Przyszłość Kimiego Raikkonena w Ferrari stoi pod znakiem zapytania, gdyż umowa 38-latka ze stajnią z Maranello wygasa po zakończeniu obecnego sezonu. To rodzi szereg spekulacji. Przy okazji Grand Prix Monako pojawiła się plotka, że wyjściem dla Fina może być powrót do rajdów.
Zainteresowanie Raikkonenem miała wyrazić Toyota, a jej szef Tommi Makinen na łamach fińskiej prasy uznał swojego rodaka za "dobrą opcję" na sezon 2019.
Raikkonen odrzuca jednak te spekulacje. - Gdybyście porozmawiali z autorką tego artykułu, to dowiedzielibyście, że nie ma jakiejkolwiek wiedzy. Szczególnie na temat wyścigów. To plotki i jej pomysł - stwierdził fiński kierowca.
Mistrz świata F1 z sezonu 2007 w przeszłości startował już w WRC. Do świata rajdów przeniósł się w roku 2010, gdy w Ferrari musiał zrobić miejsce dla Fernando Alonso. - Na pewno interesują mnie rajdy. Jeśli tylko zakończę karierę, to jest to możliwe, ale to też nie jest żadna tajemnica. Nie mam jednak żadnego kontraktu. Ludzie ciągle coś piszą i tworzą jakieś spekulacje, ale to nie mój problem - dodał.
Raikkonen zdradził, że o rewelacjach na swój temat dowiedział się z prasy. - To jest w tym wszystkim najzabawniejsze, że dowiedziałem się o tym od kogoś. Mika Hakkinen mi to potwierdził. Szczerze mówiąc, autorka tego artykułu nic nie wie na temat mojego życia - podsumował.
ZOBACZ WIDEO Lewandowski nie oglądał finału Ligi Mistrzów. "Widziałem minutę. Wybrałem ważniejsze rzeczy"