Sięgają po gwiazdy i budują potęgę K-1. Kto stoi za DSF Kickboxing Challenge?

Materiały prasowe / DSF Kickboxing Challenge / Na zdjęciu: Daniel Omielańczuk (z lewej) i Oli Thompson (z prawej)
Materiały prasowe / DSF Kickboxing Challenge / Na zdjęciu: Daniel Omielańczuk (z lewej) i Oli Thompson (z prawej)

DSF Kickboxing Challenge w ostatnich miesiącach budzi spore zainteresowanie na polskim rynku sportów walki. Federacja kontraktuje gwiazdy, organizuje gale z dużą częstotliwością i dba o to, aby K-1 wróciło do łask i sławy z lat 90-tych.

W tym artykule dowiesz się o:

Ojciec sukcesów

Trzeba przyznać, federacja DSF w niecałe cztery lata zyskała sporą popularność i bądź co bądź stała się konkurencją dla organizacji MMA, głównie Fight Exclusive Night które, w przeciwieństwie do KSW, mocno stawia na kickboxing. Choć większość tego typu federacji na początku zmaga się z problemem braku strategicznego sponsora, to w tym przypadku o takiej sytuacji nie mogło być mowy. Szefem całego zamieszania jest Sławomir Duba, polski biznesmen i właściciel jednej z najbardziej znanych agencji ochrony w Polsce.

To właśnie Duba w 2014 roku, za namową Piotra Siegoczyńskiego - pierwszego polskiego mistrza świata amatorów oraz obecnego prezesa Polskiego Związku Kickboxingu, został przekonany do zainwestowania w przyćmioną przez MMA dyscyplinę. Z czasem Duba postanowił stworzyć od podstaw swoją organizację, a pierwsza gala DSF Kickboxing Challenge odbyła się 27 września 2014 roku w Ząbkach.

Szybki rozwój

Z biegiem czasu DSF zorganizowało już 15 gal, a kolejne z nich są zaplanowane na 9 marca w Nowym Dworze Mazowieckim i 13 kwietnia na Torwarze. Właśnie gala w Warszawie ma pokazać potencjał, jaki federacja Duby zbudowała w tak krótkim czasie. W grudniu ubiegłego roku w Hotelu Marriot w stolicy odbył się benefis mistrzów kickboxingu, gdzie nagrodzeni zostali tacy mistrzowie jak Marek Piotrowski, Przemysław Saleta czy Robert Złotkowski. Ostatni z wymienionych jest obecnie dyrektorem sportowym federacji, który dba o sportowe zestawienia jej gal.

MMA, głównie za sprawą federacji KSW, osiągnęło nad Wisłą szczyt popularności, spychając w ostatniej dekadzie K-1 na drugi plan. Kibice w Polsce nie mają nawet świadomości, jak świetnych kickboxerów i kilkukrotnych mistrzów świata mają w kraju. O walkach Polaków dla najlepszej światowej organizacji - Glory piszą tylko nieliczne, branżowe portale. Teraz to może się zmienić, głównie za sprawą wzrastającego zainteresowania.

Z MMA do kickboxingu

Do tej pory z reguły można było zaobserwować, że to zawodnicy kickboxingu przechodzą do MMA, w poszukiwaniu lepszych pieniędzy za walki. W tym celu często, choć niechętnie, pobierają lekcje, jak to określają, "kulania" w parterze. Sławomir Duba tę sytuację postanowił jednak zmienić, a świadczą o tym ostatnie głośne angaże.

Pod koniec 2017 roku podpisanie kontraktu z DSF Kickboxing Challenge oznajmił weteran UFC, Daniel Omielańczuk. Następnie jego śladem poszedł mistrz KSW w wadze ciężkiej, Marcin Różalski, a z czasem także nawet pretendenci do pasów mistrzowskich federacji ACB - Karol Celiński i Piotr Strus. Wydawałoby się, że występując w K-1 będą oni skazani na gorsze pieniądze niż w MMA, ale wypowiedź Różalskiego o warunkach, jakie zaproponowało mu DSF może zmienić ten punkt widzenia. - Sławek (przyp. red. - Sławomir Duba, prezes federacji) dał mi bardzo dobre warunki. Dał mi lepsze warunki finansowe, niż dostałem za zdobycie pasa wagi ciężkiej - wyznał.

Sport równie widowiskowy

O tym, że kickboxing również może porywać, kibice w DSF przekonali się już kilkukrotnie, a nokaut Jerzego Wrońskiego na Janu Cruzie z marca 2017 roku obiegł światowe portale.

Przede wszystkim widać, że DSF ma opracowaną strategię działania, a reklamując się hasłem "najlepszy kickboxing w Polsce" ma poparcie tych słów w swoich poczynaniach. Za federacją od początku stoi również telewizja w postaci Canal+, a niedawno zapoczątkowano też współpracę z pierwszą zagraniczną stacją XSport.

Waldemar Ossowski
Inne teksty autora>>>

ZOBACZ WIDEO W tym roku nie dojdzie do walki Włodarczyk - Szpilka. "Diablo" chce dużych pieniędzy

Komentarze (0)