Leclerc pod lupą sędziów po wypadku z Perezem. Znany werdykt sędziów

Materiały prasowe / Ferrari / Na zdjęciu: Charles Leclerc
Materiały prasowe / Ferrari / Na zdjęciu: Charles Leclerc

Charles Leclerc zaraz po starcie GP Meksyku zderzył się z Sergio Perezem. Lider Ferrari uszkodził przednie skrzydło, a jego rywal z Red Bulla musiał wycofać się z wyścigu. Zachowanie Leclerca trafiło pod lupę sędziów. Oto ich werdykt.

W tym artykule dowiesz się o:

Pierwsze metry wyścigu Formuły 1 o GP Meksyku przyniosły dość ostrą walkę Maxa Verstappena, Charlesa Leclerca i Sergio Pereza. Monakijczyk zaspał na starcie i znalazł się w tarapatach na dojeździe do pierwszego zakrętu. Sytuację chciał wykorzystać Perez, który próbował po zewnętrznej wyprzedzić obu rywali i znaleźć się na czele stawki.

Leclerc i Perez zderzyli się, w następstwie czego bolid Meksykanina pofrunął w powietrze i wylądował kilka metrów dalej. Kierowca Red Bull Racing był zmuszony wycofać się z rywalizacji, a jego rywal z Ferrari kontynuował udział w GP Meksyku, choć w jego bolidzie urwał się fragment przedniego skrzydła.

O ile sędziowie uznali kontakt Pereza i Leclerca za incydent wyścigowy, o tyle wzięli pod lupę jazdę z uszkodzonym przednim skrzydłem. Monakijczyk nie zjechał na jego wymianę do alei serwisowej, a fragment maszyny odpadł po kilku chwilach. Wywołało to wirtualną neutralizację, bo funkcyjni musieli zabrać z toru leżącą część.

ZOBACZ WIDEO: Polski mistrz szczerze o swojej przemianie. "Byłem łobuzem"

Po GP Meksyku do pokoju sędziowskiego zaproszono przedstawiciela Ferrari. Ten stwierdził, że zespół nie wezwał Leclerca na wymianę przedniego skrzydła, gdyż był przekonany, iż uszkodzony fragment nie odpadnie. Sytuacja się pogarszała i na trzecim okrążeniu Włosi byli gotowi przyjąć 26-latka w alei serwisowej, ale wtedy właśnie fragment przedniego skrzydła samoczynnie odpadł z modelu SF23.

Sędziowie przypomnieli też, że w październiku 2022 roku doszło do zmiany przepisów i utrata płytki końcowej w przednim skrzydle nie kwalifikuje do uznania bolidu za "niebezpieczny" i nie wywołuje reakcji w postaci pokazania flagi wzywającej kierowcę do alei serwisowej.

Tym samym sędziowie nie znaleźli powodu, by nałożyć jakąkolwiek karę - sportową lub finansową - na zespół Ferrari. Leclerc może zatem w pełni cieszyć się z trzeciego miejsca wywalczonego w GP Meksyku.

Czytaj także:
- Nie żyje policjant. Nowe informacje po strzelaninie w Meksyku
- Poważna kraksa w GP Meksyku. Wyścig przerwany!

Komentarze (0)