Myślę, że w tym roku będzie w Jastrzębiu ciekawy zespół - rozmowa z Kazimierzem Szynalem, prezesem JKH GKS Jastrzębie

JKH GKS Jastrzębie w ubiegłym sezonie był bliski sprawienia sensacji i wyeliminowaniu z gry o medale późniejszego mistrza polski Wojasa Podhale Nowy Targ. Ostatecznie jednak JKH zajął siódme miejsce, które jednak nie zmartwiło włodarzy klubu, a zmobilizowało do dalszej pracy. - To jest dobre miejsce. Mówi się przecież, że dla beniaminka najtrudniejszy jest drugi sezon - ocenił w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl prezes JKH, Kazimierz Szynal, który zdradził również kilka szczegółów dotyczących przyszłości jastrzębskiego klubu.

W tym artykule dowiesz się o:

Mariusz Wójcik: Na początek warto wrócić do poprzedniego sezonu. Zabrakło pięciu minut, by JKH grał w półfinale…

Kazimierz Szynal: Tak, zgadza się. Byliśmy zespołem, który chyba najbardziej postawił się późniejszemu mistrzowi Polski Podhalu Nowy Targ. Cracovia w finale nie wygrała nawet meczu. To był trudny dla nas sezon. Tak rozgrywki były skonstruowane, że ponad trzy miesiące graliśmy z pięcioma innymi zespołami, które jak się później okazało byli od nas wyżej w tabeli. Oznacza to, że byli to trudni przeciwnicy. Był to i tak historyczny sukces, bo awansowaliśmy do tej szóstki.

Były momenty, że brakowało czasem tej czwartej piątki.

- Skład był odzwierciedleniem naszych możliwości finansowych. Taka też jest nasza polityka, że staramy się forować naszych najlepszych zawodników. Są to przeważnie bardzo młodzi zawodnicy. Liczmy na ich postęp w grze, by móc ich wprowadzić do pierwszego zespołu czy nawet do reprezentacji jak było w przypadku Danieluka i Kosowskiego. Trener widząc, że nie zawsze Ci młodzi zawodnicy są gotowi, by walczyć z najlepszymi zespołami grał po prostu na trzy piątki. Potem wygląda to w ten sposób, że niektórzy nie grali za dużo w sezonie.

Siódme miejsce to tylko siódme miejsce, czy aż siódme miejsce?

- To jest dobre miejsce. Mówi się przecież, że dla beniaminka najtrudniejszy jest drugi sezon. Siódme miejsce spowodowane było przegranym dwumeczem z Unią Oświęcim. Po tych pechowych porażkach z Podhalem z naszych zawodników mówiąc kolokwialnie uszło powietrze. Oświęcim był bez tego sukcesu w rundzie zasadniczej, bo grał w "gorszej" grupie. W efekcie czego Unia za wszelką cenę starała się mieć jak najlepsze miejsce w tabeli. W ligach z większą tradycją, aniżeli nasza meczów o piąte czy siódme miejsce się po prostu nie gra. W takich spotkaniach brakuje emocji. Związek musi sobie tą drabinkę na koniec sezonu ustalić. W Niemczech, Czechach czy na Słowacji tych spotkań nie ma.

Czyli system rozgrywek jest zły?

- Polski system rozgrywek z ubiegłego sezonu budził powszechną krytykę. System bonusowy myślę, że wypaczał zasady sprawiedliwej rywalizacji. Przecież, gdybyśmy nie wygrali pierwszego meczu w Nowym Targu to kibice w Jastrzębiu nie obejrzeliby ani jednego meczu play-off. Podobnie było w Gdańsku. Stoczniowiec pojechał do Krakowa i po dwóch porażkach nie było żadnego meczu play-off w Gdańsku. System bonusów doprowadził do tak śmiesznej sytuacji, że Jastrzębie pomimo tego, że miało gorszy bilans meczów i było niżej w tabeli od Podhala rozgrywało decydujący mecz na własnym lodowisku. Powinno się przecież promować ten zespół, który był wyżej w tabeli. To właśnie ta drużyna, która była lepsza w rundzie zasadniczej powinna grac decydujące mecze play-off zawsze na własnym lodowisku.

Przechodząc do przyszłości i kolejnego sezonu. Z JKH póki co odeszło kilku zawodników.

- Z niektórymi z nich rozstaliśmy się z inicjatywy klubu. Skończyły się z nimi kontrakty i z różnych względów nie zostały przedłużone. Jeden zawodnik zdecydował się na powrót do zespołu, z którego się wywodzi, pomimo, że chcieliśmy by został. To nas jednak nie dziwi, bo jest to normalna kolej rzeczy. Z kolei Rudolf Wolf zakończy karierę, o czym informował nas już w tym roku kalendarzowym.

Pierwszym, który dołączył do zespołu jest czeski trener, Jiri Reznar. Podobno słynie z "twardej ręki".

- Hokej jest taką dziedziną sportu, że zarówno na lodzie jak i poza nim potrzebna właściwa dyscyplina, by drużyna funkcjonowała dobrze i stanowiła jedność. Liczę, że ten szkoleniowiec dobrze przygotuje zespół do sezonu i zagwarantuję dyscyplinę taktyczną i nie tylko.

Jiri Reznar będzie także koordynował pracę z młodzieżą. Na czym to ma dokładniej polegać?

- Jednym z warunków zatrudnienia nowego trenera było właśnie to, że będzie poświęcał więcej czasu klubowi. Ma nie tylko trenować pierwszą drużynę, bowiem ma także za zadanie obserwować jej zaplecze. Nie będzie miał przypisanej konkretnej grupy wiekowej. Będzie po prostu interesował się tym, co robią pozostali trenerzy.

JKH pozyskał również Marcina Słodczyka. Co zdecydowało, że go tutaj ściągnięto?

- Rozglądamy się za zawodnikami, by uzupełnić zespół, który był w tym sezonie. Jest to środkowy i najprawdopodobniej zastąpi on w zespole Sebastiana Kowalówkę. Mam nadzieję, że się z tej roli wywiąże. Podpisał z nami dwuletnią umowę.

A jak wygląda sprawa kolejnych transferów?

- W czwartek zarząd spotyka się z Kamilem Kosowskim. Zobaczymy co z tego wyjdzie. Na początku były sygnały, że może przejść do klubu zagranicznego, a później, że zainteresowany jest nim któryś z polskich klubów. W tej chwili mówi, że zostanie w Jastrzębiu i ma ku temu otwartą drogę. Gdyby jednak chciał kontynuować karierę poza Jastrzębiem to nikt nie będzie stawał na przeszkodzie i rzucał mu kłód pod nogi.

Jastrzębie planuje także współpracę z pierwszoligowym klubem z Opola.

- Rozmawiamy na temat umowy o współprace z Opolem. Myślę, że jeśli dojdzie do podpisania takiej umowy to będzie to korzystne z tego względu, że będzie można "wymieniać" zawodników. Ktoś, kto nie mieściłby się u nas w składzie mógłby zagrać w Opolu, a z kolei zawodnik, który by się tam wyróżniał mógłby zagrać w Jastrzębiu.

Co z obcokrajowcami, którzy reprezentowali JKH w poprzednim sezonie?

- Na razie kontrakt ma Lipina. W czwartek będziemy rozmawiać ze Zdenkiem. Chęć do pozostania w klubie zgłosił tez Zdrahal. Są jednak także inne kandydatury. Mowa o zagranicznych zawodnikach którzy już w Polsce grali lub nie.

Jak wygląda budżet na przyszły sezon?

- Pracujemy nad tym, by budżet był wyższy od tego z poprzedniego sezonu. Powinno się to nam udać. Mam nadzieję, że powalczymy o czwórkę. To, czego się nie udało dokonać w tym roku postaramy się zrealizować w przyszłym sezonie i zagrać przynajmniej w półfinale.

Kibice z niecierpliwością czekają na kolejne ruchy transferowe. Do kiedy klub planuje skompletować kadrę?

- Rynek transferowy w Polsce jest jaki jest. Niektóre kluby rzeczywiście się śpieszą, ale z tego co obserwuję jakichś nadzwyczajnych ruchów kadrowych nie ma. My w zeszłym roku szybko podpisaliśmy kontrakty z zawodnikami, którzy nas zasilili. Teraz przyjęliśmy inną taktykę i czekamy na to, co pokaże czas.

Z wieloma zawodnikami zarząd rozmawia?

- Jest spore zainteresowanie grą w Jastrzębiu. Do tego stopnia, że gdybyśmy chcieli zrealizować kontrakty z wszystkimi chętnymi to nasz budżet mógłby się okazać za mały. Dlatego analizujemy to również pod tym kątem. Myślę, że w tym roku w Jastrzębiu będzie ciekawy zespół.

Źródło artykułu: