Lando Norris nabawił się urazu stopy podczas przerwy wakacyjnej w F1 i od tego momentu korzysta ze specjalnej ortezy. Mimo kontuzji, młody Brytyjczyk przystąpił do Grand Prix Belgii i miał szansę na życiowy wynik i osiągnięcie piątego miejsca, gdyby nie awaria samochodu w samej końcówce wyścigu.
McLaren postanowił jednak dmuchać na zimne i wezwał na Grand Prix Włoch Fernando Alonso. Wprawdzie oficjalnie rezerwowym w brytyjskiej stajni jest Siergiej Sirotkin, ale Hiszpan z chęcią zgodził się na przyjazd na Monzę. - Będzie tam jako nasz ambasador, przy okazji odwiedzi nasz garaż - powiedział "Motorsportowi" Andreas Seidl, dyrektor brytyjskiej ekipy.
Czytaj także: Kubica jest za młody na start w Rajdzie Dakar
Seidl podkreślił, że rezerwowym McLarena nadal pozostaje Sirotkin i gdyby doszło do nagłego wypadku, to Rosjanin od razu wskoczyłby za kierownicę modelu MCL34. Inaczej należy jednak oceniać sytuację, w której zespół może odpowiednio przygotować się do absencji etatowego kierowcy.
ZOBACZ WIDEO: #Newsroom. W studiu Robert Kubica i prezes Orlenu
- Gdyby Lando nie był pewien w Belgii, że jest w stanie jechać, to Siergiej był gotów go zastąpić. Jeśli dowiadujemy się o problemie odpowiednio wcześniej, to możemy poszukać alternatywy. Sirotkin jest rezerwowym, jest do tego przygotowany odpowiednio, pracował w naszym symulatorze - dodał Seidl.
- Czy Alonso mógłby pojechać w wyścigu? Nie wiem jak sporządzony jest jego kontrakt, ale nadal jest częścią rodziny McLaren. Trzeba byłoby zapytać Zaka Browna (szef McLarena - dop. aut.), który z nim często rozmawia. Gdybyśmy mieli problem, na pewno przedyskutowalibyśmy to z Fernando - zakończył Seidl.
Czytaj także: Kubica szykuje się na Grand Prix Włoch
Alonso pożegnał się z F1 po zakończeniu sezonu 2018. Hiszpan swój ostatni okres kariery w F1 spędził właśnie w McLarenie, z którym pozostaje związany jako ambasador. W tej chwili 38-latek szykuje się do startu w Rajd Dakar i nie jest zainteresowany powrotem do ścigania w F1 w pełnym wymiarze.