Chcieliśmy wygrać jak najwyżej - komentarze po meczu Olimp Start Lublin - Spójnia Stargard Szczeciński

Goście dali popis rzutów z dystansu - wykorzystali aż 14 prób zza linii 6, 25 m. Nie wystarczyło to jednak, by zwyciężyć. Trener Dominik Derwisz cieszy się z wyniku 97:89, gdyż oznacza to lepszy bilans w obu bezpośrednich starciach z Spójnią, co może okazać się ważne na koniec sezonu.

Mieczysław Major (trener Spójni): Myślę, że spodziewaliśmy się tego typu gry Startu. Fakt, iż akurat tak się stało, to po części nasza wina. My nigdy nie straciliśmy 97 punktów - to znaczy, że mecz w obronie mojej drużynie przeszedł koło nosa. Byliśmy nastawieni na atak, ale nie jesteśmy zespołem, który może pozwolić sobie na to, ażeby zdobywać punkty seriami. Najważniejszą rzeczą było zatrzymanie wszystkich oprócz Celeja, bo Tomek jest takim zawodnikiem, który i tak zdobędzie swoje punkty, natomiast chodziło o to, żeby tych punktów nie zdobyli inni. Tacy gracze, jak Bidyński czy Kowalski rzucili razem 30 punktów - to dla mnie jest bardzo wielkie zaskoczenie. Równie wielka niespodzianka to profesorska gra Tomka Prostaka. Z przyjemnością patrzyłem, jak ten chłopak grał przeciwko doświadczonym zawodnikom i nie było widać żadnej różnicy. Przegraliśmy zawody, natomiast szczerze powiem, że na poziomie I ligi już nie powinny zdarzać się machlojki z czasem. To jest nie do przyjęcia.

Hubert Mazur (najskuteczniejszy zawodnik meczu - 33 punkty, skrzydłowy Spójni): Przegraliśmy dlatego, że graliśmy fatalnie w obronie, było zbyt dużo dziur, straciliśmy wiele głupich punktów spod samego kosza. Nasze gapiostwo i brak koncentracji to wyłączna przyczyna porażki. Straciliśmy aż 97 punktów - to mówi samo za siebie. Musimy na spokojnie obejrzeć to spotkanie, przeanalizować je i nie popełnić takich błędów w następnym meczu. 33 punkty to dobry wynik, ale na nic to się niestety nie zdało. Bardziej cieszyłbym się ze zwycięstwa, niż indywidualnych statystyk.

Dominik Derwisz (trener Olimp Startu): Trzeba cieszyć się z tego, że potrafimy dostarczyć tylu emocji kibicom. Jeśli chodzi o zdobycz punktową to jest ona największa w sezonie, ale z lepszą skutecznością zagraliśmy w Pruszkowie. Trochę szkoda, że nie udało nam się rzucić 100 punktów, bo mieliśmy już 95 punktów na kilka minut przed końcem. My chcieliśmy wygrać jak najwyżej, a oni chcieli przegrać jak najmniej. Wydaje mi się, że gdy zostało 5 minut do końca, to przeciwnik zdał sobie sprawę, że trudno będzie mu wywieźć stąd zwycięstwo, więc postawił wszystko na jedną kartę, żeby przegrać mniej, niż wygrał u siebie. Nie udało im się to, bo wygraliśmy ośmioma punktami, czyli tyle ile musieliśmy - tam przegraliśmy siedmioma. W szatni postanowiliśmy, że zrobimy wszystko, żeby wygrać, ale oprócz tego postaramy się zwyciężyć odpowiednią różnicą, która mogłaby nam pomóc na koniec przy ewentualnej równej ilości punktów.

Źródło artykułu: