Fatalne wieści z obozu Golden State Warriors. Nie dość, że drużyna ma bilans 18-17 i spadła na dziewiąte miejsce w Konferencji Zachodniej, to teraz traci ważnego gracza.
Badanie MRI potwierdziło poważne skręcenie bocznej części prawej kostki u Jonathana Kumingi. Kontuzja oznacza, że Kongijczyk, jeden z kluczowych zawodników Warriors, opuści co najmniej 11 meczów. Jego stan zdrowia zostanie ponownie oceniony za trzy tygodnie.
Kuminga doznał urazu pod koniec drugiej kwarty sobotniego meczu z Memphis Grizzlies, który jego drużyna wygrała 121:113, lądując niefortunnie w polu trzech sekund po ataku na kosz. Opuszczając halę, korzystał z kul ortopedycznych.
ZOBACZ WIDEO: Dostał na serwetce adres. Pojechał na Targówek i szok. "Był prawidłowy"
Skrzydłowy doznał urazu w fatalnym momencie. Grał świetnie, w ostatnich 14 meczach średnio zdobywał 20,5 punktu, dwa razy rzucił nawet po 34 oczka.
Trener Warriors, Steve Kerr, przyznał, że strata Kumingi jest bolesna, ale zespół czuje się przygotowany, aby poradzić sobie z jego nieobecnością. - JK grał fenomenalnie i był ważną częścią naszej ofensywy. Teraz więcej szans otrzymają Kyle Anderson i Moses Moody - zapowiedział w rozmowie z mediami Kerr.
Warriors borykają się również z innymi kontuzjami. Brandin Podziemski (naciągnięcie mięśni brzucha) i Gary Payton II (łydka) nadal są poza grą. Kerr wspomniał, że Podziemski może być bliski powrotu, choć sztab medyczny zdecydował, że potrzebuje on jeszcze trochę czasu na pełne wyleczenie.