Charles Leclerc może mieć uzasadnione pretensje do Ferrari, bo GP Wielkiej Brytanii było kolejnym wyścigiem Formuły 1, który zespół rozegrał nie najlepiej pod względem taktycznym. Poskutkowało to tym, że Leclerc spadł z pierwszej pozycji na czwartą. Podobnie było pod koniec maja w GP Monako. To oznacza dla 24-latka spore straty punktowe w klasyfikacji F1.
- Trudno się dziwić jego nerwom, bo odebrali zwycięstwo Leclercowi - powiedział w "F1 Insider" Marc Surer, były kierowca.
W padoku F1 pojawiły się plotki, iż Leclerc był zły na zespół i zrezygnował z udziału w jednej z imprez sponsora Ferrari. Zamiast tego, 24-latek wybrał podróż do domu w Monako. Tam w środę odwiedzić miał go Mattia Binotto.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Miss Euro 2012 zmieniła wygląd. Nie poznasz jej!
Szef ekipy z Maranello postanowił omówić nieporozumienia ze swoją gwiazdą w trakcie kolacji. Leclerc i Binotto byli widziani razem w Hotel de Paris. Wydaje się, że obie strony doszły do kompromisu, bo Monakijczyk i Włoch opuszczając restaurację po godz. 23.00 byli wyraźnie zadowoleni.
Podobnie strategię Ferrari względem Leclerca ocenia Ralf Schumacher. - Nie dało się wymyślić nic głupszego. Leclerc od początku sezonu jest wyraźnie lepszy od Sainza. Przy tak zaciętej walce w mistrzostwach, powinni byli zrobić wszystko, aby Charles dowiózł wygraną do mety. To ważne przy trwającym pojedynku z Verstappenem. Zwłaszcza że Max miał swoje problemy - stwierdził młodszy z braci Schumacherów.
Dosadnie postawę Ferrari ocenił też Eddie Jordan. - Jeśli za przyjaciół masz strategów Ferrari, to nie potrzebujesz wrogów - powiedział były właściciel zespołu F1.
Już w ten weekend w GP Austrii zespół z Maranello będzie mógł udowodnić, że wyciągnął wnioski z błędów popełnionych na Silverstone. Na Red Bull Ringu dodatkowo rozgrywany będzie sprint kwalifikacyjny, a to oznacza, że kierowcy będą mogli zgarnąć więcej punktów.
Czytaj także:
Charles Leclerc nie stracił wiary w Ferrari. Zdecydowana odpowiedź
Ferrari odkryło karty. Czy tym samochodem przekona Kubicę?