Walia sprawiła w piątek ogromną sensację i pokonała Belgów w ćwierćfinale mistrzostw Europy. Czerwone Diabły przegrały 1:3 i pożegnały się z turniejem.
Po końcowym gwizdku Marc Wilmots powiedział, że bierze na siebie całkowitą odpowiedzialność za wynik. Przyznał jednak, że jego zespół miał wielkiego pecha i stracił w krótkim czasie trzech podstawowych obrońców z powodu kontuzji.
- Przed turniejem urazy wyeliminowały Kompany'ego i Lombaertsa, a w ostatnich dniach straciliśmy także Jana Vertonghena. To miało duży wpływ na naszą grę - przecież w trzech ostatnich spotkaniach nie straciliśmy gola - wyznał selekcjoner Belgów.
ZOBACZ WIDEO Tak kibicowaliśmy Biało-Czerwonym. "To był nieprawdopodobny szok, wszyscy zamarliśmy"
- W naszą grę wkradła się nerwowość. Ale to ja jestem odpowiedzialny za wynik. Walia zagrała bardzo dobrze, wykorzystała nasze błędy i zagra o finał - dodał były znakomity napastnik m.in. Schalke 04 Gelsenkirchen.
Wilmots nie podał się do dymisji i ma szansę pozostać na stanowisku. Nie wiadomo tylko, czy takie same plany ma belgijska federacja.