Stanowcze słowa szefa F1. "Nikogo nie zmuszamy do jazdy"

Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: Stefano Domenicali (z lewej) i Yuki Tsunoda
Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: Stefano Domenicali (z lewej) i Yuki Tsunoda

Kierowcy coraz częściej krytykują wydłużanie kalendarza F1. Obecnie sezon składa się z 24 wyścigów, a Formuła 1 chciałaby jeszcze zwiększyć ich liczbę. - Nie ma obowiązku jazdy w F1 - odpowiada krytykom Stefano Domenicali.

W tym artykule dowiesz się o:

Obecnie sezon Formuły 1 składa się z 24 wyścigów. To maksymalna liczba, na jaką zezwala Porozumienie Concorde, czyli kluczowy dokument regulujący zasady działania zespołów. Właściciel F1 dąży jednak do tego, by zwiększyć liczbę Grand Prix, choć ekipy i kierowcy nie chcą o tym słyszeć.

- To nie jest zdrowe - w ten sposób coraz dłuższy kalendarz ocenił Lando Norris. Kierowca McLarena zwrócił uwagę na to, że F1 organizuje dodatkowe sprinty, które są nieco krótszymi wyścigami. Z kolei Max Verstappen wyraził obawy o kondycję mechaników, którzy nie mają ani chwili wytchnienia, a pracują w padoku za niewielkie pieniądze.

Na krytykę zdecydowanie odpowiedział Stefano Domenicali. - Nikogo nie zmuszamy do jazdy. Nie ma obowiązku rywalizacji w F1. To kwestia szacunku dla naszych kibiców. Oni chcą oglądać wyścigi. Mamy względem nich zobowiązania, jak również wobec naszych partnerów, promotorów, sponsorów, nadawców telewizyjnych - powiedział szef F1 redakcji "Autosprintu".

ZOBACZ WIDEO: W wyniku wypadku stracił ręce. Opowiedział, jak uporał się z dramatem

Zdaniem Domenicalego, Formuła 1 "potrzebuje bohaterów, którzy lubią to, co robią". - Jestem pewien, że kierowcy czerpią frajdę ścigając się w F1 - zaznaczył.

Argumenty obu stron rozumie Helmut Marko, który jako doradca Red Bulla ds. motorsportu zna też problemy, jakie trapią organizatorów wyścigów F1. Austriacka firma produkująca napoje energetyczne jest odpowiedzialna za organizację GP Austrii, gdzie w tym roku po raz kolejny zorganizowany zostanie weekend ze sprintem.

- To jest bonus dla kibiców i dla organizatora wyścigu. Fani dostają kwalifikacje w piątek i sobotę, więcej się dzieje. Jeśli jednak chodzi o rywalizację sportową, raczej jestem fanem tradycyjnego weekendu wyścigowego. Jako promotor Grand Prix, jestem za sprintami. Jako fan wyścigów? Nie - powiedział Marko redakcji "Speedweeka".

Obecnie F1 organizuje sześć sprintów rocznie. Jeden z pomysłów zakłada, by zwiększyć ich liczbę do dwunastu. - Dlaczego nie? Są świetne. Dzięki nim w każdy dzień coś się dzieje na torze. Naszym obowiązkiem jest dopilnowanie, aby nie brakowało akcji. Z szacunku dla fanów, którzy przychodzą na trybuny - stwierdził Domenicali.

Czytaj także:
- Formuła 1 uruchamia bezpłatny kanał. Będzie nadawał całą dobę
- Kierowca na wylocie z F1. Zmiana jeszcze w maju?

Komentarze (0)