Koronawirus. Była katastrofa, ale producenci rowerów złapali drugi oddech. "Zainteresowanie jest ogromne"

Getty Images / Artur Widak/NurPhoto / Polacy na rowerach w Krakowie
Getty Images / Artur Widak/NurPhoto / Polacy na rowerach w Krakowie

Było źle, ale w maju, gdy Polacy masowo zaczęli kupować rowery, KROSS i Romet wyszły na prostą. Polscy producenci zapewniają, że rowerów nie zabraknie. Nie są jednak tak jednoznaczni w opiniach jak sprzedawcy, że będzie to najlepszy rok od lat.

Rocznie Polacy kupują około miliona rowerów. Na początku epidemii koronawirusa osiągnięcie takiej liczby wydawało się mało realne. Rząd jednak poluzował restrykcje i Polacy ruszyli masowo po jednoślady. Właściciele sklepów rowerowych mówili jednym głosem - tak świetnej sprzedaży jak w maju tego roku nie było od lat.

Po kwarantannie mamy dwukrotny wzrost liczby klientów i obrotów - zdradził Marek Bala, właściciel sklepu z rowerami w Warszawie. - Wzrost zainteresowania rowerami w porównaniu do poprzedniego roku wynosi ponad 80 procent - dodał Rafała Gębara, dyrektor sportów rowerowych Decathlon Polska.

Po kilku tygodniach, sprzedawcy w niektórych sklepach rowerowych obawiali się, że latem nie będą mieli czym handlować. - Zaczyna nam brakować rowerów - mówiła jeszcze w maju właścicielka sklepu rowerowego Iwona Szurkowska, żona Ryszarda Szurkowskiego (dwukrotny wicemistrz olimpijski i czterokrotny mistrz świata w kolarstwie szosowym).

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: pokaz siły Lindsey Vonn. "Maszyna!"

- Jesteśmy w szoku. Klient jest, ale możemy nie mieć dla niego roweru - podkreślał Marek Bala. W jego sklepie, pod koniec maja, sprzedane było już 75 procent rowerów.

W Polsce rowerów nie zabraknie

Magazyny rowerowe w Holandii zostały wyczyszczone. Z Azji, w czasie pandemii, nie jest łatwo sprowadzić rowery. Niektóre fabryki w Chinach stanęły, ponieważ zabrakło im komponentów do produkcji rowerów, a w czasach koronawirusa trudno jest otrzymać je z zagranicy.

Dla właścicieli sklepów rowerowych w Polsce pozostał zatem przede wszystkim krajowy rynek producencki. Nad Wisłą mamy dwóch głównych producentów rowerów: KROSS i Romet. Przedstawiciele obu fabryk zapewniają, że właściciele sklepów rowerowych nie mają się o co martwić. Mimo dużego zainteresowania, rowerów w 2020 roku nie zabraknie.

- Przy obecnej organizacji pracy oraz zapasach magazynowych, KROSS jest w stanie odpowiedzieć na zwiększony popyt naszych klientów obecnie i w kolejnych miesiącach - usłyszeliśmy.

- Cały czas jesteśmy w trakcie produkcji rowerów, więc nie ma z tym większego problemu. Sklepy rowerowe nadal mogą u nas domówić rowery, ale już nie w całej dostępności modeli z kolekcji. Planujemy już także produkcję nowej kolekcji rowerów na sezon 2021 - poinformował Romet.

Gdy w marcu rząd zamroził gospodarkę, sytuacja producentów rowerów nie był jednak dobra.

- W marcu nie mieliśmy sprzedaży. Przede wszystkim nasi kluczowi klienci, czyli duże sieci sportowe, zlokalizowane w galeriach handlowych, zostały zamknięte. Ponad połowa naszej produkcji rowerów to także eksport, który trafia na rynki Europy - to oznaczało, że nasze dotychczasowe kanały dystrybucji zostały sparaliżowane i praktycznie przestały funkcjonować - ujawnili przedstawiciele Rometu.

Sytuacja znacząco poprawiła się w maju. Ten miesiąc firma KROSS zakończyła z dwukrotnie wyższą sprzedażą rowerów niż w maju 2019 roku.

- Sygnały o tym, że sprzedaż rusza, dostaliśmy od większości naszych klientów pod koniec kwietnia. Od tego momentu zainteresowanie jest ogromne i takiego nie obserwowaliśmy od lat - dodali przedstawiciele Rometu.

Najlepszy rok od wielu lat? Nie do końca

Mimo że sytuacja uległa znacznej poprawie, to producenci rowerów nie są tak optymistycznie nastawieni do rocznych wyników sprzedażowych jak właściciele sklepów. Ci drudzy twierdzą, że 2020 rok, mimo słabego marca i kwietnia, może być najlepszym rokiem od wielu lat. KROSS ma jednak inny obraz sytuacji.

- Zarówno marzec, jak i kwiecień, które są kluczowe dla sprzedaży rowerowej, były bardzo złe, co w efekcie może wpłynąć na pogorszenie wyniku w skali roku - podkreśliła firma, dodając jednak: - Optymizmem napawa tak duże zainteresowanie rowerami, zarówno jako forma rekreacji, planów na tegoroczne wakacje, jak i środka dojazdów do pracy. Liczymy, że Polacy jeszcze bardziej postawią na rowery, a w szczególności na polskie firmy rowerowe.

W czasie epidemii, pod względem ekonomicznym, producenci rowerów znaleźli się w trudniejszej sytuacji niż właściciele sklepów. Zarówno Romet jak i KROSS nie zaprzestały produkcji, ale doszło do redukcji zatrudnienia. Teraz firmy wychodzą na prostą, ale pod względem finansowym, tak dużym przedsiębiorstwom jest znacznie trudniej odbić się niż mniejszym sklepom rowerowym.

Epidemia trwa, reżim zachowany

Epidemia koronawirusa w Polsce się nie skończyła. Ludzie masowo kupują rowery, produkcja trwa, ale zaostrzonego reżimu sanitarnego trzeba przestrzegać. Zarówno KROSS jak i Romet podporządkowują się restrykcjom rządowym.

W firmach rozmieszczone są płyny do dezynfekcji. Pracownicy pracują w maskach ochronnych. W KROSS-ie obszar produkcji i biurowy został tak przeorganizowany, aby pracownicy byli w stanie zachować dystans dwóch metrów od siebie. Jeśli nie było to możliwe, to zainstalowano dodatkowe przegrody zabezpieczające. Do tego firma monitoruje na bieżąco sytuację epidemiologiczną w najbliższych powiatach, z których pochodzą jej pracownicy.

W Romecie przed przystąpieniem do pracy każdemu pracownikowi wykonywany jest pomiar temperatury. Gdyby temperatura przekroczyła 37,5 stopni Celsjusza, to pracownik byłby odesłany do domu, aby skontaktował się telefonicznie z lekarzem prowadzącym, szpitalem lub stacją sanitarno-epidemiologiczną. Takiej sytuacji w Romecie na razie jednak nie było. Przerwy dla pracowników zostały natomiast tak zorganizowane, aby grupy nie miały ze sobą dłuższego kontaktu.

Czytaj także:
Święto normalności - 41 tysięcy kibiców na trybunach w Auckland. Jak Nowa Zelandia ograła koronawirusa?
Koronawirus znów uderzył w stolicę Chin! Władze zamknęły centrum sportowe i testują tam ludzi

Źródło artykułu: