Polska reprezentacja gromi - relacja z meczu Polska - Słowacja

Koszykarze reprezentacji Polski zdemolowali w sobotę Słowację w pierwszym z dwóch spotkań towarzyskich, rozgrywanych w łódzkiej Atlas Arenie. Końcowy wynik 108:57 dobitnie obrazuje to, co działo się na parkiecie.

W tym artykule dowiesz się o:

Towarzyski mecz reprezentacji Polski koszykarzy ze Słowacją był pierwszym pojedynkiem naszej kadry w Polsce pod wodzą nowego trenera Igora Griszczuka. Kibice w łódzkiej Atlas Arenie mogli więc obejrzeć zupełnie zmienioną, w porównaniu do ubiegłego roku, drużynę.

Już pierwszą akcję spotkania chcieli efektownie rozegrać "alley oop-em" Krzysztof Szubarga z Marcinem Gortatem, ale ten ostatni nie złapał piłki. Na pierwsze prowadzenie biało-czerwonych musieliśmy więc zaczekać kilka minut, gdy po rzucie za 3 punkty Thomasa Kelatiego, na tablicy widniał wynik 13:11. Z upływem czasu było coraz lepiej, gospodarze tego prowadzenia już nie oddali i uciekali przeciwnikom, prowadząc po pierwszej kwarcie 25:16.

Druga kwarta to mocne uderzenie Polaków, którzy w 1,5 minuty zdobyli 7 "oczek", nie tracąc żadnego i trener gości Frantisek Ron, zmuszony był poprosić o przerwę. Trener Griszczuk z biegiem czasu wprowadzał na parkiet kolejnych młodych zawodników, którzy pokazali się tego dnia z dobrej strony.

Po przerwie nic się w boiskowych wydarzeniach nie zmieniło. Nadal niepodzielnie na parkiecie panowali biało-czerwoni, stopniowo powiększając przewagę. Emocji zbyt wielu więc nie mieliśmy, ale koszykarze mogli przećwiczyć sporą gamę zagrań przed zbliżającymi się kwalifikacjami do ME.

Uwagę kibiców wzbudziło w trzeciej kwarcie wejście na boisko Martina Miklosika, mierzącego aż 226 cm centra reprezentacji Słowacji. Same centymetry jednak nie wystarczą i mimo, że Gortat czy też Lampe wyglądali przy nim jak młodsi bracia, to jednak nie pozostawili młodemu Słowakowi złudzeń i pokazali mu, że czeka go jeszcze dużo pracy, aby stać się naprawdę dobrym koszykarzem.

Mecz Polski i Słowacji nie sprowadził na trybuny zbyt wielu kibiców. Na trybunach ogromnej Atlas Areny zasiadło, według danych organizatorów, 3800 osób (choć wyglądało na znacznie mniej), które ożywiały się głównie po udanych akcjach dwóch łodzian w kadrze trenera Griszczuka - Gortata i Lampego. A okazji ku temu było bardzo wiele, bowiem ci koszykarze byli najefektywniej i najefektowniej grającymi zawodnikami na boisku. Zdobyli w sumie 36 punktów, Gortat kilkakrotnie kończył akcje wsadami, zaś Lampe zanotował double-double.

Setny punkt zdobył 3,5 minuty przed końcową syreną Adam Hrycaniuk, a ostatecznie Polska rozgromiła Słowaków 108:57 po celnym rzucie za 3 punkty równo z końcową syreną Krzysztofa Szubargi.

Drugi pojedynek obu zespołów w niedzielę o godzinie 18.

Czytaj komentarze po tym meczu

Polska - Słowacja 108:57 (25:16, 26:10, 30:10, 27:21)

Polska: Gortat 21, Lampe 15, Hrycaniuk 14, Koszarek 12, Szubarga 10, Kelati 10, Chyliński 7, Dylewicz 6, Waczyński 5, Berisha 3, Majewski 3, Łapeta 2, Białek 0, Kikowski 0.

Słowacja: Gavel 17, Sedmak 11, Szalay 10, Zuffa 5, Novak 3, Sedlak 3, Terlanda 2, Cervenka 2, Miklosik 2, Marko 2, Kozlik 0.

Sędziowali: Zamojski, Pastusiak i Trojanowski.

Widzów: 3800.


Thomas Kelati w debiucie przed polską publicznością zdobył 10 punktów

Źródło artykułu: