Holender od samego początku był jedną z głównych postaci 7. etapu TdF. Na początkowych kilometrach on z czterema innymi zawodnikami zaatakowali.
Do mety dojechali tuż przed peletonem. Najlepszy był właśnie Julius van den Berg. Był to jego pierwszy, historyczny etapowy triumf.
Mało brakowało, a na starcie tegorocznego Tour de Pologne w ogóle by go zabrakło. - Prawie tutaj nie przyjechałem. Pomyślałem "nie lubię tego" - powiedział po wyścigu w rozmowie z Sebastianem Szczęsnym na antenie TVP 1.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: "Strach się bać!". Żona Burneiki pójdzie w jego ślady?!
Co miał na myśli? Pasmo tragicznych wydarzeń podczas ostatnich edycji. Najpierw w 2019 roku zginął na polskich drogach Bjorg Lambrecht. Ostatnia edycja to z kolei fatalny wypadek z udziałem Fabio Jakobsenem.
- To co wydarzyło się Bjoergowi Lambrechtowi dwa lata temu było straszne. Przed rokiem poważny wypadek miał mój przyjaciel Fabio Jakobsen. Miałem te dwa momenty cały czas w głowie - przyznał.
Niedzielny triumf van den Berg zadedykował właśnie Lambrechtowi. - Jadąc dzisiaj na trasie cały czas miałem Bjoerga przed oczami. Myślałem o nim bardzo dużo. To właśnie jemu chciałbym zadedykować ten triumf - zakończył.
Finalnie 78. Tour de Pologne zakończył się triumfem Joao Almeidy, Portugalczyka z grupy Deceuninck - Quick Step. Trzeci w klasyfikacji generalnej był Polak Michał Kwiatkowski.
Zobacz także:
Vuelta a Espana: kraksa kilka kilometrów przed metą. Majka znów ma pecha!