Euro 2016. Ukraiński dziennikarz: Pod naszym selekcjonerem kopano jamy

PAP/EPA / PAP/EPA/SERGEY DOLZHENKO
PAP/EPA / PAP/EPA/SERGEY DOLZHENKO

- Pod Mychajłą Fomenką kopano nie dołki, lecz jamy. Zwolniono mu najważniejszego asystenta, by zrobić miejsce dla Andrija Szewczenki - mówi nam ukraiński dziennikarz Ołeksandr Pauk.

WP SportoweFakty: Ukraińcy pierwszy raz od lat mogą bać się Polaków?

Ołeksandr Pauk: Spokojnie, to nie czasy drugiej wojny światowej. Mam nadzieję, że wasza reprezentacja zagra tak samo zaangażowana jak nasza. My walczymy już tylko o honor.

Uda się?

- Wątpię. Dynamo Kijów zapowiedziało, że jest gotowe sprzedać Andrija Jarmołenkę za 50 milionów euro, ale on nie pokazuje nawet jednego procenta tej kwoty. Zawodzi też klubowy kolega Grzegorza Krychowiaka, Jewhen Konoplanka. Naszym najmocniejszym punktem jest bramkarz Andrij Piatow.

Z Polską łatwo nie będzie, mamy poukładany zespół.

- A Ukraińcom zależy na tym, żeby opuścić mistrzostwa trzaskając głośno drzwiami. Zdobycie biletu do Francji przyszło w wielkich bólach. Później trener Mychajło Fomenko kurczowo trzymał się linii defensywnej, której już kiedyś zaufał. To go zgubiło. Zapłaci srogą cenę, tym meczem ma pożegnać się z reprezentacją.

ZOBACZ WIDEO #dziejesienaeuro. Andrij Szewczenko może przejąć reprezentację. "Przerwał zajęcia i krzyczał na piłkarzy"

To już pewne?

- Zapowiedział, że odejdzie. Federacja od dawna nie wiązała z nim przyszłości. Piłkarskie władze Ukrainy ciągną za uszy Andrija Szewczenkę. Mimo awansu do Euro 2016, pod koniec ubiegłego roku Fomenko nadal nie wiedział, czy będzie selekcjonerem. Zwolniono też jego najważniejszego asystenta, Ołeksandra Zawarowa. Na to miejsce wzięto właśnie Szewczenkę.

Wygląda, jakby ktoś chciał Fomence zaszkodzić.

- Przykre, że on sam nie zareagował. Teraz selekcjoner pracuje obok człowieka młodszego i czuje jego presję. Jakby ktoś czyhał na błąd. Zresztą, niebawem Szewczenko zastąpi Fomenkę.

Przed dwoma laty wasz selekcjoner miał status nietykalnego.

- Dziś każdy "fachowiec" rzuca kamyczek do jego ogródka. Kopią pod nim nie dołki, lecz jamy. Fomenko zrobił dla Ukrainy bardzo dużo. Podjął się nieszablonowych schematów, chciał przede wszystkim nie tracić goli. Poza tym, umiał panować nad zespołem. Mówiło się nawet, żeby nie zapraszać zawodników występujących w lidze rosyjskiej.

Z perspektywy sytuacji politycznej całkiem logiczne podejście.

- "Niech sobie karmią rodziny" - powtarzano wtedy. Fomenko wziął jednak Jewhena Sełezniowa, a wszystko to działo się pod naciskiem starszyzny.

Postrzegaliście takich ludzi jako zdrajców?

- Nie używałbym tego słowa. Ukraina jest dziś bardziej rosyjska niż ukraińska. Niektórzy piłkarze nawet nie wiedzą, co się w kraju dzieje. Zajmuje ich zarabianie pieniędzy.

Wracając do piłki, po dwóch porażkach zapanowało rozgoryczenie?

- Tak, choć nie za bardzo wierzono w sukces. Skoro awans do Francji sprawił nam sporo kłopotów, to sam turniej łatwiejszy być nie mógł. Sparingi z Albanią i Rumunią (wygrane 3:1 i 4:3 - przyp. red.) pokazały, że nie mamy ataku oraz środka pola.

Kryzys w reprezentacji uwypukla stan waszego futbolu?

- Tak. Najgorsze, że to nadal trwa. Korupcja niszczy całe społeczeństwo, sport to tylko niewielka część problemu. Nie ma głośnych aresztowań. Ludzie nie myślą, co stanie się z naszym krajem jutro.

Sport powinien być odskocznią od trudnej codzienności.

- Niestety, dzieli. Szachtar Donieck pokonał Dynamo Kijów 3:0, a Taras Stepanenko wymienił się koszulką z Andrijem Jarmolenką. Ten zaś rzucił z całej siły koszulką w trawę. Innym razem Jarmolenko złośliwie kopnął Stepanenkę, czym mógł go pozbawić gry na tak ważnym turnieju. Zrobiono pokazowe pojednanie, ale nie było podania ręki.

Ze względu na konflikt we wschodniej części kraju spodziewałem się raczej zjednoczenia.

- Niestety, od czasu połączonej na Majdanie Ukrainy, wiele rzeczy uległo zmianie. Teraz relacje się ochłodziły. Ludzie nie chcą nawet wspierać wojska. Państwo o żołnierzy nie dba. Wręcza medale, a weterani zostają sami. Muszą udowadniać, że walczyli za ten kraj. Dochodzi do sytuacji kuriozalnych: komisariat wojskowy na prośby ludzi, którzy stracili zdrowie, odpowiada słowami "my cię tam nie posłaliśmy".

"Wolimy, by latały piłki niż kule" - to zdanie wypowiedział pan przed rokiem. Czy coś się zmieniło?

- Myślimy przede wszystkim o sobie. Pieniędzy zawsze było mało, a teraz jeszcze wszystko podrożało. Dla Amerykanów ważna jest śmierć każdego żołnierza. U nas codziennie ginie kilkunastu i wiele osób przechodzi obok nich obojętnie. Sport nie ma z tym nic wspólnego.

Rozmawiał Mateusz Karoń

Komentarze (2)
avatar
Przeczol
21.06.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
jak będzie 1-0 to będzie dobrze. Remis wystarczy ale aby w 1/8 grać z jedną bramką na koncie to wstyd. 
avatar
Wieslaw Beben
21.06.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
trzaśnijcie im 3:0!