Blok na miarę zwycięstwa - relacja z meczu Anwil Włocławek - Polonia Azbud Warszawa

Anwil Włocławek pokonał po raz drugi Polonię Azbud Warszawa w ćwierćfinale Tauron Basket Ligi i tym samym jest już tylko o krok od awansu do półfinału. Drugie zwycięstwo podopiecznym Igora Griszczuka nie przyszło jednak tak łatwo, jak we wtorek. Losy spotkania rozstrzygnęły się dopiero w ostatnich sekundach, gdy najpierw blokiem popisał się Alex Dunn, a następnie rzut spudłował Brandun Hughes.

Po wtorkowym miażdżącym zwycięstwie Anwilu fani włocławskiej drużyny rozpoczęli dyskusję, czy Polonia Azbud jest w ogóle w stanie nawiązać skuteczną walkę z wiceliderem sezonu zasadniczego. Początkowe akcje środowego spotkania (prowadzenie 7:2 gości) pokazały jednak, że nie mająca nic do stracenia ekipa stołeczna, nie złoży broni i będzie walczyć do samego końca.

Mimo początkowego zrywu gości, w pierwszej połowie włocławianie grali jednak dokładnie tak, jak we wtorek, czyli skutecznie w ataku, do maksimum wykorzystując braki kadrowe Polonii pod koszem, dzięki czemu swoją przewagę fizyczną mogli zaakcentować Alex Dunn i Rashard Sullivan. Podstawowy środkowy Anwilu już w pierwszej połowie miał na swoim koncie osiem oczek i cztery zbiórki, choć efektywnie grała cała drużyna, zdobywając do przerwy aż 56 punktów. - Nigdy nie występowałem w takim zespole, gdzie każdy z koszykarzy, który wchodzi na parkiet, zdobywa mniej więcej tyle samo punktów co zawodnik podstawowy - komentował Dunn, a zespołowo grający miejscowi prowadzili pewnie różnicą szesnastu oczek.

Po przerwie Amerykanin nie radził już sobie tak efektywnie, gdyż kontrolę nad wydarzeniami na parkiecie przejął Harding Nana. Kameruńczyk idealnie wykorzystał fakt, że jego koledzy zostawiają mu bardzo dużo miejsca w ataku i rozpędzony wchodził na kosz, zdobywając kolejne punkty z najbliższych odległości. A gdy nie rzucał, był faulowany i skutecznie egzekwując osobiste, uzbierał w tej kwarcie 11 oczek. Prawie tyle, ile w tym czasie cała drużyna Anwilu. - Naprawdę wyszliśmy na parkiet z takim nastawieniem, jak wczoraj, ale tym razem rywal nas zaskoczył. Złapał wiatr w żagle, zagrał z ambicją i sercem - mówił Dunn.

- Nie mieliśmy nic do stracenia. Mogliśmy wyjść po przerwie i przyjąć najmniejszy wymiar kary, albo spróbować wyszarpnąć coś jeszcze z tego spotkania. Wybraliśmy tą drugą wersję i myślę, że pokazaliśmy, że możemy rywalizować z Anwilem - wyjaśniał Brandun Hughes. Filigranowy rozgrywający aż kipiał energią w drugiej połowie i choć nie zdobywał punkty, zaangażowaniem i walecznością dawał przykład młodszym kolegom.

Większość piłek goście kierowali do wspomnianego Nany, albo do Eddiego Millera, który był szybszy od kryjących go obrońców, m.in. Andrzeja Pluty. To jednak kapitan Anwilu trzymał wynik Anwilu w czwartej kwarcie, rzucając dwie bardzo ważne trójki gdy Polonia doszła włocławian najpierw na siedem, a potem na osiem oczek. Po drugim takim trafieniu Pluty, podopieczni Igora Griszczuka wyszli na bezpieczne, jedenastopunktowe prowadzenie i wydawało się, że losy spotkania są już rozstrzygnięte. Tym bardziej, że w kolejnych trzech akcjach "Czarne Koszule" popełniła trzy straty.

- Kompletnie przespaliśmy końcówkę, ale nie jestem w stanie powiedzieć co poszło nie tak. Muszę obejrzeć wideo, żeby być trochę mądrzejszy... W pewnym momencie wygrywaliśmy pewnie, a za chwilę przewaga stopniała najpierw do sześciu, potem do trzech i wreszcie do jednego punktu - opowiadał Mujo Tuljković, a wtórował mu Dunn. - Oni w końcówce trafiali kompletnie szalone rzuty. Z dystansu celnie o tablicę przymierzył Nana, potem my popełniliśmy błąd i tak to wyszło.

Przy stanie 84:81 piłkę w rękach mieli gospodarze, ale wejście na kosz nieźle grającego Krzysztofa Szubargi zakończyło się zbiórką rywali, a po chwili Miller uwolnił się spod opieki obrońcy i trafił spod kosza. Do końca meczu pozostawało sześć sekund, lecz niewybaczalny błąd popełnił Nikola Jovanović. Serb odepchnął jednego z koszykarzy Polonii przy próbie uwolnienia, co wychwycili sędziowie i zagwizdali faul. Trener Wojciech Kamiński wykorzystał sytuację i poprosił o czas.

Podczas przerwy rozrysowana została zagrywka dla Millera, którą goście szybko wprawili w życie po powrocie na parkiet. Amerykanin spróbował wejść na kosz, lecz wówczas fantastycznym blokiem, posyłającym piłkę w aut, popisał się Alex Dunn. Polonia miała co prawda jeszcze dwie sekundy na dokończenie akcji, lecz ekwilibrystyczny rzut Hughesa nie doszedł do celu. - To był najważniejszy blok w całej mojej karierze - cieszył się po meczu środkowy Anwilu, czego nie można było powiedzieć o rozgrywającym warszawian. - Powinienem był trafić ten rzut. Nie wszystko jednak wychodzi. Jestem jednak dumny ze swoich kolegów, bo razem pokazaliśmy kawałek dobrej koszykówki - wyznał Hughes.

- Tak to już jest, że gdy wysoko prowadzi się po przerwie, to zawodnicy myślą, że już jest po meczu. A nie jest. Szczęśliwie wygraliśmy i choć popełniliśmy masę błędów, prowadzimy 2-0 i to jest teraz najważniejsze - stwierdził trener Griszczuk.

Anwil Włocławek - Polonia Azbud Warszawa 84:83 (31:22, 25:18, 13:19, 15:24)

Anwil: Pluta 16 (4x3), Tuljković 14 (1x3), Dunn 12, Jovanović 11 (2x3), Szubarga 9 (1x3), Winkelman 9, Chanas 7 (1x3), Sullivan 6, Wołoszyn 0

Polonia: Nana 25 (1x3), Miller 22 (1x3), Hughes 11, Frasunkiewicz 9, Czujkowski 7, Nowakowski 5, Perka 4

Źródło artykułu: