Udowodnić różnicę potencjału - zapowiedź meczu Anwil Włocławek - Polonia Azbud Warszawa

W roli faworyta przystąpi do ćwierćfinałowej rywalizacji play-off PLK Anwil Włocławek. Podopieczni Igora Griszczuka pewnie zajęli drugie miejsce na koniec rundy zasadniczej i teraz w batalii o półfinał zmierzą się z Polonią Azbud Warszawa, która nie bez problemów pokonała Znicz Jarosław w eliminacjach do play-off. Na domiar złego stołeczny zespół przyjedzie do Włocławka na dwa pierwsze mecze bez kontuzjowanych Josha Alexandera i Mariusza Bacika.

- 3:2 dla Polonii Azbud Warszawa - taka odpowiedź pada z ust Przemysława Frasunkiewicza na pytanie kto i jakim wynikiem zwycięży ćwierćfinałową rywalizację play-off. - Zespół Anwilu Włocławek musi wygrać tą serię. Innego wyjścia po tak udanym sezonie zasadniczym po prostu nie ma. My zaś możemy to wygrać i w tym może tkwić nasza siła - dodaje polski skrzydłowy.

Rzeczywiście, dla włocławian odpadnięcie z play-off już w ćwierćfinale byłoby prawdziwą katastrofą. Choć nikt o tym głośno nie mówi, zespół, który od początku rozgrywek spisuje się zdecydowanie powyżej oczekiwań, celuje w finał PLK i jakiekolwiek wcześniejsze porażki po prostu nie wchodzą w rachubę. Los spłatał jednak Anwilowi figla, bowiem Polonia Azbud to jedna z trzech ekip, które w rundzie zasadniczej znalazły sposób na podopiecznych Igora Griszczuka.

Wicelider tabeli przyjechał wówczas do stolicy opromieniony serią sześciu wygranych spotkań z rzędu i do trzeciej kwarty wszystko układało się po jego myśli. Ostatnie dziesięć minut zdecydowanie lepiej rozegrali jednak miejscowi i to oni mogli cieszyć się po ostatniej syrenie. - Zagraliśmy wtedy naprawdę bardzo dobry mecz i nie sądzę, by można było mówić o jakiejkolwiek recepcie na sukces. Tamtego spotkania nie można przełożyć na te, które odbędą się w najbliższym czasie. Play-off to zupełnie inna gra, tutaj wszystko toczy się w innym tempie - tłumaczy Frasunkiewicz.

W lutowym pojedynku bardzo dobrze zagrał Eddie Miller, który zakończył zawody z 25 punktami na koncie. Dzielnie wspomagali go m. in. Josh Alexander i Mariusz Bacik. Problem w tym, że dla Amerykanina sezon skończył się z powodu kontuzji już kilka miesięcy temu, a polski środkowy doznał urazu w drugim spotkaniu pre play-off. Diagnoza: uraz kości śródręcza (identycznie jak Alexander), który uniemożliwia mu dalszą grę w tych rozgrywkach.

- Wiemy, że oni mają jakieś problemy kadrowe, ale nie skupiamy się na tym w ogóle. Mamy za sobą świetny sezon zasadniczy i żadnych powodów, by obawiać się jakiegokolwiek rywala. Zagramy swoją koszykówkę, która dotychczas sprawdzała się bez zarzutu - wyjaśnia środkowy Anwilu, Alex Dunn. To właśnie od niego oraz od Rasharda Sullivana będzie zależeć we wtorkowym i środowym meczu bardzo wiele. Amerykański duet powinien wykorzystać swoją przewagę: centymetrów tego pierwszego i skoczności drugiego, by zdominować walkę z podkoszowymi Polonii. Wszak najwyżsi w ekipie rywala - Aleksander Perka i wspomniany Frasunkiewicz - mierzą ledwie 202 cm i żaden z nich nie jest centrem.

- Wiem, że w przeszłości Polonia miała zawsze problemy z wysokimi. Dochodziło do sytuacji, gdzie było ich zaledwie dwóch. Teraz, mimo kontuzji Mariusza, jest nas trzech, więc jakoś sobie poradzimy - tłumaczy polski skrzydłowy, mając jeszcze na myśli Hardinga Nanę (równo dwa metry). - Gdyby nie te kontuzje, bo przecież kilka miesięcy wcześniej straciliśmy Kamila Łączyńskiego, śmiem twierdzić, że bylibyśmy wyżej w tabeli - dodaje Frasunkiewicz.

Ostatecznie stołeczna drużyna uplasowała się na siódmym miejscu, co sprawiło, że o play-off musiała walczyć ze Zniczem Jarosław. Ostatecznie zwyciężyła stosunkiem 2:1, choć każde ze spotkań było bardzo męczące i dało się polonistom we znaki. - Bardzo ciężko jest grać trzy mecze co dwa dni - mówił po tamtej serii trener Wojciech Kamiński. Mimo to warszawiacy zapowiadają, że nie oddadzą pola bez walki i spróbują zaskoczyć Anwil. Problem w tym, że dotychczas w Hali Mistrzów udało się wygrać tylko Asseco Prokomowi Gdynia.

- Przewaga własnego parkietu to jeden z najbardziej istotnych czynników. Każdy zespół gra o wiele lepiej w domu niż na wyjazdach. W play-off trzeba koniecznie przełożyć to na prowadzenie 2:0 i liczę, że dokładnie taki będzie stan rywalizacji po środowym starciu. Oczywiście dla nas - uśmiecha się Dunn.

Dwa pierwsze mecze tej pary play-off odbędą się we wtorek 27 kwietnia oraz w środę 28 kwietnia o godz. 18.00 w Hali Mistrzów. Bilety w cenach 20 i 25 złotych do nabycia w poniedziałek w godz. 14.00-16.00 oraz na godzinę przed rozpoczęciem każdego spotkania. Istnieje możliwość zakupienia wejściówek od razu na dwa mecze. Cena: 35 i 45 złotych.

Komentarze (0)