco Prokom sezon rozpoczął od zdobycia Superpucharu Polski. W pokonanym polu zostawił koszaliński AZS (zwycięstwo 89:78). Dwa dni po tym meczu gdynianie w składzie pozbawionym największych gwiazd udali się do Zielonej Góry i przegrali dość wyraźnie. W niedzielę natomiast już w najmocniejszym na ten moment zestawieniu zadebiutowali w rozgrywkach Ligi VTB, gdzie nie sprostali Azvomashowi Mariupol.
Po tych pierwszych meczach wniosek wyłania się następujący: na ligę i grę w Europie Asseco Prokom zamierza wystawiać dwa różne składy. Zresztą Tomas Pacesas na taki zabieg może sobie pozwolić. W końcu ma do dyspozycji ponad 20 zawodników.
Polonia tak szerokiej kadry nie ma, ale nie przeszkodziło to jej w stawieniu sporego oporu Anwilowi w 1. kolejce TBL. Podopiecznym trenera Kamińskiego nie dawano przed tym pojedynkiem zbyt wielkich szans. Warszawianie niemal w ostatniej chwili skompletowali zespół. Mimo to nie zamierzali poddawać się we Włocławku. Po trzech kwartach niespodziewanie prowadzili i nic wskazywało na ich porażkę. Anwil jednak miał w swoich szeregach kogoś takiego, jak Andrzej Pluta. Koszykarza, który robi różnicę. - Myślę, że generalnie zagraliśmy dobry mecz, choć w końcówce zabrakło trochę umiejętności i szczęścia. Po przeciwnej stronie z kolei Andrzej Pluta cwaniacko wymusił faul, wcześniej trafił kluczowe trzy punkty. Andrzej to doświadczony gracz, a nam właśnie takiego doświadczenia zabrakło - komentował trener Polonii.
Rozczarowania z postawy swojej drużyny nie krył za to Igor Griszczuk. - To był najgorszy mecz w mojej karierze, od kiedy w pojedynkę prowadzę zespół. Co mogę powiedzieć? Przyczyną takiego spotkania było na pewno późne skompletowanie składu, co skutkowało tym, że tylko w ostatnich pięciu dniach mogliśmy normalnie grać pięciu na pięciu na treningach - denerwował się opiekun Anwilu Włocławek.
Poloniści przegrali głównie walkę pod koszem. Zabrakło im przy tym wyrachowania i sprytu. - Przede wszystkim przegraliśmy walkę na tablicach, co widać było gołym okiem, zwłaszcza w pierwszej połowie zauważył Robert Skibniewski, zawodnik Polonii. - Doświadczenie zespołu Anwilu zadecydowało w samej końcówce.
Dobre zawody we Włocławku rozegrał młody rozgrywający klubu z Warszawy, Marcin Nowakowski. Zresztą w zespole jest wielu niedoświadczonych na ligowych parkietach zawodników, jak choćby Alan Czujkowski. Do tego grona doliczyć należy graczy zagranicznych w osobach: Darnella Hinsona, czy też Hardinga Nany. Jedną z nowych twarzy w stołecznym zespole jest mogący grać jako środkowy lub silny skrzydłowy, Tony Easley, który do Warszawy trafił z uniwersytetu Murray State. -Wierzę, że wybór Polonii był bardzo dobrą decyzją. Myślę, że to jest wyjątkowy zespół, bo jesteśmy bardzo młodzi, ale bardzo utalentowani i mamy wielki potencjał by stać się jeszcze lepszymi koszykarzami. Mamy w składzie kilku weteranów, liderów i spory ładunek młodości oraz polotu - mówi o swoich nowych kolegach z parkietu. Czy taka mieszanka sprawi niespodziankę w Gdyni?
Początek spotkania Asseco Prokom Gdynia - Polonia Warszawa w środę o godzinie 20.30. Mecz odbędzie się w hali Widowiskowo-Sportowej "Gdynia".