- Na początku czułem się fatalnie, bo myślałem, że przez te wszystkie lata zapracowałem choćby na to, aby być przy drużynie. Nie w meczowej dwunastce, ale jako członek szerokiej kadry, choćby na trybunach. Chciałem przynajmniej tak uczestniczyć w imprezie, która za mojej kariery już nie odbędzie się w naszym kraju. Patrząc jednak na to, ile minut dostawali zawodnicy, którzy teoretycznie zajęli moje miejsce, jestem szczęśliwy, że nie było mnie w drużynie. To tylko pogłębiłoby dołek psychiczny. Poza szóstką zawodników uznawanych za podstawowych, reszta koszykarzy była w oczach trenera Mulego Katzurina nic niewarta - powiedział Filip Dylewicz w wywiadzie dla Gazety Wyborczej na temat braku powołania na Eurobasket.
Zawodnik Air Avellino zapowiedział, że przyjedzie na kolejne eliminacje do Eurobasketu pod warunkiem, że trenerem nie będzie Muli Katzurin.
Więcej w Gazecie Wyborczej.