Sezon wkracza w decydującą fazę - drugoligowcy wznowią grę już w najbliższy weekend, a pierwszoligowcy dwa tygodnie później - w ostatnią sobotę sierpnia.
PLFA I, czyli radość i smutek we Wrocławiu
Białystok Lowlanders - Ciężki los beniaminka
Mimo tylko jednej porażki w 2008 roku i pewnego awansu do PLFA I, Lowlanders mieli świadomość, że pierwsza liga to zupełnie inna futbolowa bajka. Z kompletem pięciu porażek w pierwszej części sezonu zajmują ostatnie miejsce w tabeli i niemal na pewno czekają ich baraże z którąś z drużyn PLFA II. Warto podkreślić jednak ambicję drużyny z Podlasia, która w każdym meczu walczy do końca i niezwykle konsekwentnie zdobywa punkty - w każdym rozegranym meczu po 6. Z jednej strony można by zapytać "czemu tylko 6?", z drugiej jednak to białostocczanie jako jedna z dwóch drużyn zdobyli przyłożenie w meczu z liderem tabeli - The Crew. Damian Kołpak (rozgrywający Lowlanders) po meczu z Seahawks: Myślę, że każda drużyna w pierwszej lidze jest w naszym zasięgu.
Kozły Poznań - Pierwsza liga w Poznaniu znów zagrożona.
Mimo, że zespoły z miejsc 5-7 mają po tyle samo punktów, przedostatnie miejsce, zapewniające grę w meczach barażowych o utrzymanie w PLFA, zajmują Kozły Poznań, z najgorszym bilansem punktowym - minus 93. Jest to sytuacja o tyle zadziwiająca, że poznaniacy znani są z twardej gry w obronie. Na ich słaby bilans punktowy miał jednak wpływ przede wszystkim mecz z AZS Silesia Miners, gdy poznaniacy przyjechali do Jaworzna niemal bez rezerwowych. W drugiej połowie meczu goście opadli z sił, ostatecznie przegrywając 0:50. Co ciekawe, Kozły w dotychczasowych meczach napsuły sporo krwi faworytom. Mistrzowie Polski z The Crew z trudem pokonali ekipę spod znaku poznańskiego koziołka, zaś wicemistrzowie z Seahawks nie zdołali przedrzeć się przez ich obronny mur. Po wakacjach przed drużyną z Wielkopolski dwa ważne mecze - z Husarią i bezpośrednimi rywalami w walce o utrzymanie - Devils. Ewentualny brak Kozłów w PLFA I w 2010 roku byłby wielką stratą dla ligi. Poznaniacy są bowiem w czołówce ligi pod względem promocji i organizacji meczów. Ostatni mecz okraszony koncertem gwiazdy hip-hopu, Peji, ustanowił nowy standard w naszej lidze, a na trybunach zasiadło ponad 2000 widzów. Krzysztof Supel (rozgrywający Kozłów) po meczu z Miners: Nie wiem co się z nami stało. Nikt nie wie, musimy do tego dojść.
Devils Wrocław - Diabelski młyn
Diabły inaczej wyobrażały sobie sezon 2009. Miały być sukcesy sportowe i marketingowe, a jest, jak na razie, klapa. Do połowy czerwca bilans wrocławian w PLFA i pucharze EFAF wynosił 0 zwycięstw i 5 porażek. Biorąc pod uwagę kłopoty organizacyjne i dużą ilość kontuzji w drużynie, można stwierdzić że start w europejskich pucharach był raczej strzałem w stopę, niż "w dziesiątkę". Dopiero pod koniec rundy drużyna z Dolnego Śląska pokazała na co ją naprawdę stać. Już nieznaczna porażka z Husarią dawała promyk nadziei na przełamanie złej passy. Udało się w ostatnich dwóch meczach - z Lowlanders i Seahawks. Kibice "drużyny z piekła rodem" na pewno długo nie zapomną derbowej porażki z The Crew. Upokarzające 0:75 to najwyższy wynik w historii PLFA. Mimo iż Devils zajmują bezpieczne, szóste miejsce w PLFA I, po wakacjach czeka ich m.in. mecz z Warsaw Eagles i wydaje się, że to Diabły będą grać w barażach o utrzymanie. Seweryn Plotan (menedżer Devils) po meczu z The Crew: W PLFA mierzymy w finał - chcemy awansować do play-off i wtedy skupić się już na konkretnym rywalu.
Pomorze Seahawks - Coraz niższe loty Jastrzębi
Zaczęli najlepiej jak się da, już podczas pierwszej kolejki rewanżując się Warsaw Eagles za porażkę w Polish Bowl III, ubiegłorocznym finale PLFA I. Później Jastrzębie zaliczyły jeszcze zwycięstwo nad debiutantami z Białegostoku i zaczęły... lot nurkowy w dół tabeli. Dużo zdrowia i sił kosztowały Pomorzan występy w EFAF Challenge Cup. Co prawda za występy w Europie drużynie prowadzonej przez Macieja Cetnerowskiego należą się brawa (dwa z trzech meczy przegrali naprawdę o włos), to o dalszej części sezonu Seahawks chcieliby zapewne jak najszybciej zapomnieć. Zaczęło się od kontuzji czołowego running backa PLFA Sebastiana Krzysztofka w meczu z Husarią. Do tego momentu Jastrzębie wygrywały, po zejściu "Bambo" skończyło się niespodziewanym zwycięstwem szczecinan 28:14. Drugą rzeczą, która ma wpływ na wyniki Seahawks to postawa ich rozgrywającego. Maciej Siemaszko, w ubiegłym sezonie obwołany najlepszym rozgrywającym PLFA I w tegorocznych relacjach meczowych kojarzony jest z dwoma zwrotami: "słabsza postawa” i "przechwyt”. Nie można obarczać winą za słabszą postawę zespołu jednego zawodnika, ale na tak newralgicznej pozycji jak quarterback nie można pozwolić sobie na permanentnie słabszą postawę. Co gorsza wicemistrzowie kraju mają najtrudniejszy z możliwych zestaw powakacyjnych spotkań - jadą do lidera z Wrocławia, a sześć dni później podejmują u siebie wicelidera ze Śląska. Ciekawe, czy świetny mimo słabszych wyników trener Maciej Cetnerowski zdoła poukładać grę swoich podopiecznych i zobaczymy ich w fazie play-off w czołowej czwórce ligi. Jakub Sawicki (zawodnik linii ofensywnej Seahawks po meczu z Husarią o kontuzji Krzysztofka: Od tego momentu nie grały już Jastrzębie tylko jedenaście żółto-czarnych koszulek. Wyciąg ze statystyk - Maciej Siemaszko rzucił w bieżącym sezonie sześć podań na przyłożenie. Po trzy do zawodników swojej drużyny (Tomasz Moskal w meczach z Eagles i Husarią, Damian Bijan w meczu z Lowlanders) i graczy rywali (Szymon Pobudkiewicz z Eagles, Bartosz Trawiński z Kozłami i Przemysław Cudak z Devils).
Husaria Szczecin/Gryfino - Prawie na zero
Po "przedwakacyjnej" części sezonu drużyny z miejsc 2-4 w tabeli PLFA I mają po tyle samo punktów. Czwarte miejsce zajmuje Husaria, z bilansem małych punktów wynoszącym ledwie +2. Zawodnicy z zachodniopomorskiego borykali się z problemami organizacyjnymi, ostatecznie przeprowadzając się do Gryfina. Nie wpłynęło to na nich jednak źle, bowiem oba mecze domowe wygrali. Sezon zaczął się dla nich wyjazdową porażką z Eagles. Jednak w następne trzy mecze to tyleż zwycięstw i dość niespodziewane drugie miejsce w tabeli. Po porażce z Miners nie udało się obronić tej pozycji, a układ spotkań po wakacjach mają nie do pozazdroszczenia - najpierw jadą do Poznania, gdzie podejmą ich nieobliczalne Kozły, a na koniec sezonu do Gryfina przyjadą The Crew. Jeśli Husarzom dwa razy nie uda się wygrać, to mogą skończyć sezon nawet na miejscu barażowym. Tomasz Komosa (running back Husarii) o meczu z Seahawks: Kapitan powiedział mi tylko jedno: potrzebujemy jednego przyłożenia. Cóż miałem robić? Kapitan mówi - ja wykonuję!
RMF MAXXX Warsaw Eagles - Ofensywna niemoc czy defensywny geniusz mistrza?
Przed sezonem gruchnęła wieść o dużym sponsorze tytularnym orłów. Ogólnie rozpoznawalna marka RMF MAXXX dawała nadzieję na sukcesy w każdej dziedzinie, zaczęło się jednak falstartem. Porażki z Seahawks nikt się nie spodziewał, zwłaszcza że wszystkie dotychczasowe poprzednie mecze tych drużyn wygrywała ekipa ze stolicy. Eagles jako jedna z dwóch drużyn wszystkie mecze domowe rundy zasadniczej grali przed wakacjami i marzyli pewnie o komplecie czterech zwycięstw. Trzy mecze wygrali, choć dało się wyczuć pewną tendencję spadkową, w ostatnim spotkaniu ich rywalem byli wrocławscy The Crew. "Załoga" swoją postawą w poprzednich meczach pokazała, że będzie faworytem spotkania w Warszawie. W meczu na szczycie najbardziej zaskoczyła jednak... niska frekwencja na trybunach, starcie tytanów polskiej ligi obserwowało bowiem niecałe 300 osób. Crew w każdej kwarcie zdobyło po przyłożeniu i zapisało nową kartę w kronice Warsaw Eagles - była to ich pierwsza porażka u siebie w historii PLFA. Najważniejszą zmianą w Eagles w przerwie wakacyjnej są na pewno dwa transfery i pozyskanie nowego, silnego sponsora. Zespół z Warszawy wzmocnili dotychczasowi gracze... The Crew, Aki Jones i Lance Burns, co dla znawców rodzimego futbolu oznacza trzeci tytuł dla Eagles. Ciekawe, czy Burns rozrusza ospałą ostatnio formację ataku mistrzów Polski. Na jesieni Orły jadą na dwa teoretycznie łatwe wyjazdy, warto jednak pamiętać, że Devils są na fali wznoszącej, a Lowlanders będą do końca walczyć o jakiekolwiek zwycięstwo w PLFA I. Zdobycie go kosztem mistrza byłoby dla nich nie lada podbudowaniem przed barażami. Jan Cenkier (linebacker Eagles), po meczu z AZS Silesia Miners: Tym razem wyszło tak, że podzieliliśmy się mniej więcej po połowie między atak i obronę jeśli idzie o przyłożenia, więc tak jakbyśmy cały czas byli w natarciu. Wyciąg ze statystyk - trzy z pięciu ostatnich przyłożeń Eagles zdobyła ich formacja obronna: Jan Cenkier i Szymon Pobudkiewicz w meczu z Miners i Maciej Traczyk z The Crew.
AZS Silesia Miners - Co by było, gdyby...
Gdyby Górnicy nie grali wyjazdowych spotkań przeciw The Crew i Eagles w odstępie 6 dni... Gdyby wykorzystali genialną okazję w meczu z Eagles... Gdyby Jaguszewski rzucił wtedy do swoich skrzydłowych, a nie do obrońców z Warszawy... Miners mieli najgorszy z możliwych kalendarz spotkań i zapłacili za to. Ważne jest, że Ślązacy potrafili odciąć się od dwóch porażek i pokazać na co ich stać. Rozgrywający Ślązaków Bartłomiej Jaguszewski w meczu z Kozłami sam zdobył jedno przyłożenie i podał na pięć kolejnych. Wynik 50:0 poszedł w świat i pokazał kto w tym sezonie jest trzecią siłą w polskim futbolu. Akademicy to solidna drużyna PLFA. Pozostały im dwa mecze wyjazdowe: w Białymstoku i na Pomorzu. Sytuacja w tabeli sprawia, że muszą wygrać oba z nich żeby być pewnym gry o medale. Nie wydaje się, żeby mieli z tym problemy, ale to przecież sport. Łukasz Samojłowicz (fullback Miners) po meczu z Eagles: Tym razem się nie udało zwyciężyć, ale podobnie było w 2007 roku. W sezonie zasadniczym przegraliśmy, za to w półfinałach byliśmy górą. Liczymy na powtórkę z historii.
The Crew Wrocław - Pięć do zera i afera
W półfinale PLFA I w 2008 roku The Crew przegrała pechowo z Warsaw Eagles. Do obecnego sezonu "Załoga" przystąpiła wzmocniona czterema zawodnikami z USA i z postawionym jasnym celem - "odbicia" tytułu mistrza Polski dla Wrocławia. Amerykanie z Wrocławia pokazali nową jakość w polskiej lidze: Tyler Vorhies demonstrował, jak szybki i zwinny powinien być skrzydłowy, zaś Davy Johnson - jak celnie powinien rzucać rozgrywający, zaś w dużej części dzięki Akiemu Jonesowi i Lance'owi Burnsowi The Crew dopiero w czwartym meczu stracili pierwsze przyłożenie. Efekt był prosty do przewidzenia, drużyna z Wrocławia wygrała wszystkie pięć spotkań, tracąc zaledwie dwa przyłożenia. Bilans punktów 211-12 (+199!) to jeden z wielu rekordów pobitych przez wrocławian w tym sezonie. Na początku przerwy wakacyjnej okazało się jednak, że ktoś wsypał garść piachu między dobrze pracujące tryby wrocławskiej maszyny. Efekt? Błyskawiczny i zaskakujący - wszyscy Amerykanie rozwiązali kontrakty z Crew, Vorhies i Johnson wyjechali z Polski, zaś dwaj pozostali odegrali się w jeszcze ciekawszy sposób - po wakacjach zagrają w drużynie największego rywala wrocławian, warszawskich Eagles. Co będzie dalej? Nie ma co ukrywać, że bez czwórki zza oceanu w poprzednim sezonie Crew również była bardzo silną drużyną. Wydaje się, że z obiema nadmorskimi drużynami, z którymi zmierzy się po wakacjach, powinni sobie dać radę. Nawet jeśli poniosą dwie porażki, to play-off już mają zagwarantowany. Czy jednak bez Amerykanów Jakub Płaczek, Łukasz Omelańczuk wraz z kolegami poprowadzą swój zespół do mistrzostwa Polski? Czy jednak okaże się, że w sezonie 2009 The Crew Wrocław było silne tylko mocą czterech graczy z USA? Łukasz Omelańczuk (fullback The Crew) po meczu przeciw Lowlanders: Ten mecz dał nam nauczkę - nie można lekceważyć przeciwnika, bo to może się zemścić. Wyciąg ze statystyk: 13 - najwięcej w całej lidze - podwyższeń za dwa punkty zdobyło The Crew Wrocław. Po cztery z nich zdobyli Płaczek i Vorhies.