- Trudno stwierdzić, jak blisko byliśmy utraty Christiana - mówił po wszystkim dyrektor sportowy reprezentacja Danii Peter Moeller.
Gdy Christian Eriksen padł na murawę w 43. minucie meczu Dania - Finlandia, piłkarski świat się zatrzymał. Wszyscy obserwowali walkę o życie 29-letniego piłkarza. Jego serce zatrzymało się na ok. 5 minut.
Medycy dokonali jednak cudu i odzyskali Eriksena! Po przewiezieniu do szpitala jego stan się ustabilizował. - Nie poddam się! - mówił potem w rozmowie dla "La Gazzetta dello Sport".
ZOBACZ WIDEO: Czy Christian Eriksen wróci do zawodowego sportu? Kardiolog zabrał głos
I Duńczyk na nic nie zamierza czekać. Według "La Republica" już w czwartek chce być z powrotem razem z drużyną! - Chcę wrócić na stadion - cytują zawodnika. Badania na szczęście wykazały, że nie doszło do żadnego uszkodzenia serca i powrót na stadion Parken w Kopenhadze, gdzie wydarzył się jego dramat, jest możliwy.
Roberto Corsetti, jeden z najlepszych włoskich kardiologów, nazywa Eriksena "zmartwychwstałym". - Reakcji jego serca na masaż i defibrylację była pozytywna, a niestety nie zawsze tak jest - tłumaczy cud na Parken Corsetti.
- Jestem prawie pewien, że przyczyna zatrzymania akcji serca zostanie zidentyfikowana - dodaje. Nie na miejscu jest teraz mówić o powrocie do gry. Eriksen powstał z martwych.
Zawodnik we wtorek wysłał w świat krótki komunikat. "Wielkie dzięki za wasze słodkie i niesamowite pozdrowienia, a także wiadomości z całego świata. To wiele znaczy zarówno dla mnie, jak i mojej rodziny. Czuję się dobrze, jak na te okoliczności. Nadal muszę przejść kilka badań w szpitalu, ale czuję się dobrze. Teraz będę kibicować chłopakom w Danii. Gramy dla całej Danii" - napisał w wiadomości, która została opublikowana przez duński związek piłkarski na Twitterze.
Zobacz także:
Polska o krok od kompromitacji. Sobota dniem ostatecznym?
Kibice już postawili na kadrze krzyżyk. Nie wierzą w awans Polski!