Droga przez mękę - relacja ze spotkania PBG Basket Poznań - Polonia 2011 Warszawa

Trzymające w napięciu do ostatnich sekund spotkanie obejrzeli kibice zgromadzeni w poznańskiej hali AWF-u. W konfrontacji PBG Basketu Poznań i Polonii 2011 Warszawa zwyciężyli gospodarze, mimo że przez trzy kwarty na prowadzeniu znajdowali się przyjezdni.

Faworytem spotkania w stolicy Wielkopolski był miejscowy PBG Basket. Drużyna Eugeniusza Kijewskiego po ostatnich czterech porażkach musiała wygrać pojedynek z zamykającą ligową tabelę Polonią. Wydawało się, że gospodarze będą doskonale wiedzieć, o co toczy się gra i wyjdą na parkiet niesłychanie zdeterminowani. Jak się jednak okazało, to przyjezdni grali z wielkim zaangażowaniem, a przede wszystkim byli zespołem bardziej zdyscyplinowanym taktycznie. Poznaniacy popełniali natomiast wiele błędów i razili nieskutecznością. O pomstę do nieba wołała szczególnie skuteczność w rzutach z dystansu. Wystarczy powiedzieć, że w całym meczu ekipa PBG trafiła zaledwie dwukrotnie za trzy punkty. Goście natomiast grali bardzo konsekwentnie i po efektownym wsadzie Leszka Karwowskiego prowadzili 40:33. Takim wynikiem zakończyła się zresztą pierwsza połowa sobotniego pojedynku. - Nie powiedziałbym, że poznaniacy byli zdecydowanym faworytem. Naprawdę nie oceniałbym tego w ten sposób. Nasz zespół do każdego spotkania przygotowuje się bardzo solidnie. Dziś byliśmy gotowi na wszystko - mówił Karwowski, który w całym meczu był najskuteczniejszym graczem swojej drużyny. Trudno nie zgodzić się ze słowami doświadczonego koszykarza stołecznej ekipy. Rzeczywiście, w pierwszych dwudziestu minutach Polonia sprawiała wrażenie zespołu zdecydowanie bardziej zdyscyplinowanego taktycznie i wykazującego wielką ochotę do gry.

Po przerwie obraz gry nie uległ większej zmianie. Gospodarze próbowali gonić swoich rywali, jednak koszykarze Polonii bardzo szybko odpowiadali celnymi rzutami. W pewnym momencie goście prowadzili różnicą 8 punktów i wydawało się, że kontrolują grę. Wówczas kapitalną zmianę dał jednak Paweł Mowlik, który poderwał swoich kolegów do bardziej ambitnej walki. Podopieczny trenera Kijewskiego wprowadził wiele ożywienia w szeregi swojego zespołu i to w dużej mierze dzięki niemu stopniała przewaga gości. Wcześniej z równie dobrej strony pokazał się inny zmiennik, Mateusz Bartosz. Po trzech kwartach w dalszym ciągu na prowadzeniu znajdowali się jednak koszykarze Mladena Stracevica i poznańscy kibice mogli czuć się zaniepokojeni.

Czwarta kwarta była decydująca dla losów meczu. W zespole PBG nadal bardzo ambitnie grał Paweł Mowlik. Na największe słowa uznania zasługuje jednak postawa Urosa Duvnjaka. Rozgrywający poznańskiej ekipy odegrał kluczową rolę w najważniejszych momentach sobotniego pojedynku. Duvnjak był dosłownie wszędzie - punktował, podawał i walczył ambitnie w obronie. Dyrygowana przez niego drużyna grała zdecydowanie szybciej, co przełożyło się na wynik. Po rzucie słabo dysponowanego do tego momentu Zbigniewa Białka poznaniacy wyszli na upragnione prowadzenie. Później przewaga gospodarzy urosła do kilku punktów i kiedy wydawało się, że drużyna trenera Kijewskiego kontroluje wydarzenia na parkiecie po raz kolejny wielki charakter pokazali goście z Warszawy. Dzięki trafieniom za trzy punkty Piotra Pamuły i Dardana Berisha znowu mieliśmy remis. Więcej zimnej krwi w samej końcówce meczu zachowali jednak miejscowi. Najpierw punkty zdobył Rajko Kliajevic, wyprowadzając swój zespół na prowadzenie 70:68. Ostatnie słowo w sobotniej konfrontacji należało jednak do gości, którzy byli w posiadaniu piłki. Ekipa gospodarzy natychmiast przerywała akcję swoich rywali faulami, ponieważ miała na swoim koncie niewiele przewinień. Poznaniacy na tyle skutecznie wybili z rytmu zawodników ze stolicy, że ci popełnili stratę przy wprowadzaniu piłki do gry zza linii bocznej boiska. Wtedy stało się jasne, że PBG tego meczu nie przegra.

Poznaniacy przełamali tym samym serię czterech kolejnych porażek. Gra ekipy Eugeniusza Kijewskiego pozostawiała jednak wiele do życzenia i mimo że zwycięzców się nie sądzi, trzeba obiektywnie powiedzieć, że poznański zespół czeka wiele pracy przed kolejnymi meczami. Goście z Warszawy zagrali natomiast bardzo ambitnie i przez trzy kwarty imponowali dyscypliną. Młoda Polonia pokazała tym samym, że mimo dotychczasowych porażek wcale nie będzie chłopcem do bicia. Na koniec słowo o atmosferze w poznańskiej hali, która była naprawdę znakomita. Śmiało można powiedzieć, że kibice PBG Basketu byli szóstym zawodnikiem swojej drużyny i nie opuszczali zespołu w trudnych momentach. W końcowych fragmentach meczu doping był naprawdę żywiołowy. Jest to informacja o tyle istotna, że w poprzednim sezonie z frekwencją na trybunach i tym samym ze wsparciem dla koszykarzy, którzy osiągali słabe rezultaty, nie było najlepiej. Atmosfera podczas pojedynku z Polonią 2011 Warszawa pokazuje jednak, że powrót wielkiej koszykówki do stolicy Wielkopolski zmierza we właściwym kierunku. Jeżeli poznańscy fani będą równie żywiołowo wspierać swój zespół, kiedy ten będzie rozgrywał mecze w hali Arena, to z pewnością koszykarzom Eugeniusza Kijewskiego będzie grało się znacznie lepiej.

PBG Basket Poznań - Polonia 2011 Warszawa 72:68 (6:22, 17:18, 18:15, 21:13)

Polonia 2011: Karwowski 19, Śnieg 14, Pamuła 10, Lewandowski 7, Mokros 4, Sulima 4, Kolowca 4, Jankowski 3, Berisha 3.

PBG Basket: Ciric 20, Kliajevic 14, Duvnjak 13, Bartosz 8, Mowlik 7, Białek 5, Szawarski 3, Radke 2.

Źródło artykułu: