F1: poruszające słowa Claire Williams o śmierci Ayrtona Senny. "Nazwali mojego ojca mordercą"

Getty Images / Na zdjęciu: Ayrton Senna
Getty Images / Na zdjęciu: Ayrton Senna

W środę minie 25 lat od śmiertelnego wypadku Ayrtona Senny, który wówczas w F1 reprezentował barwy Williamsa. - Pewnego dnia w pubie ktoś podszedł do mnie i nazwał mojego ojca mordercą - mówi po latach Claire Williams.

Wypadek Ayrtona Senny wydarzył się 1 maja 1994 roku na torze Imola podczas Grand Prix San Marino. Kierowca Williamsa wypadł z zakrętu i uderzył w betonową ścianę. Przetransportowano go helikopterem do szpitala w Bolonii, gdzie zmarł kilka godzin później. Świat Formuły 1 na wieść o tym pogrążył się w żałobie.

- Rok później siedziałam w pubie. Nie wiem skąd ten gość wiedział kim jestem, bo był mi kompletnie obcy. Jednak nagle do mnie podszedł i nazwał mojego ojca mordercą. To pokazało mi, jak ten wypadek zapisał się w świadomości ludzi - powiedziała po latach w rozmowie z telewizją BT Claire Williams, która przejęła po ojcu Franku zarządzanie zespołem F1.
Senna w momencie wypadku uważany był za kierowcę wszech czasów w F1. Miał na swoim koncie szereg rekordów, trzy tytuły mistrzowskie. Postępowanie sądowe ws. jego wypadku ciągnęło się przed włoskimi sądami latami.

ZOBACZ WIDEO: Spróbowaliśmy sił w symulatorze Formuły 1. Teraz każdy może poczuć się jak Robert Kubica!

Sąd uniewinnił Franka Williamsa

Frank Williams został oczyszczony z zarzutów o zabójstwo Senny, ale sąd formalnie uznał winnym wypadku Patricka Heada. Brytyjczyk przed Grand Prix San Marino miał nie dopilnować kontroli kolumny kierownicy. Ten element, na wyraźną prośbę brazylijskiego kierowcy, został zmodyfikowany przed wyścigiem. To on zawiódł w momencie wypadku.

Czytaj także: Patrick Head winnym śmierci Ayrtona Senny

- Frank nigdy nie rozmawiał o tym wypadku. Z kimkolwiek. To nie jest w jego stylu. Nie należy do osób, które analizują wszystko i spędzają czas na rozmowach. Bardziej kumuluje to w środku i trzyma w sobie. Tak został wychowany. Jednak w jego oczach widać ból, gdy tylko pomyśli o śmierci Senny - dodała Williams.

Dla Senny wyścig na Imoli był trzecim w barwach Williamsa. Brytyjczycy byli wtedy na szczycie F1 i kierowca z Brazylii wierzył, że wspólnie zdominują królową motorsportu przez kolejne lata.

- Ayrton był Bogiem w naszym domu. Na wiele lat przed transferem. Można powiedzieć, że Frank miał z nim romans. Bo tak naprawdę nosił Ayrtona w sercu. Jego myśli były nim zawładnięte. Od początku chciał go mieć w swoim zespole, za kierownicą swojego samochodu. Życzenie ojca się spełniło, ale zakończyło się w najgorszy możliwy sposób - stwierdziła córka Franka Williamsa.

Rodzina ochroniła Claire Williams 

Gdy doszło do wypadku Senny, Claire Williams miała 17 lat. Nie mogła wtedy przewidzieć, że ćwierć wieku później sama będzie szefować zespołowi F1. - Oglądałam ten wyścig w pokoju. Tata był poza domem, co oczywiste. Z kolei mama obserwowała wyścig z salonu. To był straszny wypadek i od razu poczułam, jakby się coś stało w domu. To było dziwne - oceniła Brytyjka.

W rodzinie Williamsów od razu miało panować przekonanie, że wypadek Senny może zakończyć się tragicznie. - Mama przyszła do mojego pokoju. Tego dnia miałam iść do szkoły na godz. 18, a ona stwierdziła, że mam się zbierać natychmiast. Wiedziałam, że dzieje się coś poważnego. Zostałam wsadzona siłą do pociągu i odesłana do internatu. Rodzice woleli mnie ochronić przed tym, co się działo. Tak było, gdy ojciec miał wypadek i to się powtórzyło w momencie śmierci Ayrtona - zdradziła Brytyjka.

Frank Williams nie pogodził się z utratą Ayrtona Senny

Senna był drugim kierowcą, który zginął w samochodzie opracowanym przez Franka Williamsa. Wcześniej życie na torze Zandvoort w Holandii w roku 1970 stracił Piers Courage.

- Ojciec wybrał się na pogrzeb Ayrtona do Brazylii, choć z punktu widzenia bezpieczeństwa, były powody do obaw. Senna był dla nich bohaterem narodowym, a przecież zginął w naszym samochodzie. Jednak Frank chciał tam być. Poszliśmy też na nabożeństwo żałobne w Londynie. Będę pamiętać aż do śmierci słowa mojej matki "nie płacz, to nie jest twoja strata" - dodała Williams.

Czytaj także: George Russell powoli traci entuzjazm 

Śmierć Senny miała jednak mocno zmienić jej ojca. - W filmie "Williams" z 2017 roku są sceny z pogrzebu. Nigdy nie widziałam, by Frank tak wyglądał. Padło nawet pytanie, jak się czuł tamtego dnia. Stwierdził, że daleko mu było do dobrego samopoczucia. To mówi wszystko. Myślę, że jeszcze przez wiele, wiele lat ten wypadek powodował, że nie czuł się dobrze. Nawet teraz nie jest w stanie mówić o wypadku. Może mówić o Ayrtonie, o tym jakim był wspaniałym człowiekiem i kierowcą, ale nie powie niczego o wypadku - powiedziała szefowa Williamsa.

Tragedia Senny mogła doprowadzić do wycofania się z Williamsa z F1. - Jestem pewna, że były dni, kiedy ojciec o tym myślał. O porzuceniu ścigania, o ukryciu się przed światem pod kołdrą. Czasem po prostu chcesz powiedzieć "stop". Jednak ludzie w tym sporcie ulepieni są z twardej gliny. Ayrton prawdopodobnie chciałby, abyśmy kontynuowali naszą działalność - podsumowała Williams.

Komentarze (0)