Zarzuty pod adresem Ferrari pojawiły się po wyścigu o Grand Prix Chin. Zdaniem niektórych, w zakrętach samochód z Maranello brzmiał inaczej, co miało sugerować stosowanie specjalnego trybu pracy silnika. Miał on doprowadzać do celowe wydmuchiwania spalin w kierunku tylnego skrzydła, poprawiając tym samym siłę jego docisku.
Na dodatek, analiza zdjęć kierownicy z pojazdu Sebastiana Vettela wykazała, że posiada on dodatkową łopatkę, której w swojej maszynie nie ma Kimi Raikkonen. Rodziło to sugestie, że właśnie ona jest odpowiedzialna za uruchamianie dodatkowego trybu.
- Naprawdę mam coś takiego? Będę musiał spojrzeć, bo jej nie widziałem. Musieli coś zamontować, nie mówiąc mi o tym - żartował Vettel o dźwigni na swoim samochodzie w trakcie weekendu wyścigowego w Baku.
Według informacji "Auto Bilda", dodatkowa łopatka na kierownicy nie jest żadnym rewolucyjnym rozwiązaniem. Odpowiada ona jedynie za aktywację sprzęgła.
Tymczasem w Azerbejdżanie doszło do kontroli podwozia modelu SF71H i okazało się, że jest ono w pełni zgodne z przepisami. - Mogę zapewnić, że samochód Ferrari jest w stu procentach legalny - powiedział Jo Bauer, delegat techniczny FIA.
ZOBACZ WIDEO Robert Kubica: To czas w moim życiu, w którym jestem szczęśliwy