Osoby, które znają się na czeskim i polskim hokeju uważają, że ta tendencja będzie się z biegiem czasu nasilać. Gracze wolą bowiem przenieść się do naszego kraju niż zawiesić łyżwy na kołku.
- Trend ten będzie się wzmacniał. Jest to spowodowane sytuacją na rynku. W Czechach szanse starszych zawodników na grę bardzo się zawęziły i już nie jest nimi tak duże zainteresowanie. Kluby oszczędzają, a trenerzy coraz częściej stawiają na młodych wychowanków, gdyż doświadczeni gracze mają większe wymagania finansowe - powiedział menedżer Vladimír Vůjtek, którego klientem jest m.in. mistrz świata z 1999 roku - Roman Šimíček z GKS-u Tychy.
Niedawno do JKH GKS Jastrzębie trafił 40-letni Richard Král, który ostatnio był związany z BK Mladá Boleslav. W tym ostatnim klubie doświadczony hokeista inkasował rocznie podobno równowartość 650 tysięcy złotych. Jednak w Czechach nikt mu już takich pieniędzy nie zaoferuje. W naszym kraju może co prawda liczyć na połowę wspomnianej sumy, lecz będzie gwiazdą Polskiej Ligi Hokejowej, a z Trzyńca, gdzie mieszka, do Jastrzębia nie ma daleko.
- Wynagrodzenia najlepszych hokeistów w Polsce oscylują wokół średniej w czeskiej ekstralidze - dodał Vladimír Vůjtek. Do PLH przenoszą się też byli czescy hokeiści, którzy obejmują polskie drużyny.
- Pracy dla trenerów jest w Czechach coraz mniej. Poza tym w Polsce nie ma żadnej bariery językowej - stwierdził szkoleniowiec JKH GKS Jastrzębie, Jiří Režnar, a potem dodał: - W Polsce popularniejsze sporty to futbol, siatkówka, piłka ręczna i koszykówka. Hokej w dalszym ciągu jest w roli ubogiego krewnego. Jednak najwyższą klasę rozgrywkową można z grubsza przyrównać do czeskiej 1. ligi (drugi poziom rozgrywek - przyp. red.).