Wicemistrz olimpijski z Soczi w slopestyle'u w swojej wypowiedzi skrytykował głównie MKOl (Międzynarodowy Komitet Olimpijski). Wszystko przez to, że Chiny bardzo źle traktują mniejszości etniczne. Wiele organizacji praw człowieka twierdzi, że chiński rząd całkowicie pozbawił Ujgurów wolności (mniejszość muzułmańska zamieszkująca głównie prowincję Xinjiang).
Efektem tego jest masowa inwigilacja, przetrzymywanie osób czy też indoktrynacja.
"Myślę, że MKOl powinien zająć stanowisko wobec wielu z tych okrucieństw i stanąć w obronie wartości. Nie przyznając tym krajom prawa do organizacji igrzysk, MKOl mógłby wprowadzić pozytywne zmiany w tych miejscach - powiedział Gus Kenworthy Laurze Scott z BBC Sport.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: szaleństwo na lotnisku. "Zaniemówiłem"
"Wiem, że igrzyska olimpijskie są ważne dla Chin i zawsze są one wysoko pod względem liczby medali. Czuję, że faktycznie zajmując stanowisko wobec nich w naprawdę namacalny sposób, prawdopodobnie mógłbym dokonać jakiejś pozytywnej zmiany" - dodał 30-latek.
Zawodnik, który od 2019 roku reprezentuje na arenie międzynarodowej Wielką Brytanię, przyznał ponadto, że staje w obronie ideałów wolności, dlatego musiał zabrać głos na temat praw człowieka w Chinach. Nie boi się negatywnych komentarzy w stosunku do swojej osoby.
"Nie chcę nawet próbować wypowiadać się przeciwko Chinom ani walczyć z Chinami, ani nic w tym rodzaju. Czuję, że bardziej kieruję swoje przesłania do MKOl. Nie sądzę, że MKOl powinien przyznać temu państwu statusu gospodarza, jeśli mają tam problemy z prawami człowieka, jeśli w kraju mamy do czynienia z ludobójstwem, jeśli mają wiele postaw przeciwko społeczności LGBT" - zakończył Kenworthy.
Czytaj także:
Amerykańska niepodzianka na tafli