Kimi Raikkonen rywalizuje w Formule 1 od roku 2001, a do tej pory nigdy nie zajmował ostatniej pozycji startowej. Aż przyszedł sezon 2020 i doświadczony Fin już dwukrotnie zamykał stawkę F1 na starcie. Należy oczekiwać, że wkrótce Raikkonen wyśrubuje tę niechlubną dla siebie statystykę, bo forma Alfy Romeo pozostawia sporo do życzenia.
Raikkonen w rozmowie z dziennikarzami przed GP Hiszpanii zgodził się, że jednym z problemów Alfy Romeo jest silnik Ferrari, który stracił na mocy względem poprzedniego sezonu. - Jednostka napędowa jest jaka jest, ale gdybyśmy mieli lepsze podwozie, to bylibyśmy wyżej - ocenił 40-latek.
- Mamy inne problemy, których nie potrafimy rozwiązać, a bez tego się nie poprawimy. Najgorsze jest to, że to rozwiązanie niektórych kwestii nie dość, że nie jest łatwe, to jeszcze wymaga czasu. Miejmy nadzieję, że mimo wszystko krok po kroku sytuacja będzie się zmieniać, że pojawimy się we właściwym dla nas miejscu - dodał mistrz świata F1 z sezonu 2007.
ZOBACZ WIDEO: Tenis. Lotos PZT Polish Tour. Paweł Ciaś: Plan? Przygotować się fizycznie
Zdaniem Fina, słabe tempo bolidu C39 wskazuje na to, że zespół obrał złą ścieżkę rozwoju podczas prac projektowych. - Jesteśmy zbyt wolni, ale gdzie popełniliśmy błąd? Chyba podczas projektowania bolidu. Mieliśmy nadzieje, że pojawimy się chociaż w tym miejscu, w którym zaczynaliśmy rok 2019. Na pewno wtedy byliśmy w lepszej sytuacji - ocenił.
- Zdecydowanie nie jesteśmy na pozycji, którą zakładaliśmy. Nie spodziewaliśmy się tak słabych wyników. Coś poszło nie tak i musimy poprawić siłę docisku w naszym bolidzie. Potrzebujemy lepszej aerodynamiki, aby móc szybciej pokonywać każdy zakręt. Balans bolidu i może jest dobry, ale to nie daje czasu na okrążeniu - stwierdził Raikkonen.
Fiński kierowca w pięciu dotychczasowych wyścigach nie zdobywał punktów. Dwa "oczka" na swoim koncie ma za to Antonio Giovinazzi. Włoch liczy, że Alfa Romeo już wkrótce poprawi swoją sytuację. Giovinazzi stwierdził, że ledwie kilka dziesiątych sekundy może poprawić położenie jego ekipy.
- Robimy wszystko, co w naszej mocy, aby zniwelować straty. Musimy tylko znaleźć kilka dziesiątych sekundy. To ułatwi nam życie, doda też motywacji pracownikom, a zaufanie do bolidu będzie rosło, bo jazda modelem C39 nie jest taka zła. Tyle że nie ma on tempa. Pracujemy jednak bardzo ciężko, co możemy w nim poprawić - podsumował Giovinazzi.
Czytaj także:
Robert Kubica pomijany w transferowych spekulacjach
Racing Point odwołał się od kary