Smokowski i Zimoch skomentowali wydarzenia w studiu TVP po dramacie Eriksena. Mówią, czego zabrakło

Getty Images / Martin Meissner - Pool / Na zdjęciu: akcja ratunkowa Christiana Eriksena
Getty Images / Martin Meissner - Pool / Na zdjęciu: akcja ratunkowa Christiana Eriksena

Internauci skrytykowali Sylwię Dekert za niektóre wypowiedzi po dramacie Christiana Eriksena. Do pracy dziennikarki TVP i wydawców studia, na łamach wirtualnemedia.pl, odnieśli się Tomasz Smokowski i Tomasz Zimoch.

To było arcytrudne studio do poprowadzenia. Tuż przed przerwą w meczu Dani z Finlandią upadł Christian Eriksen. Stracił przytomność, był reanimowany. Meczowe studio w TVP prowadziła tego dnia Sylwia Dekiert.

Po kilkunastu minutach relacji na żywo z murawy, gdzie kibice widzieli jak lekarze reanimują Eriksena, w TVP 2 rozpoczęła się transmisja studia. Sylwia Dekiert dyskutowała z ekspertami o tym, co wydarzyło się chwilę wcześniej na murawie. Rozmowy były trudne, nikt nie wiedział do końca jak się zachować.

Później, w mediach społecznościowych, internauci skrytykowali Sylwię Dekiert za sposób prowadzenia studia. Zarzucali, że niepotrzebnie został m.in. poruszony temat, czy turniej powinien być kontynuowany, gdyby lekarzom nie udało się uratować życia Eriksena (reanimacja przyniosła skutek i jeszcze na murawie piłkarz odzyskał przytomność)

ZOBACZ WIDEO: Sportowcy ukrywają swoje problemy? "Sport jest dla nich formą zarobku. Nie chcą tego tracić"

- Przez 20 lat pracy nigdy nie miałam trudniejszego studia. Ch. Eriksen dochodzi do siebie i to jest najważniejsza informacja. Nie uśmierciłam go, więc nie rozumiem skali hejtu. Pytanie o żałobę na wypadek gdyby… faktycznie było niefortunne. Przepraszam. Bądźcie zdrowi, dobrej nocy - napisała później na Twitterze Sylwia Dekert.

Gdy emocje nieco opadły, dziennikarze wirtualnemedia.pl zapytali doświadczonych komentatorów sportowych, o ocenę pracy dziennikarki i wydawców TVP. - Nikt z nas nie jest szkolony na wypadek tego typu historii. Nikt też nie może spodziewać się z góry, że taka historia wydarzy się w trakcie meczu. To była historia z rodzaju nieprawdopodobnych. Nie ma w takich sytuacjach złotej reguły, jak się zachować - powiedział Tomasz Smokowski, który komentował piłkarskie mecze m. in. dla Canal Plus i Polsatu Sport.

Dziennikarz dodał również, że "chyba nie byłoby właściwie", gdyby TVP przerwała transmisję na żywo, gdy były pokazywane obrazki, jak Eriksen jest reanimowany. - Zostałoby to z pewnością przez część widzów źle odebrane, zadawaliby sobie pytanie, dlaczego realizatorzy uciekają od tematu - podkreślił dla wirtualnemedia.pl.

Tomasz Zimoch, wieloletni komentator meczów piłkarskich i skoków narciarskich w Polskim Radiu, twierdzi natomiast, że w TVP zabrakło szybkiego kontaktu do osób, które mogły widzom szerzej wyjaśnić sytuację na boisku z punktu widzenia organizatora.

- W sobotę w studiu wydawca powinien natychmiast szukać kontaktu z lekarzem sportowym, z psychologiem, z kimś z UEFA - choćby z Michałem Listkiewiczem, który wie, jak taka sytuacja wygląda z punktu widzenia organizatora. Takie osoby pomogłyby zrozumieć widzom to, co dzieje się na stadionie. Moim zdaniem prawdopodobnie trochę zabrakło tego doświadczenia wydawcom, ale z mocą podkreślam: jak najdalszy jestem od oceniania pracy dziennikarzy - powiedział Tomasz Zimoch dla wirtualnemedia.pl.

Eriksen wraca do zdrowia w duńskim szpitalu. Jego stan jest określany jako stabilny, jest przytomny, spotkał się już z rodziną. Przerwany mecz dokończono jeszcze tego samego dnia, a Dania sensacyjnie przegrała z Finlandią 0:1.

Czytaj także:
Wstrząsające słowa: "dziewczyna Eriksena była przekonana, że on nie żyje"
Christian Eriksen przemówił! Ważne słowa Duńczyka po dramacie

Komentarze (0)