Maja Włoszczowska, będąca członkinią Komisji Zawodniczej MKOl, opowiedziała się za transparentnością i właściwym rozliczaniem kosztów poniesionych na przygotowania olimpijskie. Prezes PKOl Radosław Piesiewicz oraz sekretarz generalny Marek Pałus zapewnili niedawno, że do końca września przedstawią dokładne sprawozdanie finansowe. - Zaczekajmy na to i zobaczymy, co zostanie przedstawione - stwierdziła Włoszczowska.
Była kolarka górska wyjaśniła, że MKOl nie ingeruje w spór między Ministerstwem Sportu i Turystyki a PKOl. - Reprezentuję MKOl i moją rolą jest pilnowanie, czy karta olimpijska jest przestrzegana. Nie mam do tego zastrzeżeń - zastrzegła Włoszczowska.
Na pytanie dotyczące pracy prezesa Radosława Piesiewicza odpowiedziała. - W PKOl-u zadziało się bardzo dużo dobrych i fajnych rzeczy. Nasza reprezentacja w Paryżu wyglądała świetnie. Dom Polski w wiosce olimpijskiej również zebrał dobre recenzje. Nasi olimpijczycy mieli zapewnione odpowiednie warunki, łącznie z klimatyzatorami, czego niektóre ekipy nie miały - powiedziała wprost Włoszczowska.
Wśród wielu spraw związanych z polskim sportem Maja Włoszczowska podkreśliła, że problemem jest brak czasu na celebrowanie sukcesów przez medalistów olimpijskich. - W tym wszystkim, co się dzieje wokół polskiego sportu najbardziej przykre jest to, że nasi medaliści olimpijscy, którzy odnieśli niesamowite sukcesy, nie dostali czasu na ich celebrowanie. Dziesięć medali to nie jest klęska. To jest nasz standardowy poziom - dodała Maja Włoszczowska.
Członkini Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego (MKOl) oraz zarządu Polskiego Komitetu Olimpijskiego (PKOl) szczególnie pochwaliła "fantastyczny medal siatkarzy i rekord świata we wspinaczce Oli Mirosław". Jak dodała dwukrotna wicemistrzyni olimpijska w kolarstwie górskim, "to są wyniki, którymi powinniśmy się cieszyć i chwalić".