W ubiegły weekend Lando Norris był o krok od sprawienia sensacji w Grand Prix Belgii. Kierowca McLarena przez niemal cały wyścig znajdował się na piątym miejscu w stawce F1, ale na ostatnim okrążeniu posłuszeństwa odmówił mu silnik. Z tego powodu 19-latek nie zdobył ani jednego punktu na Spa-Francorchamps.
Awaria jednostki napędowej Norrisa okazała się poważniejsza niż sądzono, w efekcie czego McLaren nie będzie mógł już skorzystać z tego silnika w tym sezonie. Dlatego w piątkowych sesjach treningowych młody kierowca korzystał z wcześniej używanego motoru.
Czytaj także: Kubica nie widzi szans dla Williamsa
Za to w sobotę Norris otrzyma nowy silnik, a to będzie równoznaczne z karą za przekroczenie limitów jednostek w sezonie. - Czy w ten sposób uniknę takiej awarii jak w Belgii? Chciałbym powiedzieć, że tak, ale nie mam na to wpływu - powiedział kierowca, cytowany przez "Motorsport".
ZOBACZ WIDEO: Kubeł zimnej wody wylany na Roberta Kubicę. Mówi o "mniejszej przyjemności"
Nowy silnik oznacza w przypadku Norrisa karne przesunięcie na polach startowych. Zyska na tym Robert Kubica, który będzie mógł liczyć na wyższą pozycję. Tempo Williamsa w piątkowych treningach nie wskazywało bowiem na to, aby w czystej walce zespół z Grove był w stanie pokonać któregokolwiek z rywali.
Czytaj także: Robert Kubica tajemniczy ws. przyszłości
Więcej szczęścia niż Norris miał jego zespołowy kolega - Carlos Sainz. Hiszpan również nie ukończył Grand Prix Belgii z powodu awarii silnika. W jego przypadku usterka okazała się mniej kłopotliwa i kierowca z Madrytu będzie mógł korzystać z tej jednostki w dalszej fazie sezonu.