- Widziałem wyniki jednego z naszych piłkarzy. Jego markery zmęczeniowe dwa dni po meczu z Islandią (spotkanie towarzyskie przed mistrzostwami Europy - przyp. red.) były na poziomie 900. Norma dla zwykłego człowieka to jest 170, a dla zawodowego piłkarza to jest 300 - mówił po przegranym meczu ze Słowacją (1:2) na Euro 2020 (2021) dziennikarz "Kanału Sportowego" Tomasz Smokowski.
Jego zdaniem problemem było to, że Paulo Sousa, pomimo głosów od piłkarzy, że są przemęczeni, zamiast odpuścić im ciężkie treningi przed pojedynkiem ze Słowakami, jeszcze... "dokręcał śrubę" (więcej TUTAJ).
Podczas poniedziałkowej konferencji prasowej o słynne już markery zmęczeniowe zostali zapytani Tymoteusz Puchacz i Jakub Kwiatkowski. Obaj zgodnie stwierdzili, że... powstało niepotrzebne zamieszanie.
ZOBACZ WIDEO: Ekspert wskazał kluczowego piłkarza meczu Hiszpania - Polska. "Bardzo mi zaimponował"
- Jedyne markery, jakie widziałem, to jak podpisywaliśmy piłki albo koszulki, a tak to żadnych markerów nie było. Wszyscy jesteśmy dziś zdrowi i gotowi. Czujemy się bardzo dobrze. Wiadomo, ten sezon był długi i ciężki, ale tu są sami profesjonaliści. Niektórzy są nawet na mega poziomie - podkreślił z humorem Puchacz.
Kwiatkowski dodał, że podniesiona przez Smokowskiego sprawa wysokiego poziomu zmęczenia dotyczyła tylko jednego zawodnika, który nie mógł trenować z zespołem z powodu kontuzji.
- Zrobiło się wokół tych wyników niepotrzebne zamieszanie. Tylko jeden piłkarz miał tak wysoki wynik, więc wiedzieliśmy, o którego chodzi. Ten zawodnik nie trenował z drużyną przez ponad tydzień, bo był kontuzjowany, a w przypadku kontuzji mięśniowych te wyniki zawsze są wysokie. Każdy lekarz to potwierdzi. Zaufajcie naszemu sztabowi medycznemu, który jest bardzo doświadczony - wyjaśnił rzecznik prasowy PZPN.
Zamykamy "aferę markerową"
— TVP SPORT (@sport_tvppl) June 21, 2021
Tymoteusz Puchacz tylko podpisuje nimi piłki #tvpsport #strefaeuro #euro2020 pic.twitter.com/zKj2TyS8q8
Zobacz:
Paulo Sousa ma kolejny problem. Podstawowy piłkarz kadry nie trenuje