Choć poza Treflem Sopot, Anwil Włocławek nie miał w ostatnich pięciu tygodniach wyjątkowo wymagających rywali, nie pozwolił sobie na żadną wpadkę i z bilansem 15-2 zajmuje drugie miejsce w lidze. Najbliższy rywal podopiecznych Igora Griszczuka, AZS Koszalin z kolei to drużyną grająca falami. Na początku sezonu pod wodzą Rade Mijanovicia wygrała trzy mecze, by przegrać kolejnych siedem i sprawić, że słoweński szkoleniowiec pożegnał się z posadą. Schedę po nim objął nowy-stary Mariusz Karol i drużyna... wygrała sześć spotkań pod rząd! Dlatego też koszalinianie z ligowego średniaka przekształcili się w kandydata do czołowej czwórki play-off i nie zmieni tego nawet ostatnia porażka z Energą Czarnymi Słupsk.
- Na nas serie nie robią wrażenia. My mieliśmy moment, w którym wygraliśmy sześć meczów z rzędu, lecz ostatnio jednak przegraliśmy z Czarnymi i wszystko zaczyna się od nowa. Liczy się to, jak jesteś dysponowany danego dnia - mówi Dante Swanson, który jest swoistym łącznikiem pomiędzy przeszłością Anwilu a teraźniejszością AZS. Amerykanin we Włocławku spędził niespełna dwa sezony, zaś na Pomorzu gra, z przerwami spowodowanymi kontuzjami i niesportowym trybem życia, trzeci rok.
W obecnych rozgrywkach filigranowy rozgrywający spisuje się jednak znakomicie i ze statystykami na poziomie 14,6 punktu, 4,8 asysty i 4,6 zbiórki jest liderem swojego zespołu w tej drugiej klasyfikacji oraz wiceliderem w pierwszej. Tylko wiceliderem, bowiem nieznacznie (14,8) wyprzedza go Michael Kuebler, który co prawda zaliczył mały kryzys formy kilka tygodni temu ale w dwóch ostatnich meczach zdobywał odpowiednio 23 i 16 oczek, a swój kunszt strzelecki pokazał także w pierwszym meczu AZS z Anwilem. Rzucając wówczas 29 punktów, ustanowił swój rekord sezonu, choć swojemu zespołowi nie pomógł. Włocławianie wygrali wówczas 76:73.
- Myślenie, że AZS to tylko Swanson i Kuebler byłoby grubym nieporozumieniem. Ich ostatnie wyniki, czyli sześć wygranych w siedmiu meczach mówią zresztą same za siebie - opowiada Alex Dunn, środkowy Anwilu i trudno się z nim nie zgodzić. Koszalinianie dysponują bardzo solidnym duetem podkoszowych w postaci wszechstronnego George’a Reesea (14,6 punktu i 6,2 zbiórki) i solidnego Vladimira Ticy (12,7 i 4,8), lecz na tym ich siła się nie kończy. Na zmianę ze Swansonem piłkę rozgrywa Igor Milicić, a we Włocławku zadebiutuje także nowy skrzydłowy Mirko Kovać. Forma Serba jest sporym znakiem zapytania, ale fakt, że w przeszłości reprezentował barwy Partizana i Crvenej Zvezdy Belgard nie pozostawia złudzeń co do jego umiejętności.
- Losy pojedynku rozstrzygną się w defensywie. Który zespół będzie lepiej radził sobie w obronie, temu będzie łatwiej organizować akcje w ataku - wyrokuje Swanson, a podobne zdanie ma także środkowy włocławskiej ekipy. - Od obrony wszystko się zaczyna. Jeśli umiejętnie zastawimy tablice i ograniczymy choć jednego z ich strzelców, wówczas będzie nam zdecydowanie łatwiej. Jestem pewien, że grając swoją koszykówkę, dopiszemy po meczu kolejne dwa punkty.
Anwil od początku sezonu stanowi monolit, który w pewnym momencie umiejętnie przyśpiesza tempo i wypracowując sobie przewagę, zwykle utrzymuje ją do samego końca. Duża w tym zasługa trenera trenera Griszczuka, który uchodzi za świetnego motywatora umiejącego scalić poszczególnych zawodników w jedność. Włocławianie są pewni siebie, wierzą w swoje umiejętności i zdają sobie sprawę, że rotacja stosowana przez szkoleniowca nie wpływa jakościowo na styl gry. Nie ma bowiem większego znaczenia czy piłkę rozgrywa Krzysztof Szubarga, który stawia na szybkie akcje czy Dry Joyce lubujący się w dwójkowych zagraniach z Rashardem Sullivanem, a gdy kilka przewinień złapie Andrzej Pluta, na ławce rezerwowych cały czas w gotowości pozostaje Kamil Chanas.
Choć w tabeli obie drużyny dzieli kilka miejsc i sześć zwycięstw różnicy, niedzielne spotkanie z pewnością będzie trudne na obu zespołów. Trener Griszczuk jak zwykle zmotywuje swoich podopiecznych by ci wyszli na parkiet nastawieni na zwycięstwo, choć przecież Mariusz Karol jak nikt w PLK potrafi sprawiać niespodzianki, ucierając nosa faworytom ze swoimi, potencjalnie słabszymi drużynami. A skoro widziano go w Hali Mistrzów na niedawnymi pucharowym starciu Anwilu z Polonią Azbud, filmującego przebieg meczu kamerą cyfrową, pewne jest, że przygotowywał się do tego pojedynku starannie.
Spotkanie zostanie rozegrane w niedzielę, 31 stycznia o godz. 18.00. Ceny biletów to 15 i 20 zł. Będzie można je nabyć w kasach klubowych na dwie godziny przed rozpoczęciem meczu.