"Bądźcie mili dla Hamiltona". Były mistrz ostrzega kibiców

Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: Max Verstappen
Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: Max Verstappen

Gwizdy i buczenie - w taki sposób holenderscy kibice witali ostatnio Lewisa Hamiltona. Aktualny mistrz świata F1 nie ma łatwego życia z fanami Maxa Verstappena, po tym jak spowodował wypadek ich idola. O szacunek dla Hamiltona zaapelował Damon Hill.

Lewis Hamilton i Max Verstappen toczą w roku 2021 zaciętą walkę o tytuł mistrzowski w Formule 1. Obecnie w lepszej sytuacji znajduje się Brytyjczyk, który na przerwę wakacyjną w F1 udał się z 8-punktową przewagą nad głównym rywalem. Nie ulega jednak wątpliwości, że spory wpływ na sytuację miał wypadek z GP Wielkiej Brytanii, kiedy to agresywnym manewrem Hamilton wyrzucił Verstappena poza tor.

Od tego momentu kierowca Mercedesa stał się wrogiem numer jeden dla holenderskich kibiców Verstappena. Dało się to zauważyć przed nieco ponad tygodniem na Węgrzech, gdzie tysiące fanów 23-latka gwizdało i buczało na Hamiltona.

- Szczerze mówiąc, nigdy nie czułem się tak dobrze z tym buczeniem. Takie gwizdy mnie napędzają, dodają mi paliwa - komentował sytuację Hamilton, powodując jeszcze agresywniejszą reakcję tłumu.

ZOBACZ WIDEO: Odważne słowa! Mateusz Gamrot nie gryzie się w język: Gram grubo!

Po przerwie wakacyjnej Hamilton może przeżyć istne piekło. Już na początku września kierowcy F1 rywalizować będą w GP Holandii. Na trybunach toru w Zandvoort może się znaleźć nawet 100 tys. sympatyków Verstappena. - Holenderscy fani, bądźcie mili dla Lewisa, dobrze? - zaapelował w podcaście "F1 Nation" Damon Hill, mistrz świata z sezonu 1996.

Zdaniem Brytyjczyka, Hamilton zasługuje na odpowiedni szacunek. - Jest dobry w tym, co robi. Mamy wielu słuchaczy w Holandii, więc zwracam się do nich. Obaj są wielkimi sportowcami, GP Holandii wraca do kalendarza po wielu latach przerwy. Zróbmy z tego dobrą zabawę - dodał Hill.

Zdaniem Toma Clarksona, który prowadzi podcast "F1 Nation", zachowanie kibiców na Hungaroringu nie było specjalnie złośliwe. - Po prostu, bezpośrednio przy alei serwisowej była "pomarańczowa armia" (określenie kibiców Verstappena - dop. aut.). Mieli swoją własną trybunę w tym miejscu. Wszystko co powiedzieli lub zrobili, było bardziej dostrzegane przez Lewisa - stwierdził dziennikarz.

- Nie sądzę, aby te gwizdy i zachowanie Holendrów było złośliwe. To nonsens - dodał Clarkson.

Czytaj także:
Formuła 1 na wakacjach. Co to oznacza dla zespołów?
Aston Martin i Sebastian Vettel pozbawieni złudzeń

Komentarze (0)