Nie ma drugiej takiej imprezy. Psycholog o stresie i presji podczas igrzysk

Zdjęcie okładkowe artykułu: Getty Images / Tom Weller/VOIGT / Na zdjęciu: Reprezentacja Polski na igrzyskach
Getty Images / Tom Weller/VOIGT / Na zdjęciu: Reprezentacja Polski na igrzyskach
zdjęcie autora artykułu

- Rozmawiałem kiedyś ze sportowcem, naprawdę odpornym na stres. Sam był zaskoczony, że sobie z tą sytuacją nie do końca poradził - mówi psycholog Marcin Kwiatkowski.

Wielokrotnie można usłyszeć, że igrzyska olimpijskie to impreza zupełnie inna niż wszystkie pozostałe. Przede wszystkim z powodu presji walki o medale dla kraju. Widać to było już w pierwszym meczu Igi Świątek. Nawet taki hegemon jak ona, miał nerwowe momenty. Polka w drugim secie sensacyjnie przegrywała, choć ostatecznie zwyciężyła 2:0.

Mateusz Kmiecik, WP SportoweFakty: Igrzyska faktycznie powodują dużo większy stres niż nawet inne zawody rangi mistrzowskiej?

Marcin Kwiatkowski, psycholog PKOl oraz Sport and Minds: Zawodnicy, którzy startowali na zawodach różnej kategorii, mówią, że nie są w stanie porównać igrzysk do niczego innego. Rozmawiałem kiedyś ze sportowcem, naprawdę odpornym na stres, który po powrocie z takiej imprezy przyznał, że był zszokowany, jakie to jest ogromne wydarzenie i spory ładunek presji. Sam był zaskoczony, że sobie z tą sytuacją nie do końca poradził.

Jest to szczególnie trudne dla debiutujących na igrzyskach zawodników. Aczkolwiek w przypadku tych, którzy startują już któryś raz, także występuje ciekawa sytuacja. U nich często jest wyższy poziom stresu poznawczego przed drugimi niż pierwszymi IO. To są sportowcy, którzy zdobywali wcześniej medale. Sami w rozmowach przyznają, że spodziewali się, iż "będzie łatwiej", lecz okazuje się, że pojawia się presja wynikowa.

ZOBACZ WIDEO: "Pod Siatką". Nastroje dopisują. Zobacz ostatnie dni przed igrzyskami od kulis

Istnieją dyscypliny, które są bardziej narażone na stres? 

Według mnie nie ma to aż tak dużego znaczenia. Prędzej liczy się wiek oraz wcześniej wspomniane doświadczenie. Sporą rolę odgrywa również trener. Jeśli sam miał kontakt z igrzyskami, jest w stanie przekazać swoim podopiecznym pewne formy postępowania komunikacji z mediami czy w ogóle przygotowania. Natomiast często zdarzają się dyscypliny, w których nie mamy jakichś wielkich tradycji i te mają trochę trudniej, gdyż nie istnieją jakieś procedury sposobu zachowania.

Nie ukrywajmy, że sporą część krążków na igrzyskach zdobywają nasi lekkoatleci. Oni mogą mieć świadomość, że często od nich zależy polski dorobek medalowy? 

W przypadku zawodników moim zdaniem zdarza się to sporadycznie. Sportowcy mają w sobie taki pozytywny egoizm. Osobiście zwracałbym uwagę, szczególnie w sportach indywidualnych, żeby w przygotowaniu skupić się na sobie, aby nie mieć bagażu wyników.

Mieliśmy przykład sportowczyni na zimowej edycji tej imprezy, która wdała się w dyskusję z kibicami. Jeśli tracimy na to energię, a jesteśmy już w wiosce olimpijskiej, to w nieefektywny sposób z niej korzystamy.

Dodałbym, że są w lekkiej atletyce pewne konkurencje, w których mamy doświadczenie. Nawet mimo tego, że forma miotaczy może nie być tak wysoka, to posiadają oni jakiegoś rodzaju renomę czy tradycję oraz umiejętność wstrzelenia się w te największy imprezy.

Iga Świątek jest jedną z tych najbardziej narażonych na stres?

Im sport mniej złożony, tym łatwiej jest ocenić szanse medalowe. Tenis jest dyscypliną zdecydowanie techniczną, a na wynik wpływ ma wiele różnych czynników. Mówię o tym, ponieważ to powoduje, że trudno wskazywać w nim faworytów. Tutaj nawet liderzy światowych rankingów przegrywają i to jest naturalne.

Osobiście liczę na przykład na siatkarzy, gdzie tego przypadku jest trochę mniej. Tam nie będzie decydowała dyspozycja jednej osoby. Może się okazać, że w tej grupie zawodników, każdy odegra swoją określoną rolę. Tam też mamy 12 zespołów, u tenisistów ta drabinka jest szersza.

O kobiecej kadrze nie mówi się w kontekście walki o medale. Ta drużyna ma łatwiej przez to, że więcej dyskutuje się o panach?

W przygotowaniu jest potrzebny pewnego rodzaju spokój. W ogóle rozdzieliłbym to na dwie grupy. Pierwsza to ta, gdzie zawodnik albo drużyna występują w roli faworyta lub jednego z głównych kandydatów do medalu. W tym gronie na pewno są siatkarze. Widać było, jak Nikola Grbić dobrał na sparingpartnerów same czołowe zespoły, ponieważ wiemy, że się z takimi ekipami zmierzymy.

W tej drugiej, gdzie oczekiwania są trochę mniejsze, można umieścić nasze siatkarki. Wydaje mi się, że spokój w ich przygotowywaniu do tego startu jest pozytywny. Samo zainteresowanie tą drużyną jest trochę inne, ze względu na to, że nie są wymieniane, jako główne kandydatki do miejsca na podium. Pewnie, gdyby były mistrzyniami świata, żadne zabiegi odizolowania ich od mediów nie przyniosłyby skutków.

Sportowcy często mówią, że wioska olimpijska jest dość specyficzną przestrzenią. Przebywanie w niej może powodować dodatkowe napięcie?

Zacząłbym od bardzo prozaicznej czynności. Rozmawiałem z pewnym zawodnikiem, dla którego niesamowite było już to, że spotykał w trakcie każdego posiłku Michaela Phelpsa. Faktycznie kontakt z takimi zawodnikami może powodować pewną ciekawość, co może odciągać uwagę od głównego celu.

Aczkolwiek będzie grupa sportowców, dla których natrafienie na takie gwiazdy będzie czynnikiem motywującym. Mamy teraz pewną zmianę pokoleniową. Wielu młodych zawodników nie ma kompleksów. Oczywiście, czasami mówimy, że nie posiadają autorytetów, co jest minusem, ale na pewno w dużo mniejszym stopniu czują się oni onieśmieleni sukcesami innych.

W jednym z wywiadów słyszałem, że zawodnik cieszy się na igrzyska, ponieważ nigdy nie był w Paryżu. Nie ma co ukrywać, że nie brzmi to najlepiej. Z tego wynika, że bardziej skupia się na zobaczeniu miasta oraz wioski. Na to bym uważał. Raczej spróbowałbym traktować igrzyska, jako bardzo dużą, ale jedną z imprez. Im bardziej standardowy będzie sposób przygotowania, tym bardziej będzie to efektywne.

Nie chcę nikogo urazić, lecz nie wolno też zapominać, że są jeszcze dyscypliny typowo olimpijskie, które można nazwać niszowymi. Niektóre z nich ogół społeczeństwa może zobaczyć właśnie co cztery lata. Dlatego dla pewnych zawodników to wydarzenie sportowe będzie bardziej istotne, a dla innych zdecydowanie mniej.

Czy przed tak wielką imprezą są zawodnicy, którzy chętniej zgłaszają się po pomoc lub jakąś radę?

Istnieją dyscypliny, w których trudniej jest zakwalifikować się na igrzyska niż już na nich dobrze wystartować. Chodzi mi o to, że bardzo mocny system kwalifikacji powoduje, że na samych IO pojawiają się tylko najlepsi. Dlatego w wielu przypadkach zawodnicy mają już kontakt z psychologią albo nie mają jej z założenia.

Pracuję z jedną zawodniczką, medalistką olimpijską, która ma przygotowany dwuletni plan. To pokazuje, że nie jest to robione z dnia na dzień. Natomiast pojawiają się sytuacje, na przykład spowodowane kontuzją, gdy ktoś zaczyna się zastanawiać nad swoją formą. Wówczas taki psycholog nawet w ostatniej chwili może pomóc. My to nazywamy interwencją kryzysową.

Często zapominamy także o trenerach. Są dyscypliny, w których szkoleniowcy mają więcej niż jednego podopiecznego, co gwarantuje im emocje w większym stopniu. Taka osoba jest przy kilku startach, przez co spoczywa na niej spora presja. Dlatego czasami, może nawet nie szuka ona pomocy psychologa, ale z nim rozmawia.

Rozmawiał Mateusz Kmiecik, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj także: Potężna wpadka na ceremonii otwarcia. MKOl wydał oświadczenie Szokujące wieści z Paryż 2024. Siatkarka na dopingu wykreślona z kadry

Źródło artykułu: WP SportoweFakty