Tylko jeden punkt w trzech meczach wywalczyła reprezentacja Polski podczas Euro 2020. Biało-Czerwoni mistrzostwa Europy zaczęli od sensacyjnej porażki ze Słowacją (1:2), a następnie zremisowali z Hiszpanią (1:1) i przegrali ze Szwecją (2:3). Są jedną z ośmiu drużyn, która już pożegnała się z Euro 2020.
Wielu ekspertów za taki stan rzeczy wini selekcjonera Paulo Sousę. Zarzucają mu m.in., że stosował złe rozwiązania personalne i taktyczne. Tomasz Hajto stwierdził, że styczeń nie był dobrym momentem na zmianę na stanowisku trenera reprezentacji Polski.
- To było takie wróżenie z fusów, czy on sobie da radę z reprezentacją. Gdyby ktoś zadzwonił do niego w listopadzie i poprosił, by wymienił pięciu polskich piłkarzy, to wymieniłby Lewandowskiego i trzech zawodników z Włoch. Już nie mówię, że znałby Jóźwiaka, Płachetę, Świerczoka i innych - powiedział Hajto.
ZOBACZ WIDEO: Co dalej z Paulo Sousą? Jasne stanowisko byłego reprezentanta
Jego zdaniem nieznajomość polskich piłkarzy powinna być dyskwalifikującym kryterium przy wyborze nowego selekcjonera. On, gdyby był szefem PZPN i odpowiadał za zatrudnienie Sousy, zadałby mu jedno pytanie.
- Jako prezes, zadając pierwsze pytanie, zapytałbym go o dziesięciu polskich piłkarzy, jeśli chce być naszym selekcjonerem - dodał Hajto.
Pod wodzą Paulo Sousy reprezentacja Polski wygrała tylko jedno spotkanie - z Andorą. Trzykrotnie Biało-Czerwoni musieli uznać wyższość rywali, a cztery mecze kończyły się remisami. Kontrakt Portugalczyka z PZPN ważny jest do końca roku.
Czytaj także:
Polacy na szczycie listy hańby! Jesteśmy najgorsi w XXI wieku
Hit Euro nie zawiódł. Wynik satysfakcjonujący dla obu stron