83. minuta meczu Polska - Szwecja w Sankt Petersburgu. Biało-Czerwoni przegrywają 1:2 i potrzebują aż dwóch bramek do pozostania w Euro 2020. Nagle do ławki rezerwowych naszej drużyny podbiega sędzia Michael Olivier i pokazuje żółtą kartkę... Jakubowi Kwiatkowskiemu.
Kibice mieli wrażenie, że rzecznik prasowy kadry został upomniany przez arbitra za krytykowanie jego decyzji. Okazuje się jednak, że powód kary był zupełnie inny.
Na łamach szwedzkich mediów Jakub Kwiatkowski zdradził, że na kilkadziesiąt sekund przed drugim golem Roberta Lewandowskiego podbiegł blisko ławki rezerwowych Szwedów, aby przejąć i szybciej dostarczyć piłkę jednemu z naszych zawodników. Wtedy doszło do jego krótkiego starcia z selekcjonerem rywali, Jannem Anderssonem.
ZOBACZ WIDEO: Co dalej z Paulo Sousą? Jasne stanowisko byłego reprezentanta
- Przegrywaliśmy, czas uciekał, a Szwedzi zwalniali grę. W pewnym momencie znalazłem się w strefie, gdzie nie mogłem być. Chciałem żeby nasza drużyna szybciej zaczęła grę. Wtedy Andersson przepuścił piłkę między moimi nogami - ujawnia Polak.
- Nie chciałem go upokorzyć, to było intuicyjne. On nie był zadowolony - dodał z kolei sam selekcjoner kadry Trzech Koron.
Po chwili do akcji wkroczył sędzia techniczny Anthony Taylor, który uspokoił sytuację i przekazał informację głównemu. Po chwili Kwiatkowski dostał żółtą kartkę.
Kwiatkowski: - Wiem, że nie powinienem tam wchodzić, ale to są wielkie emocje. Po meczu podaliśmy sobie ręce z trenerem i żartowaliśmy z całej sytuacji. Pogratulowałem im awansu i życzyłem powodzenia w fazie pucharowej.
Janne Andersson także potwierdził, że nie ma mowy o żadnej urazie. - Teraz znów jesteśmy kolegami.
Dzięki zwycięstwu Szwedzi zakończyli pierwszą fazę turnieju na pierwszym miejscu w grupie E. W 1/8 finału zmierzą się z Ukrainą.
Hity już w 1/8 Euro 2020! Zobacz całą drabinkę--->>>
Fatalny widok. Polska wyrównała najgorszy wynik--->>>