[tag=12526]
Les Ferdinand[/tag] grał w takich klubach jak Queens Park Rangers, Besiktas, Newcastle, Tottenham, West Ham United, Bolton czy Leicester. W Premier League zdobył 149 goli, co daje mu pozycję numer osiem na liście najskuteczniejszych snajperów w historii tych rozgrywek.
W latach 1993-1998 Ferdinand zagrał 17 meczów dla Anglii, zdobywając w nich 5 goli. Jedną z bramek strzelił w meczu przeciwko Polsce.
W specjalnym wywiadzie dla WP SportoweFakty Les, kuzyn słynnego Rio Ferdinanda, ocenił dotychczasowy przebieg EURO, ujawnił co go irytuje na turnieju, wskazał też napastnika, który na tej imprezie najbardziej mu zaimponował.
ZOBACZ WIDEO: Dwa oblicza reprezentacji Polski na EURO. Terlecki apeluje: Nasza młodzież nie będzie w stanie wejść na taki poziom
Piotr Koźmiński, WP SportoweFakty: Niektórzy mówią, że to najlepsze EURO w historii. Zgadza się pan?
Les Ferdinand, były reprezentant Anglii, uczestnik EURO (1996) i MŚ (1998): Powiem tak: kibice potrzebowali wielkiego turnieju jak tlenu. Pandemia zamknęła nas w domach na długi czas, na pewien okres zabrała nam nawet futbol, a potem nie pozwoliła kibicować z trybun. EURO tymczasem oznacza w dużej mierze powrót piłki do normalności. Wielkie mecze, fani na trybunach, wysoki poziom. To wszystko sprawia, że wielu zachłysnęło się tą imprezą, choć ja bym osobiście nie powiedział, że to najlepsze EURO w historii. Są na tym turnieju pewne aspekty, które mi się nie podobają.
A co dokładnie?
Epatowanie powtórkami, pokazywanie ujęć slow motion, zatrzymywanie obrazu na określonym kadrze. Mam tu oczywiście na myśli te sytuacje, gdy następowały faule i głośno o nich dyskutowano. Tymczasem zwolniony obraz nie zawsze oddaje to, jak dana sytuacja wyglądała w realnym czasie. Piłka jest dziś bardzo szybka. Nie możemy o tym zapominać.
Oby takich nieprzyjemnych zdarzeń było zatem jak najmniej. Przed nami półfinał Anglia - Dania. Pańscy rodacy są faworytami?
Powiem tak: media z całego świata zrobią z Anglii faworyta, ale mam nadzieję, że moi młodsi koledzy nie stracą czujności i nie podejdą do tego spotkania właśnie w poczuciu tego, że są faworytami. To mogłoby tylko utrudnić zadanie. Dania jest bardzo dobrze zorganizowana, zespołowo Duńczycy są według mnie w ścisłej czołówce tego turnieju. Jako drużyna potrafią bardzo wiele. A dodatkowo zjednoczyło ich nieszczęście Eriksena.
Ale Anglia nie straciła jeszcze na tym turnieju gola… Niesamowite.
Taki był zamysł, w tym sensie, że wiedzieliśmy jak wielki mamy potencjał w ofensywie. Chodziło więc o to, aby zbudować silne tyły, bo gdy sami nic nie stracimy, to z przodu, właśnie dzięki wielkiej sile rażenia, zawsze coś nam wpadnie. I to się sprawdza. Gareth Southgate nie zbudował może najpiękniej grającej drużyny na świecie, ale stworzył zespół grający bardzo pragmatycznie. Ta ekipa rosła wraz z turniejem, bo przecież pierwsze spotkanie, ze Szkocją, delikatnie mówiąc, do najlepszych w naszym wykonaniu nie należało.
Dość długo formy szukał też Harry Kane. Co bardziej nerwowi postulowali nawet posadzenie go na ławce po pierwszych meczach.
Ja trochę te narzekania rozumiałem, bo nie dość, że Kane nie strzelał, to jeszcze w tych pierwszych meczach był po prostu niewidoczny. A to już mogło budzić niecierpliwość u kibiców, a pewną frustrację i spadek pewności siebie u niego. Na szczęście potem złapał oddech i ma już trzy gole. Wygląda to więc o wiele lepiej, a jeśli Anglia awansuje do finału, to Harry będzie jednym z kandydatów do króla strzelców.
Zapytam pana jako byłego napastnika: który strzelec zaimponował panu najbardziej na tym turnieju?
Patrick Schick z reprezentacji Czech. Zrobił na mnie wielkie wrażenie. Strzelał tu piękne gole, ale nie chodzi mi tylko o to. Podobał mi się, że tak powiem, całokształtem gry.
Niestety, Polska zawiodła swoich kibiców. A pan jak ocenia nasz występ?
Szkoda mi Lewandowskiego. To jeden z moich ulubionych napastników, jestem jego fanem. Ale Polska na tym EURO nie mogła odnieść sukcesu z innego powodu: zdecydowanie za łatwo traciliście gole. W niektórych przypadkach to były wręcz prezenty dla rywali. Z taką grą w obronie nic więcej niż trzy mecze nie dało się zdziałać. A rozczarowaniu w Polsce się nie dziwię. Podejrzewam, że jest podobne jak u Francuzów czy Belgów, choć oni odpadali na innym etapie. Niemniej dwie wymienione drużyny miały wysoko postawione cele. Ich fani muszą być więc równie mocno rozczarowani.
Wspomniany przez pana Robert Lewandowski jest uważany przez wielu za najlepszego napastnika świata. Zgadza się pan?
Według mnie są dwie najlepsze dziewiątki teraz: Lewandowski i Harry Kane.
Lewandowski nie mógł zagrać w meczu z Anglią na Wembley, ale jesienią może dojść do ich pojedynku. 4:3 dla Polski, 4 gole Lewandowskiego, hat trick Kane'a. Bierze pan?
Nie, nie, nie! Muszę skorygować. Niech Lewandowski ma te 4 gole, a Kane trzy, ale niech jeszcze inny Anglik strzeli bramkę. Na 4:4 mogę się zgodzić.
A już bez żartów: jak wspomina pan mecze z Polską? Niemal zawsze wygrywaliście z nami.
Ale to nigdy nie były spacerki. Nawet jeżeli, a faktycznie tak było, na końcu wynik się nam zgadzał, to jednak w każdy mecz z Polską musieliśmy włożyć wiele wysiłku. I podejrzewam, że jesienią też będziemy mieli z wami kłopoty. Zwłaszcza, że będziecie już mieli kibiców na trybunach. A to bardzo ważne.
Najważniejsze mecze EURO 2020 odbywają się na Wembley. Co dla pana oznacza to miejsce?
Każdy angielski chłopak, który gra w piłkę, ma jedno marzenie: zagrać ze swoim zespołem w finale pucharu na Wembley. Każdy, bez wyjątku.
Pamięta pan swój pierwszy mecz na tym obiekcie?
Możesz mi wierzyć lub nie, ale to był mecz w zespole amatorskim. Moja ówczesna drużyna uczestniczyła w rozgrywkach FA Vase, których finał tradycyjnie odbywał się na Wembley. I właśnie wtedy zagrałem tam po raz pierwszy.
Ile goli zdobył pan na tym obiekcie?
Kilka udało się zdobyć. A jeden z nich był przeciw Polsce, to były eliminacje do mistrzostw świata 1994 roku.
Wracając na EURO 2020. Anglia wyrosła na głównego faworyta turnieju, czy niekoniecznie?
Na pewno trzeba brać Anglię pod uwagę w tej kwestii. Natomiast Włosi zrobili na mnie bardzo duże wrażenie na tym turnieju. Jeśli uda nam się przejść Danię, to w finale Italia będzie bardzo ciężka do pokonania.