Większość drużyn w Orlen Basket Lidze ma już praktycznie pozamykane składy na sezon 2023/2024. Niektórzy dogrywają ostatnie szczegóły. Na samym końcu tej układanki są ekipy: Enea Zastalu BC Zielona Góra i Arriva Twarde Pierniki. Klub z Torunia, który dość szybko zatrudnił nowego trenera (Srdan Subotić), jako ostatni wziął się za budowę zespołu.
Przez kilka tygodni w składzie torunian widnieli tylko sami Polacy: Wojciech Tomaszewski, Bartosz Diduszko, Aaron Cel i młodzi gracze. Były grane tematy m.in. Jakuba Urbaniaka czy Kacpra Gordona, ale obaj wybrali inne oferty.
Nie ma co ukrywać, że cierpliwość kibiców Twardych Pierników była przez klub wystawiona na bardzo poważną próbę. Fani - gdy pojawiały się kolejne informacje transferowe - pytali: "kiedy coś będzie w końcu o nas?" Prezes Piotr Barański - w ostatniej rozmowie z "Gazetą Pomorską" - tłumaczył, dlaczego klub tak wolno działa na rynku transferowym.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co oni wymyślili?! Zobacz, co robią ci koszykarze
To efekt posiadania bardzo skromnego budżetu jak na warunki gry w Orlen Basket Lidze. Klub z Torunia ma do wydania na obcokrajowców bardzo małą kwotę - około 120-140 tys. dolarów na sezon. Na szybko można wymienić kluby w PLK, które... tyle samo lub więcej wydają rocznie na jednego zawodnika! W tym gronie są m.in. Anwil, Trefl, Stal czy Legia.
- Graliśmy jakiś czas bez sponsora tytularnego, wtedy trudno jest budować zespół. Utrzymanie w lidze też nas kosztowało więcej, niż zakładaliśmy. [...] Trzeba pamiętać, że kwotę każdego kontraktu trzeba obudować kosztami mieszkania, przelotów itd. My musimy ostrożnie prowadzić rozmowy. Dla przykładu: jeśli dołożymy 500 dolarów do kontraktu z rozgrywającym, to automatycznie musimy o tyle zmniejszyć pulę na środkowego - mówił Barański.
Oto pierwszy transfer
W końcu przyszedł ten moment, gdy torunianie przeprowadzili pierwszy transfer. Choć aż trudno uwierzyć w to, że nastąpiło to dopiero 10 sierpnia. To wymowna data. Tego samego dnia rywal zza miedzy (Anwil Włocławek) właśnie - transferem Igora Wadowskiego - zamknął skład.
Pierwszym obcokrajowcem w ekipie Suboticia został 29-letni Arik Smith. Amerykanin, który występuje na pozycji rzucającego (191 cm), występował w trzeciej dywizji NCAA w zespołach uczelni Wisconsin-River Falls i Cal Lutheran. Karierę w Europie zaczynał w niższych ligach włoskich, później występował w Szwecji w UMEA Basket, a następnie przeniósł się na Słowację do Interu Bratysława. W latach 2019-2021 grał w Belfius Mons Hainaut w Belgii, również w FIBA Europe Cup.
Sezon 2021/22 spędził na zapleczu włoskiej ekstraklasy. W ekipie Janus Basket Fabriano notował średnio 15,2 punktu i 2,3 asysty na mecz. Później miał być zawodnikiem Telenet Giants Antwerpia, ale na przeszkodzie stanęła poważna kontuzja. Teraz wraca do gry po kilkumiesięcznej przerwie. Jak sam zapowiada, jest bardzo głodny gry i kolejnych sukcesów.
- To będzie mój kolejny sezon w Europie, ale jeszcze nigdy nie grałem w Polsce. Nie mogę się więc doczekać nie tylko co do zaoferowania ma kraj, ale też Toruń jako miasto. Nie wątpię, że razem stworzymy klimat do wygrywania i wspólnie będziemy się nim cieszyć - mówi Arik Smith na oficjalnej stronie drużyny.
Na dniach należy spodziewać się kolejnych transferów w toruńskiej ekipie, która lada moment rozpocznie przygotowania do sezonu 2023/2024.
Karol Wasiek, dziennikarz WP SportoweFakty
Zobacz także:
- Sebastian Kowalczyk: Słodko-gorzki smak. Sportowo zyskałem
- Hitowy transfer z udziałem Polaka. Grek zdradza nam kulisy: "Trener jest nim oczarowany"
- Kulisy dużego transferu. Tak trafił do Polski
- Michał Nowakowski: Kontrakt w Kingu to wyróżnienie [WYWIAD]