Ewakuował się z oblężonego Mariupola. Tak zachowali się wobec niego rosyjscy żołnierze

Getty Images / Zniszczenia w Mariupolu
Getty Images / Zniszczenia w Mariupolu

Iwan Briochow, dwukrotny mistrz świata w kickboxingu, przedostał się z Mariupola do Katowic. W rozmowie z "Gazetą Wyborczą" opowiedział, w jaki sposób udało mu się opuścić Ukrainę i co było powodem takiej decyzji.

Iwan Briochow od kilku lat nie walczy już jako kickbokser. Kłopoty rozpoczęły się w 2014 roku, kiedy separatyści zaatakowali obwód doniecki i ługański. Wówczas zabrakło sportowcowi wsparcia sponsorów i zdecydował się podjąć inną pracę. Został rolnikiem. W rozmowie z "Gazetą Wyborczą" podkreśla, że Rosjanom bardzo nie spodobał się fakt, że Mariupol się rozwija, stąd też wzmożone działania zbrojne agresora.

Rosja działa na tyle brutalnie, że Mariupol jest otoczony. Dwukrotny mistrz świata w kickboxingu wraz z rodziną próbował się schronić w zakładach Azowstal. Briochow podobnie jak wielu innych ludzi, myślał, że w tym miejscu będzie bezpiecznie. Niestety rzeczywistość okazała się jeszcze bardziej okrutna, niż mogłoby się wydawać.

Zamiast kilku godzin Briochow spędził w podziemiach zakładów miesiąc i pięć dni. - Żyliśmy jak w filmach katastroficznych - podkreślił.

ZOBACZ WIDEO: Brutalny nokaut. Cios idealny! "Skleił się z twarzą!"

Podjął później decyzję o wydostaniu się z Azowstalu, gdyż wszystkim groziło zatrucie chemiczne. Jedyną drogą była ta prowadząca przez Rosję, więc żołnierze sprawdzali skrupulatnie ubrania Ukraińców, ale także laptopy czy telefony.

- Nie wiedzieliśmy, czy Rosjanie przepuszczają ludność cywilną, czy w ogóle korytarze ewakuacyjne są otwarte - powiedział.

Ostatecznie Briochow wraz z rodziną trafił do Katowic. Znalazł pracę w firmie budowlanej, ale z pewnością wydarzenia z Mariupola nie dają mu spokoju.

Czytaj także:
Walczył z Muhammadem Alim. Zmarł po długiej chorobie