Wielkie transfery Legii! Szef klubu ujawnia kulisy [WYWIAD]

Materiały prasowe / Paweł Kołakowski / LegiaKosz / Legia Warszawa
Materiały prasowe / Paweł Kołakowski / LegiaKosz / Legia Warszawa

To było szalone lato transferowe w wykonaniu wicemistrza Polski, Legii Warszawa. Klub ze stolicy pozyskał kilka głośnych nazwisk, tworząc bardzo mocny zespół. - Chcemy znów być w strefie medalowej - mówi nam Jarosław Jankowski.

[b]

Karol Wasiek, WP SportoweFakty: Czy to prawda, że Legia Warszawa przed sezonem 2022/2023 miała dwa miliony złotych więcej do wydania na zakontraktowanie zawodników w porównaniu do minionych rozgrywek?[/b]

Jarosław Jankowski, współwłaściciel i przewodniczący rady nadzorczej sekcji koszykarskiej Legii Warszawa: Bardzo bym chciał, ale niestety nie. Mamy trochę więcej pieniędzy, ale nie jest to aż tak duża kwota. Założyliśmy sobie, że chcemy co roku robić progres pod względem sportowym, organizacyjnym i finansowym. Na razie udaje nam się to osiągnąć. Nie żyjemy i nigdy nie będziemy żyć "na kredyt". Wydajemy tyle, ile mamy. To sprawia, że nie ciągniemy za sobą zaległości z poprzednich sezonów. Wiadomo, że sezon pandemiczny był trudny i mocno odbił się na naszych finansach, ale od tamtego momentu cały czas robimy krok do przodu. Teraz - przed sezonem - też zrobiliśmy kolejny krok, mam nadzieję, że po sezonie będę mógł powiedzieć to samo.

Pozostańmy przy finansach. O ile w takim zwiększył budżet płacowy Legii Warszawy? Może pan ujawnić kwotę lub procenty?

Startujemy z poziomu około 20-procentowo większego niż zamknęliśmy ostatni budżet na zawodników.

Transfery Legii robią ogromne wrażenie. Wielu jest mocno zaskoczonych, że tacy zawodnicy jak Marble, Groselle czy McCallum trafili do wicemistrza Polski. Czy to prawda, że pan tonuje jednak te hurraoptymistyczne nastroje?

Tak, bo transfery nie grają. Oczywiście wiem, że wszyscy się tym emocjonujemy i ekscytujemy, ale na koniec wygrywa zespół, który musi poprowadzić trener. To wszystko musi się ze sobą zawiązać w szatni i na boisku. Nie ma co ukrywać, że to jest trudny i złożony proces, który jest zależny od wielu czynników.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co za widoki! Polka zaszalała w USA

Na pewno na papierze nasz skład wygląda bardzo przyzwoicie, mamy sporo ciekawych zawodników, ale życie już pokazało - i to w wielu dyscyplinach -, że takie "dream-teamy" nie zawsze wygrywają. Nazwiska po prostu nie grają.

Jak wygląda proces kontraktowania zawodników w Legii Warszawa? Czy jest komitet transferowy? Kto odpowiada za pozyskanie danego gracza? Jaki wpływ na ruchy kadrowe ma Jarosław Jankowski?

Zacznę od tego, że kluczowe decyzje podejmuje Wojciech Kamiński. To do niego należy decydujący głos. Oczywiście wcześniej te nazwiska są omawiane w szerszym gronie. W tym gronie są m.in. asystenci. Ja zawsze patrzę na zawodników pod względem finansowym i charakterologicznym. Tutaj mogę się wypowiedzieć, jeśli mamy zebrane opinie. W tematach sportowych wypowiada się trener Kamiński.

Pan ingeruje w sprawy sportowe?

Nie, bo się na tym po prostu nie znam. Od tego mam trenera.

Zdecydowanie największym ruchem kadrowym było pozyskanie Geoffrey Groselle'a, który pokazał się ze świetnej strony w Enea Zastalu BC w trakcie sezonu 2020/2021. Jak udało się pozyskać takiego zawodnika? Co go przekonało do podpisania kontraktu? Finanse zadecydowały?

Groselle jest zawodnikiem o wielkiej jakości sportowej, w sezonie 2020/2021 przerastał naszą ligę pod względem umiejętności. Mam nadzieję, że teraz będzie podobnie. Nie ukrywam, że okno transferowe chcieliśmy zacząć od mocnego uderzenia, zależało nam na zawodniku, który będzie dowodem na to, iż budujemy bardzo mocny zespół. Rozmowy z Grosellem trwały bardzo długo, przeciągały się, ale teraz możemy powiedzieć, że mieliśmy silną konkurencję. Kilka klubów o niego walczyło. Finalnie udało nam się go podpisać i nie ukrywam, że mieliśmy dużą satysfakcję z tego powodu. Trener go bardzo chciał, ja też czuję, że to będzie świetny ruch.

Geoffrey Groselle ponownie w polskiej lidze
Geoffrey Groselle ponownie w polskiej lidze

Ale trzeba było sporo zapłacić...

Nie przesadzajmy. Zapłaciliśmy taką kwotę, która jest adekwatna do jego umiejętności. Uważam, że pieniądze nie odegrały 100 procentowej roli. Myślę, że ważniejsze czynniki to: wiarygodność Legi, fakty gry w stolicy oraz nasz udział w Lidze Mistrzów.

Brand "Legia" zaczyna odgrywać coraz ważniejszą rolę w koszykówce?

Tak. Myślę, że mamy coraz lepszą opinię wśród zawodników w Europie. Nie oszukujmy się, ale oni ze sobą rozmawiają, wymieniają się poglądami na temat klubu, wypłacalności, trenera i miasta. Taka wymiana informacji ma ogromne przełożenie na przeprowadzenie transferu. Później od zawodników słyszymy, że ktoś im powiedział dobre słowo na temat klubu. My do naszej wiarygodności finansowo-organizacyjnej przywiązujemy ogromną wagę.

To prawda, że do późnych godzin nocnych negocjował pan transfer Groselle'a?

Tak, ale nic w tym dziwnego, bo przecież to wynika z różnic czasowych, które są między Polską a Stanami Zjednoczonymi. Choć nie ukrywam, że te rozmowy z agentem Groselle'a były bardzo długie i wymagające. Gdy podpisaliśmy umowę, to poczułem dużą ekscytację. To super moment.

Te rozmowy są długie i trudne, bo draft kontraktu Legii zawiera ponad 30 stron?

Nawet jak się ustali kwotę kontraktu, to później trzeba porozumieć się w sprawie wszystkich warunków w umowie. To prawda, że nasz draft kontraktu zawiera ponad 30 stron. A są jeszcze załączniki. To czasami wywołuje u ludzi ze środowiska zdziwienie, ale nie będę ukrywał, że to bardzo profesjonalna umowa. Wypracowaliśmy te standardy poprzez prawników pracujących na co dzień w piłkarskiej Legii, to są najlepsi specjaliści z zakresu prawa sportowego nie tylko w Polsce, ale także w Europie. Nasze kontrakty są duże, ale nie przypominam sobie, żeby jakiś zawodnik "wywrócił" się z powodu kształtu naszego kontraktu.

Miał być w Legii Jonathan Stark, a w końcu będzie Ray McCallum, który ma za sobą 154 mecze w lidze NBA. Jak doszło do tej wymiany?

Czasami w życiu o bardzo ważnych rzeczach decyduje przypadek. Prawdą jest, że o McCalluma pytaliśmy już w trakcie minionych rozgrywek, oferując mu bardzo duże pieniądze. To było jeszcze przed zatrudnieniem Roberta Johnsona. Teraz postawiliśmy na Starka, ale splot różnych wydarzeń sprawił, że jego kontrakt nie wszedł ostatecznie w życie i zdecydowaliśmy się na zatrudnienie McCalluma. To była szybka akcja. Trzeba też powiedzieć, że agent Tarek Khrais, który reprezentuje zawodnika w Polsce, bardzo nam pomógł. Czasami tak jest, że duże transfery toczą się błyskawicznie, podobnie było z Devynem Marblem, mimo że miał lepsze oferty pod względem finansowym z innych polskich klubów.

Pan czuje dumę z tego, co udało się osiągnąć na rynku transferowym?

Na papierze jestem bardzo zadowolony. Chciałbym, by ta drużyna na boisku prezentowała się tak dobrze jak na papierze. Nie ukrywam, że w każdym kolejnym sezonie oczekuję progresu. Chcemy znowu być w strefie medalowej. A tam się wszystko może wydarzyć.

Zobacz także:
Łukasz Kolenda: Polakom nie jest łatwo wyjechać [WYWIAD]
Tak budowano nową Arkę. Debiutant Szubarga odsłania kulisy [WYWIAD]
Gronek: Mamy kim straszyć! Nam mówi o transferach Slaughtera i Dorsey-Walkera
Josip Sobin: Być w idealnym miejscu [WYWIAD]

Komentarze (2)
avatar
tomas68
16.08.2022
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Wielkie transfery zakończone upokarzającą wegetacją w LM.