W sezonie 2025 próżno będzie szukać logotypów Orlenu w padoku Formuły 1. Nowe władze firmy postanowiły zrezygnować z promocji poprzez królową motorsportu i nie przedłużyły kontraktu z Visa Cash App RB. Była to najwyższa umowa sponsorska w historii Polski. Rocznie gigant multienergetyczny z Płocka wydawał na ten cel co najmniej 50 mln zł.
Firmy czekają w kolejce do F1?
Daniel Obajtek decyzję obecnych władz Orlenu nazwał "zaorywaniem firmy" i "wracaniem do zaścianka". Z byłym prezesem zgodził się jego bliski współpracownik. "To nie F1 walczy o sponsorów, tylko często to oni czekają na możliwość pojawienia się u nich" - napisał Adam Burak, były członek zarządu Orlenu, w mediach społecznościowych.
Jeden z kibiców poprosił Buraka, aby wyjaśnił, co miał na myśli pisząc, że sponsorzy walczą o możliwość pojawienia się w F1 i zasugerował mu "tworzenie bajek". "Na przykład ze względu na wyłączności branżowe firmy z sektora gas&oil czekają w kolejce, żeby jakkolwiek pojawić się w F1. Wszyscy najwięksi i ci którzy pretendują do tego miana mają na celowniku F1" - odpisał Burak.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Zrobiło się gorąco. Pokazała się w bikini na rajskiej plaży
Czy tak jest naprawdę? Okazuje się, że nie. Dość powiedzieć, że McLaren, zdobywca tytułu mistrzowskiego w klasyfikacji konstruktorów w sezonie 2024, nie ma sponsora z branży paliwowej. W przeszłości Brytyjczycy mocno promowali markę Mobil 1, ale z czasem koncern ExxonMobil postawił na współpracę z Red Bullem. Później partnerem stajni z Woking było BP, ale tej umowy również nie przedłużono.
W zeszłym roku partnera paliwowego nie posiadały też Stake F1 Team oraz Haas. Nie ma zatem przeszkód, aby któryś z konkurentów Orlenu wszedł do Formuły 1 i rozpoczął współpracę z wybranym zespołem, wbrew temu co napisał Burak.
Firmy paliwowe obecne w F1
Przykładem niezwykle udanego partnerstwa pomiędzy ekipą F1 a firmą paliwową jest współpraca Ferrari z Shellem, która trwa od dekad i swój początek miała już w 1929 roku, jeszcze zanim powstała Formuła 1 - wtedy Enzo Ferrari założył pierwszy zespół wyścigowy.
Włosi najpewniej nie zdobyliby wielu tytułów mistrzowskich, gdyby nie paliwa i smary rozwijane w laboratoriach Shella. Brytyjski koncern w ostatnich latach zwiększył nawet zatrudnienie, aby stworzyć bardziej wydajne produkty na potrzeby F1. Ma bowiem świadomość, że to jeden z kluczy do sukcesu. Możliwość zatankowania mniejszej ilości mieszanki paliwowej przekłada się na konkretne zyski w wyścigu.
W sezonie 2022 w F1 wprowadzono paliwo, które zawierało aż 10 proc. etanolu, co z kolei wymusiło zmiany w komorach spalania sześciu cylindrów w silnikach Ferrari. Włosi oszacowali, że spadek mocy wynikający z modyfikacji w jednostce napędowej wynosi ok. 20 KM. Z pomocą przyszedł jednak Shell, który tak zmodyfikował swój produkt, aby zapewniał on wiekszą moc.
To samo tyczy się Mercedesa i Red Bull Racing, które w ostatnich latach mocno zawęziły swoje relacje z partnerami paliwowymi - firmami Petronas i ExxonMobil. Malezyjczycy chwalą się, że właśnie dzięki F1 opracowali technologię Fluid Technology Solutions, która wyróżnia ich smary i wydłuża żywotność jednostki napędowej.
W stawce F1 mamy też BP, które obecnie jest partnerem Alpine, a od sezonu 2026 będzie współpracować z Audi. Mocno rozwija się też saudyjskie Aramco, które postawiło na Astona Martina.
Orlen nie rozszerzył współpracy w F1
Każdą z tych firm od Orlenu różni to, że współpracując z zespołem F1 rozwija własne paliwa i smary, a bolidy czerpią z nowoczesnych technologii. Przedsiębiorstwo z Płocka nigdy nie zdecydowało się na taki krok, choć już w 2019 roku pytaliśmy w Orlenie, czy nie wyklucza dostarczania paliw dla ekip F1.
"Norma jakościowa paliwa do F1, określona przez FIA, może pokrywać się z normą dla benzyn drogowych. Z technicznego punktu widzenia jest zatem możliwe stworzenie paliwa, które byłoby wykorzystywane przez zawodników Formuły 1" - brzmiała odpowiedź koncernu, który poinformował nas, że Orlen "bardzo uważnie analizuje perspektywy rozwoju rynku i rozszerzenia portfolio produktów".
Orlen przez sześć lat nie zdecydował się na rozszerzenie współpracy z żadnym z zespołów F1. Gdy był sponsorem Williamsa, Robert Kubica ścigał się z wykorzystaniem produktów Petronasa, bo brytyjski zespół korzysta z jednostek napędowych Mercedesa. Później w Alfie Romeo, choć Orlen pojawił się w nazwie zespołu, kierowcy sięgali po produkty Shella, bo bolidy napędzały silniki Ferrari. W ostatnich dwóch latach, gdy płocka firma sponsorowała Visa Cash App RB, bolidy korzystały natomiast z produktów amerykańskiego ExxonMobil.
Decyzja Orlenu nie jest oczywiście wyjątkiem. Obecnie sponsorem Williamsa jest Gulf, który jednak nie dostarcza paliw ekipie z Grove. Jest to partnerstwo wyłącznie komercyjne, które ma na celu promocję marki.
Ich już nie ma w F1
Na przestrzeni ostatnich lat kilka firm paliwowych zdecydowało się opuścić F1. Zanim taką decyzję podjął Orlen, na podobny krok zdecydował się brazylijski Petrobras. Firma zakończyła współpracę z McLarenem po sezonie 2019 po tym, jak ówczesny prezydent Jair Bolsonaro uznał podpisany kontrakt za rażąco niekorzystny. Z nieoficjalnych ustaleń wynika, że Brazylijczycy płacili McLarenowi ok. 8,5 mln dolarów za sezon, co było kwotą adekwatną do ówczesnych stawek panujących w F1 i nieco niższą od tej, jaką Orlen zapłacił Williamsowi.
Petrobras pojawił się w F1 nieprzypadkowo, bo wcześniej (2014-2016) był sponsorem Williamsa, gdy startował w nim Felipe Massa. Brazylijski potentat paliwowy później miał nadzieję, że Sergio Sette Camara będzie kolejnym kierowcą z kraju kawy, który zaistnieje w F1, ale młody kierowca nigdy nie potwierdził skali swojego talentu, a brak Brazylijczyka na polach startowych sprawił, że inwestycja w F1 przestała być opłacalna.
Przez kilka lat w F1 obecny był też wenezuelski koncern PDVSA, dzięki czemu na miejsce w stawce mógł liczyć Pastor Maldonado. Chociaż 39-latek uważany jest za jednego z najgorszych kierowców w historii F1, to miliony dolarów z PDVSA, jakie przyprowadzał ze sobą, gwarantowały mu obecność na polach startowych. Z walizek pieniędzy Wenezuelczyka skorzystały zespoły borykające się z problemami finansowymi - Williams i Lotus.
Łukasz Kuczera, dziennikarz WP SportoweFakty